Niewidoczny kusiciel, czyli sekrety jak z "Pachnidła" w naszej kosmetyczce
Katarzyna Kochańska, ekspertka od zapachów z natury i herbat, specjalnie dla WP ujawnia swoje aromatyczne przepisy na zdrowe, szczęśliwe, wonne życie. Zdradza też patent, jak sprzątać dom bez użycia chemii. Okna i inne powierzchnie będą naturalnie czyste.
14.03.2018 | aktual.: 18.03.2018 08:29
Marta Chowaniec: Czym jest naturalna pielęgnacja?
Katarzyna Kochańska: Osobiście wolę testować działanie zapachu na całość organizmu poprzez zmysł węchu. Sprawdzam, czy obcując z cząsteczkami naturalnych olejków eterycznych rozpylonych w powietrzu, zyskam wiele. Pewnie dlatego, że nie pasjonuje mnie zbytnie zajmowanie się jedynie ciałem, bez dbania o psyche. Jak na razie widzę, że nawet samo wdychanie zdrowych woni pomaga. Skórę mam zwartą, nawilżoną i szczęśliwą. Ludziom kochającym głaski polecam zaś używanie olejów tłoczonych na zimno, których jest bardzo duży wybór, do każdego rodzaju skóry. Bierze się łyżkę stołową takiego oleju i dodaje się do niego od 2 do 5 kropli olejku eterycznego, który spełnia normy farmakopealne. Trzeba o to spytać w sklepie czy aptece. Za taki balsam skóra, nasz największy organ, jest wdzięczna, co okazuje urodą.
Jakie produkty uważasz za naturalne?
Prosto z natury, to proste (śmiech). Jak najmniej przetworzone. Ale nie wiem, gdzie obecnie postawić cezurę, co jest naturalne, a co już nie. Prostota może być kluczem do sukcesu. Zresztą człowiek powinien mieć czas na życie, na pasje, a nie jedynie na wklepywanie w każdą część ciała odrębnego specyfiku. Krem do lewego łokcia, balsam do skórek przy paznokciach, odżywka do płytki paznokcia i szampon do włosów blond, lecz tylko kręconych i farbowanych (śmiech).
Czy warto dbać o siebie bez chemii?
To się sprawdza. Testowałam na ludziach, bo na zwierzętach nie wolno (śmiech). Tak jak z pożywieniem. Wcale nie jest też tak, że na efekty trzeba długo czekać. Owszem, na początku organizm się oczyszcza, jednocześnie czerpiąc bogactwo z produktów surowych, wprost z natury. A potem już tylko droga do ideału. Piękny, zdrowy, pełen energii, uśmiechnięty człowiek.
Zdradź zatem swoje najlepsze receptury.
A nie lepiej poczekać na książkę mojego autorstwa? Tam będzie wszystko jasno jak w świetle błyskawicy, z obrazkami i krok po kroku. 500 stronic już napisałam. Teraz tylko pozostaje skrócić (śmiech). Oczywiście, tymczasem podzielę się tym, co najlepsze. Do mycia się całościowo, a nawet "ciałościowo", proponuję roślinne szare mydło, np. polską Barwę lub zagraniczne mydło marsylskie. Żadna część ciała nie ucierpi od niego, a wręcz będzie sumiennie oczyszczona, bez uszczerbku dla zdrowia i urody. Mydło szare można zetrzeć na tarce, stopić w kąpieli wodnej w możliwie najniższej temperaturze i dodać odrobinę olejków eterycznych dobrych do takiej skóry, jaką obecnie mamy. Bo nic nie mamy na stałe. Trądzik nie jest na zawsze, cellulit nie jest na zawsze, ale też jędrność nie jest wieczna. Taką mydlaną masę wlewamy do formy i oto mydło.
Nierafinowany olej kokosowy może służyć do mycia zębów, byleby go nie moczyć. Nabierać na suchą szczoteczkę ze słoja. I tak przecież stomatolodzy trąbią, że to szczoteczka jest ważniejsza niż rodzaj pasty. Komu sam olej wydaje się niepokojący, niech sobie zrobi coś, co pastę do zębów przypomina. Dwie części oleju kokosowego, który jest antybakteryjny i ma stałą konsystencję w temperaturze poniżej 25 stopni C, i jedną część sody oczyszczonej wystarczy zmieszać dokładnie. To już jest pasta podstawowa. Można dodać cenione przez dentystów olejki eteryczne: szałwii lekarskiej, mięty pieprzowej lub zielonej i goździkowy z pąków. Olejki to nie "zapaszki", tylko skoncentrowane moce natury. Dlatego naprawdę trzeba je odmierzać jak na lekarstwo. Konieczne jest więc przeliczyć na łyżki stołowe to, co nam się udało namieszać z oleju i sody. Na łyżkę stołową dać ok. 3 kropelek olejków eterycznych, czyli np. każdego po jednej kropli.
Do wsmarowywania w ciało dobre są oleje tłoczone na zimno. W mojej opinii rewelacją jest sezamowy, bo wchłania się dość wolno i daje dobry poślizg dla dłoni masażysty. Osobiście nie używam na co dzień balsamów czy olejów. Wystarczy mi raz czy dwa w tygodniu masaż z użyciem mieszanki, którą przygotowuję stosownie do samopoczucia. Na łyżkę stołową oleju sezamowego daję przykładowo 1 kroplę cynamonowego z kory (bo podczas masażu mam wrażenie wychładzania się, tracenia energii, tak już mam od zawsze), 3 krople kadzidłowego (gdy czuję się sflaczała i półjędrna) oraz 2 krople cedrowego z gór Atlas (żeby poczuć relaks i moc tego kontaktu skórnego).
A twoje 5 sposobów na zmęczone mięśnie? Bieganie, ćwiczenie, taniec teraz są na czasie. Czy są naturalne sposoby, aby nasze ciało lepiej przyjęło wysiłek sportowy?
Masz na myśli, żeby lżej się ćwiczyło? Bezboleśnie? Jeśli tak, to się nie zgadzam. Ograniczenia ciała trzeba respektować, ale najpierw je trzeba zauważyć. Jeżeli od razu podchodzimy do wysiłku sportowego jako do zwycięstwa nad własnym ciałem, to nie mieszałabym w to olejków eterycznych, bo ich się używa, żeby sobie pomóc, a nie żeby siebie pokatować trochę bardziej. Jeśli się męczę i ciało daje mi znak zadyszką, bólem, jakimkolwiek protestem, to wykonuję ćwiczenia do momentu oporu, nie dalej. Innego dnia będę pewnie mieć lepszą formę. Tak to sobie wyobrażam. Właśnie mam szansę obserwować człowieka, który chciał robić codziennie pompki jako postanowienie noworoczne. Pierwsze pięć pompek zrobił z pewną łatwością. Kolejnego dnia udało mu się tylko cztery, bo już czerwieniał i sapał. Następnego dnia zrobił pięć. Potem zero. Innego dnia znów pięć. I tak pięć przez długi czas było jego maksimum, bo inaczej padał. Aż w końcu po paru tygodniach nie mógł już robić pięciu pompek, ponieważ odczuł, że to jest dla niego żadne wyzwanie. Z lekkością zrobi... sześć (śmiech). Zatem nie przemoc wobec ciała i sztuczki, żeby więcej mogło, ale szacunek do własnych możliwości i szlifowanie ich systematycznością. Oto narzędzie. W sumie niedawno je odkryłam, a zawsze wolałam wszystko rzutem na taśmę. Wiek robi swoje.
A co po treningu? W jaki sposób zregenerować zmęczone mięśnie?
To pytanie jestem w stanie zrozumieć. Czasem nawet prosta czynność bywa ciężka i może zmęczyć, np. przyjście na trening (śmiech). Dla dźwigających życie mam pomocną dłoń, a w niej przepis na regenerację mięśni i złagodzenie trudów. Po dwie krople olejków: eukaliptusowego, imbirowego i mięty pieprzowej dodać do łyżki stołowej oleju zimnotłoczonego, np. sezamowego. Łyżka takiej mieszanki powinna wystarczyć na całe ciało. Ale jeśli ktoś nie ma doświadczenia w automasażu i zużywa więcej, to proszę, no cóż, można...
Jak wybrać odpowiedni olejek? Czy jest to czasochłonne?
O tak, dla początkujących adeptów aromaterapii może być to czasochłonne. Jednak praktyka czyni mistrza. Trzeba wziąć książkę o olejkach eterycznych, a nie sięgać do internetu, bo w internecie dużo przekłamań można znaleźć. A książka szanowanego autora to wieczne źródło olejkowej mądrości. Z książki nie warto kuć na pamięć właściwości olejków i zalecanych połączeń. Lepiej skupić się na znalezieniu wzoru, jakiejś powtarzalności, którą przekujemy w zasadę. Potem to już tylko z górki. Odpowiednie olejki same się nam nasuwają i połączenia same się tworzą. Znów mogę przywołać tezę, że systematyczność czyni cuda. A przy okazji – o to właśnie mi chodzi, żeby ludzie stosowali olejki na co dzień. Nie tylko do spa, do masażu, do kąpieli, do świec. Normalnie, w życiu, w każdej dziedzinie. Dlaczego? Nie mam za to żadnej finansowej gratyfikacji, niczego nie sprzedaję. Zwyczajnie, zależy mi na dobrostanie świata. Żeby było pięknie. Tak zostałam wychowana. Na moim fanpejdżu na FB/herbathea opublikowałam 30 tablic z ciekawostkami o olejkach i 30 tablic z przepisami aromaterapeutycznymi "na wszystko", dla psa, na kaca, na stworzenie nastroju do sypialni czy na imprezę, przeciw stresowi szkolnemu, wyczerpaniu i PMS-owi. Karuzela zastosowań (śmiech)!
Sposoby na zakwasy Katarzyny Kochańskiej.
Katarzyna nie ma zakwasów (śmiech). Zazwyczaj szanuję swoje granice. Podbiłam tę umiejętność jeszcze bardziej na kursie mindfulness. Widzę, że ta dziedzina wiedzy jest podobna do mojego odbioru aromaterapii. Nie przywiązuję się do tego, że teraz coś mi się nie podoba lub podoba. Innego dnia mogę ten sam zapach odbierać inaczej. I tego się trzymam. Z zakwasami może być podobnie. Można się ich dorobić nawet, gdy człowiek zwraca uwagę na sygnały płynące z ciała. Wiem, że umiem się tak zachłysnąć pięknem przyrody, gdy ćwiczę w plenerze, że mam tlenowy zawrót głowy i nie widzę przeszkód, żeby za dużo maszerować czy za długo napawać się jogą. A wtedy ciach i bum! Zakwasy gotowe.
Jak często trenujesz?
Treningiem bym tego nie nazwała, ale ruszam się, rozciągam, dbam o sprawność codziennie z małymi przerwami.
Ile czasu należy poświęcić sobie po intensywnym treningu?
Na pewno tyle, żeby zmyć pot, krew i łzy, bo z takimi skutkami wyobrażam sobie intensywny trening (śmiech). Zazwyczaj po ćwiczeniach bierze się prysznic. Dobrze też robi człowiekowi kąpiel z olejkami eterycznymi. Zachęcam do ułożenia się na 15-20 minut w wannie z dość ciepłą wodą. Do wody dodaje się zdrową miksturę prostą jak układ scalony gwoździa. W naczyniu lub własnej garści trzeba umieścić dwie łyżki miodu akacjowego, który ma potężne właściwości antybakteryjne. Na ten miód wkroplić 6 kropli olejku eterycznego cytrynowego. I rozmieszać to w wannie z wodą. Olejek cytrynowy relaksuje i dodaje skrzydełek. Nie skrzydeł, gdyż aż tak potężnego kopa energetycznego to nie daje. Bo w sumie nie o to chodzi. Chodzi o balans, równowagę, harmonię.
Naturalne porządki Katarzyny Kochańskiej. Płyn do prania, płyn do płukania, proszek do prania, płyn do czyszczenia. Półki sklepowe uginają się od nadmiaru domowej chemii. Czym można ją zastąpić? I czy jest to skuteczne?
To fakt, umiem skutecznie uporządkować całą przestrzeń wokół siebie za pomocą tzw. naturalnej chemii. Lawendowe pranie, cytrynowy spray do okien, sandałowy wosk do polerowania mebli – oto mój oręż. Chociaż moment! Czy oręż nie powinien być pomarańczowy ze względu na nazwę? (śmiech)
Oczywiście, tu też jestem zwolennikiem prostoty. Niektóre środki tworzę jako ozdobniki. Bardziej dla ludzi niż ze względu na moje faktyczne potrzeby. Choćby spray do okien. Chcesz? To ci zrobię. Ale sama wolę umyć okna po prostu wodą z cytryną czy octem. Dosuszyć ścierką z mikrofibry. Do połysku.
Fugi w łazience można szorować szorstką stroną zwilżonej wodą gąbki do mycia naczyń umoczonej w sodzie oczyszczonej. Sodę świetnie jest upiększyć olejkami eterycznymi, bo mają właściwości przeciwgrzybicze, antybakteryjne i antywirusowe. Soda ponadto nieźle wybiela. Doskonale jest też raz na jakiś czas nabrać wrzącego octu w wielką strzykawę zwaną żanetą i precyzyjnie ten ocet wymierzyć w pokryte kamieniem fugi. Bajecznie schodzi cały nalot. A ja najczęściej wolę wybrać takiego jakby mrówkojada czyszczącego samą parą.
Do płukania w pralce używam olejków eterycznych zamiast specjalnych płynów do płukania. Już paręnaście lat tak czynię, dzięki czemu mam pięknie i nienachalnie pachnące tkaniny. Nieocenioną zaletą tej metody jest to, że można ją stosować do ubrań funkcyjnych, typu sportowe czy turystyczne, do których nie wolno używać normalnych płynów do płukania, bo wtedy ubrania te pozbawia się ich specjalnych właściwości. Za to olejki eteryczne niczego ani nikogo ubrań nie pozbawiają (śmiech), chyba że te afrodyzjakalne... Do przegródki w pralce, tej na płyn do płukania, zwykle oznaczonej na dnie kwiatkiem, wlewa się mniej-więcej 10 kropli wybranego olejku eterycznego. Pierzemy w 30-40 stopniach i mimo tak skromnej temperatury możemy mieć pewność, że pozbyliśmy się bakterii, grzybów i innych (ś)wirusów. Tak robią olejki.
Przepis na własne perfumy – świat z "Pachnidła" na wyciągnięcie ręki. Takie cuda zachwalasz na swojej www. Czy są możliwe jedyne na świecie perfumy sygnowane naszym imieniem i nazwiskiem? W jaki sposób działają i jak je przygotować? Czy składniki są drogie?
Jasne, że to możliwe! Bo wszystko jest możliwe poza podróżami w czasie, które są wbrew fizyce i zaburzyłyby działanie świata, logiki. Jestem za tym, żeby każdy wyrażał siebie zapachem niepowtarzalnym. Jeśli zginę w niewyjaśnionych okolicznościach, to wiedz, że wielki przemysł to przeczytał i jest przeciw (śmiech). Wykładam o zapachach. O chemii, botanice, biologii, geografii. To wszystko jest w świecie perfum. Perfumy stworzone z olejków eterycznych nie tylko doskonale zgrywają się z naszą osobistą chemią i nikt nie będzie pachniał tak samo, choćby stosował tę samą kompozycję. One również dają nam mnóstwo korzyści. Jak to w świecie roślin i zwierząt – działają przyciągająco lub oddalająco. Chcesz zbudować dystans między przylepnym współpracownikiem (szefem czy podwładnym) a sobą? Zrób to zapachem. Nikt nie będzie się czepiał, że czynisz to nieodpowiednim słowem lub gestem. Zrobisz to niewidzialnie. Chcesz, żeby ludzie ci ufali? Da się to osiągnąć za pomocą zapachów. Pragniesz podziwu i władzy? Skrop się właściwą mieszanką lub rozpyl taką w swoim otoczeniu. Sam zapach to mało. Można go interpretować. Ale zapach roślin, olejków eterycznych, wnika w głąb organizmów jako mieszanina chemiczna. I działa jak medycyna. Niezbyt zostawia miejsce na interpretację... Dostaje się do krwiobiegu, wspomaga mózg w wysyłaniu pożądanych rozkazów do ciała. Rzęski węchowe, opuszka węchowa, zakończenia nerwowe. Oto skuteczna drużyna zapachu. Zachęcam do przygotowywania perfum tradycyjnymi metodami. Po pierwsze, są sprawdzone przez wieki. Po drugie, jest to dość nieskomplikowane. A ważne jest to, żeby być samodzielnym twórcą. Nie we wszystkim zalecam outsourcing (śmiech). W tworzeniu superancko jest się wyżyć samemu. Składniki są w bardzo różnych cenach. Jednak nawet najdroższe opłaca się zakupić, ponieważ są niezwykle wydajne. Często tak bywa, że olejku tańszego trzeba użyć o wiele więcej niż droższego, żeby uzyskać ten sam cel. Zatem na jedno wychodzi ekonomicznie, a twórczo daje nam pole do popisu.
Ćwiczysz jogę. Podobno opracowałaś autorski przepis na spray do maty. W jaki sposób on działa? Do czego jest potrzebny? Podaj, proszę, przepis. Gdzie kupić składniki?
Mam wrażenie, że tak jak ja zauważyłaś niesamowite możliwości stosowania olejków eterycznych. Zadajesz tyle dociekliwych pytań. Cieszę się, że mogę się dzielić pasją i wiedzą. Spray do maty do jogi wymyśliłam nie tak znowu strasznie dawno, bo też nie od zarania dziejów ćwiczę jogę. Nauczyłam się jej podstaw u najlepszych nauczycieli w Polsce – u Marianny Gutterwil, Grzegorza Nieściera i Romana Grzeszykowskiego na nieistniejących już kursach wakacyjnych nad morzem. Chyba 6 lat temu. Wygrałam matę, a nawet dwie, w konkursach. I zaczęłam praktykować codziennie. Przy takiej intensywności szybko okazało się, że maty trzeba czyścić, odkażać, upachniać. Potrzeba matką wynalazku.
Powstał w mojej głowie prosty przepis pierwszy, ale nie jedyny. Do 200 ml wody dodaję łyżeczkę wódki i olejki eteryczne: 24 krople pomarańczowego, 16 kropli trawy cytrynowej, 16 kropli cytrynowego i 8 kropli limonkowego. Wlewam do butelki z atomizerem, przed użyciem wstrząsam i spryskuję matę. Jeśli brudnawa, a nie tylko średnio świeża, to również przecieram papierem. Poczucie oczyszczenia duchowego i cielesnego gwarantowane. Miało być katharsis, a wyszło matarsis.
Katarzyna Kochańska – autorytet w dziedzinie zapachów i smaków z natury. Jej specjalności: laboratorium zapachu, komunikacja zapachowa, zapachy historyczne, spersonalizowane perfumy i herbaty na wyłączność jako logo, aromabranding, zapach i smak w sztuce. Metody znane z "Pachnidła" to jej warsztat pracy. Katarzyna Kochańska komponuje, wykłada, wystawia, robi pokazy i warsztaty z wyżej wymienionych dziedzin. Prowadzi fan page www.facebook.com/herbathea