Niezwykła opowieść o codzienności
W tym kalendarzu nie ma romantycznych randek z bukietem róż, zachodów słońca i romansowej scenerii. Są ulotne momenty ukradzione pospiesznej codzienności we dwoje.
17.11.2009 | aktual.: 23.06.2010 10:16
Nie ma tu romantycznych randek z bukietem róż, zachodów słońca i romansowej scenerii. Są ulotne momenty ukradzione pospiesznej codzienności: spędzane przy wspólnym szykowaniu śniadania, podczas spacerów, odpoczynku na kanapie, czy choćby sprzątania. Bo „chwile średniej ważności”, zwłaszcza we dwoje, mają wdzięk i czar chwil niepowtarzalnych. Taki też jest piąty już Kalendarz z rysunkami Andrzeja Tylkowskiego.
- To już piąte wydanie kalendarza, taki mały jubileusz – mówi Katarzyna Majewska, żona Andrzeja Tylkowskiego i współwłaścicielka wydawnictwa, które wydaje kalendarz. – Każdy z nich był w jakiś sposób wyjątkowy. Razem opowiadają już całkiem długą i bardzo ciekawą historię. Ale kiedy patrzę na te już ponad 60 rysunków Andrzeja, które wypełniają wydane od początku kalendarze, to wydają mi się ciągle niezmiennie świeże i piękne. Może wydanie dziesiąte złożymy z rysunków wybranych z wszystkich poprzednich wydań?
Andrzej Tylkowski kontempluje chwilę i podgląda siebie samego z żoną, znajomych, pary mijane przypadkowo w parku, na plaży, na ulicy. Jak sam pisze we wstępie, jego rysunki są często zapisem „chwili średniej ważności”, niezbyt ważnej i nieodświętnej, ale już sam fakt jej zauważenia, zanotowania, przelania na papier nadaje jej wdzięk i czar chwili niepowtarzalnej. To, że nie umknęła pamięci i czasowi, przemienia ją w wielką okazję, którą udało się odkryć dla siebie i przeżyć w pełni.
Bez względu na to, czy będzie to wiosenny spacer, letni piknik na łące, jesienne podróże i powroty czy szykowanie wspólnej kolacji. Niektórzy uwieczniają ten czas na fotograficznej kliszy, inni – na papierze. Dwanaście kart wydanych na eleganckim kredowym papierze to w pierwszym odbiorze rysunki wykonane łatwo rozpoznawalną, charakterystyczną kreską Andrzeja Tylkowskiego. Ale każdy miesiąc to przede wszystkim bardzo emocjonalne zatrzymanie się na tych mniejszych i większych, bardzo wyjątkowych, bo intymnych, świętach. Tu nie ma egzotycznej scenerii i fajerwerków, są wspólne chwile w kuchni czy łazience. Świat bliski każdemu z nas.
- Dla mnie rysowanie to proces o charakterze terapeutycznym, zarówno jeśli chcę przemyśleć sytuacje trudne, jak i zapamiętać, utrwalić te sympatyczne, wyjątkowe – opowiada Andrzej Tylkowski. – Za każdym razem największą inspiracją są dla mnie momenty, w których jestem na co dzień zanurzony, które są mi najbliższe. Tak naprawdę najbardziej pociąga mnie rysowanie, będące jednoczesnym przeżywaniem danej chwili. Dlatego praca przy tym kalendarzu jest dla mnie czasem miłego wytchnienia i relaksu.