Nowe zasady w akademikach. Zakaz odwiedzin i pojedyncze kwaterowanie

Nowe zasady w akademikach. Zakaz odwiedzin i pojedyncze kwaterowanie

Waletowanie było nieodłącznym elementem życia w akademikach
Waletowanie było nieodłącznym elementem życia w akademikach
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach
22.09.2020 14:28

Pandemia sprawiła, że studenci w akademikach będą żyć w o wiele bardziej komfortowych warunkach za tę samą lub symbolicznie wyższą cenę. Byłe studentki przyznają, że zrobi się tam "jakby luksusowo", a jednocześnie skończy się imprezowanie i waletowanie.

W nowym roku akademickim większość uczelni wyższych poprowadzi zajęcia w trybie mieszanym ze zdecydowaną przewagą nauczania zdalnego. W związku z tym studenckie życie nabierze zupełnie innego wymiaru. Uniwersyteckie korytarze będą świecić pustkami, studenci zostaną przymuszeni do samodzielnego przerabiania większości materiału, a w akademikach nie będzie już tak gwarno i tłoczno jak wcześniej.

Zmiany w funkcjonowaniu akademików

Funkcjonowanie domów studenckich wzbudza duże emocje, ponieważ z powodu koronawirusa zmieni się wiele zasad. Jedną z nich jest zmniejszenie liczby mieszkańców. Dla przykładu, władze Miasteczka Studenckiego AGH, czyli największego osiedla studenckiego w Polsce, postanowiły kwaterować po dwóch studentów do trzyosobowych pokoi.

Z kolei Uniwersytet Morski w Gdyni zmniejsza liczbę lokatorów do trzech w pięcioosobowych pokojach i do pięciu w siedmioosobowych. Jeszcze większy komfort czeka studentów Politechniki Rzeszowskiej. Tam kwaterowanie z zasady będzie pojedyncze, niezależnie od liczby łóżek. – Ewentualnie po 2 lub 3 osoby, ale za pisemną zgodą wszystkich współmieszkańców danego pokoju – doprecyzowuje nam rzecznik Politechniki Rzeszowskiej Damian Gębarowski.

Jednocześnie zarówno AGH jak i UMG informują, że stawki cenowe są na takim samym poziomie jak w ubiegłych latach. – Nie przewidujemy dodatkowych opłat – zapewnia w rozmowie z WP Kobieta Anna Żmuda-Muszyńska, rzecznik prasowy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i dodaje, że ceny wahają się, w zależności od standardu, od 365 zł do 425 zł za miesiąc.

Politechnika Rzeszowska planuje podnieść stawki w tym roku o 7-10 proc. Jednak biorąc pod uwagę ceny wynajmu mieszkań w Rzeszowie, to i tak zamieszkanie w tym roku w akademiku staje się o wiele korzystniejsze.

Za miejsce w pokoju trzyosobowym, gdzie i tak z reguły będzie kwaterowana jedna osoba, trzeba będzie zapłacić maksymalnie 341 zł. Wynajem jednoosobowego pokoju w Rzeszowie to koszt między 600 a 700 zł. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie domami studenckimi jest duże. – Popyt jest rekordowy na tle ostatnich lat i w tej chwili nie ma już wolnych miejsc – mówi Damian Gębarowski.

Koniec waletowania

Klaudia, była studentka Politechniki Rzeszowskiej, twierdzi, że studenci, którym udało się zdobyć przydział do akademika, będą mieć teraz luksusowe warunki. 28-latka mieszkała tam przez kilka lat i dzisiaj dziwi się, że była w stanie żyć i uczyć się w ówczesnych realiach.

– Byłam zakwaterowana w tzw. komunie, czyli trzyosobowym pokoju z łazienką i jedną kuchnią na całe piętro. Z perspektywy czasu myślę, że to był hardcore, bo nie ma się ani odrobiny prywatności i każdego dnia jest impreza – opowiada nam. – Oczywiście dla osoby towarzyskiej to raj na ziemi, ale dla kogoś, kto ceni prywatność, to raczej obóz przetrwania – dopowiada.

Kolejną zmianą w funkcjonowaniu akademików w dobie pandemii jest zakaz odwiedzin. – Brak przepływu ludzi z zewnątrz ograniczy skalę imprez, ale tylko w niewielkim stopniu, bo w akademikach imprezuje się głównie w gronie osób, które tam na co dzień mieszkają – podkreśla Klaudia.

Według byłej studentki zakaz znacząco odbije się na waletujących. – Zawsze znalazł się ktoś, to chciał przespać się za darmo. Pamiętam jednego chłopaka, który tak często spał u kumpli, że portier zaczął brać go za mieszkańca. Później, gdy dowiedział się, że w tamtym pokoju ktoś waletuje, to omyłkowo chciał wyrzucić prawowitego lokatora, a nie tego, który przebywał nielegalnie – opowiada 28-latka.

Kaśka z Wrocławia sama wielokrotnie nocowała swoją siostrę w pokoju. – Ona studiowała zaocznie i przyjeżdżała do miasta tylko na kilka dni w miesiącu. Bez sensu byłoby wydawać kasę na wynajem, gdy mogłam rozłożyć jej matę na podłodze i spała za darmo. Nie ukrywajmy, nie każdego studenta stać na wynajem własnej kawalerki, a poza tym nie każdy chce od razu bawić się w dorosłe życie – wspomina 30-latka.

Kaśka przyznaje, że warunki mieszkaniowe były fatalne, ale w tamtym okresie nie przywiązywała do tego aż tak dużej wagi. – To jest cały sens studenckiego życia. Wszyscy "na kupie" i bez stresu – mówi z uśmiechem. – Jeśli teraz studenci będą mieszkać sami w pokojach i nie będzie możliwości odwiedzin, to moim zdaniem mieszkanie w akademikach straci swój urok. U nas najlepsze imprezy były wtedy, gdy ktoś do nas przychodził – dopowiada.

Jednak studenci nie mogą zapominać, że nowe zasady zostały wprowadzone wyłącznie po to, aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. – We wspólnych przestrzeniach obowiązuje nakaz noszenia maseczek zasłaniających nos i usta – podkreśla rzeczniczka Akademii Górniczo-Hutniczej. – Ponadto przy wejściu do każdego budynku stoi płyn do dezynfekcji, a serwis sprzątający regularnie dezynfekuje najczęściej dotykane powierzchnie typu klamki, poręcze, balustrady, przyciski w windach – tłumaczy Anna Żmuda-Muszyńska.

Czy studenci obawiają się zarażenia wirusem w akademikach? – Szczerze mówiąc, jeśli ktoś będzie chory, to resztę czeka podobny los. Już widzę, jak studenci będą chodzić w maseczkach po korytarzach i zachowywać bezpieczny dystans – mówi z przekorą Aneta, studentka pierwszego roku europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wtóruje jej Kaśka z Wrocławia. – Jedyne, co się zmniejszy, to ryzyko, że ktoś z zewnątrz przyniesie wirusa – uważa.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (117)
Zobacz także