Nowy pomysł radnych z Krakowa. "Problem, który MPK słyszy regularnie"
Hałas w komunikacji miejskiej staje się dla wielu pasażerów codziennym utrapieniem. Dla wielu poranna droga do pracy zamienia się w przymusowe słuchowisko cudzych rozmów i filmików z telefonu. Warszawa już próbowała zrobić z tym porządek, teraz radni Krakowa chcą się tym zająć.
Poranna droga do pracy bywa dla wielu jedynym momentem dnia, kiedy mogą zebrać myśli. Tymczasem w polskich autobusach i tramwajach coraz trudniej o ciszę. Historie pasażerów pokazują, że hałas generowany przez telefony, rozmowy i nagrania urasta do rangi realnego problemu.
W Krakowie radni rozważają wprowadzenie zakazu używania telefonów z włączonym dźwiękiem w pojazdach komunikacji miejskiej (trzeba będzie korzystać ze słuchawek). Niektórzy jednak zwracają uwagę, że zmiana ta może być jedynie martwym przepisem. Podobny eksperyment w Warszawie w 2017 roku zakończył się niepowodzeniem, ponieważ przepisy nie były respektowane przez pasażerów.
Odkrycie w autobusie. Kierowca miał specjalne skrytki
Codzienna walka o spokój
Marek z Krakowa codziennie dojeżdża do pracy autobusem. Mówi, że przez lata przywykł do tłoku, opóźnień i porannego pośpiechu, ale jedna rzecz potrafi wyprowadzić go z równowagi szybciej niż korki – hałas generowany przez współpasażerów.
– Wystarczy, że wejdzie grupka młodzieży i od razu z głośników ich telefonów zaczynają lecieć tiktoki. Krótkie, urwane dźwięki, co chwilę coś piszczy, ktoś krzyczy, słychać jakiś fragment piosenki – żali się.
Najgorzej wspomina jednak weekendowe poranki, zwłaszcza w poniedziałki. – Wracam z nocnej zmiany, wsiadają młodzi po imprezach i puszczają rap na cały regulator. Zdarzyło się, że było tak głośno, iż kierowca musiał zwrócić im uwagę.
Jedna z sytuacji była dla niego szokiem. – Grupka młodzieży w autobusie zaczęła na głos oglądać treści erotyczne. Siedzieli razem, pochylali się nad telefonem i puszczali filmiki tak, że wszyscy wokół słyszeli dźwięki. Podśmiechiwali się pod nosem, jakby to była jakaś atrakcja, a ludzie dookoła patrzyli z niedowierzaniem – opowiada.
Głośne żarty i prywatne awantury na głośnomówiącym
Podobne doświadczenia ma Zuzanna z Warszawy. Jak przyznaje, niektóre sytuacje są w stanie zepsuć początek dnia jeszcze zanim dotrze do pracy. Często pasażerowie muszą słuchać rzeczy, których słuchać nie chcą.
– Usiadła obok mnie mama dziecka w wieku szkolnym, krzycząc na biedne dziecko przez telefon, bo zapomniało zeszytu do szkoły. Dowiedział się o tym cały autobus, a mi nie pomogły nawet słuchawki. Chcąc nie chcąc, zostałam niejako zmuszona do wysłuchania litanii tej pani. Najbardziej było mi jednak szkoda tej dziewczynki. Wszystkim pasażerom dookoła było zwyczajnie głupio – przyznaje Zuzanna.
Chcą zakazu używania telefonów z włączonym głośnikiem
W Krakowie radni pracują nad zmianami w regulaminie komunikacji miejskiej. Nowe przepisy miałyby zabronić korzystania z telefonów i innych urządzeń z włączonym głośnikiem w pojazdach MPK. Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK, podkreśla jednak, że proponowane zmiany nie są rewolucją, lecz uaktualnieniem już obowiązujących zasad.
– Zmiana, o której mówimy, dotyczy doprecyzowania słownictwa w regulaminie. Obowiązujący zakaz głośnego słuchania muzyki w komunikacji miejskiej już istnieje, natomiast wciąż funkcjonuje w nim określenie radioodbiornika, które nie odpowiada współczesnym realiom. Stąd wniosek mieszkańca, by zaktualizować zapis tak, aby odzwierciedlał to, z czym na co dzień spotykamy się w autobusach i tramwajach – wyjaśnia.
Nowe zapisy mają wskazywać konkretne urządzenia – głównie smartfony – które najczęściej zakłócają spokój pasażerów. To problem, który MPK słyszy regularnie, obok skarg na blokowanie drzwi czy jazdę z plecakiem na plecach w zatłoczonym pojeździe.
Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa podkreśla, że petycja powstała w odpowiedzi na rosnącą liczbę skarg od pasażerów. – Jazda autobusem czy tramwajem staje się zwyczajnie męcząca, bo ktoś ogląda filmy, scrolluje TikToka albo prowadzi rozmowę tak głośno, że słyszy ją pół pojazdu – mówi aktywista. – Czasem ktoś puszcza filmik na cały tramwaj, czasem gra w grę przy maksymalnej głośności. Bywa też, że grupka znajomych zaczyna oglądać coś wspólnie, nie zastanawiając się, że wokół jest kilkudziesięciu innych pasażerów – dodaje.
Najwięcej wątpliwości budzi egzekwowanie przepisów. – Faktycznie, istnieje ryzyko, że mógłby okazać się martwy – zauważa Mosakowski. – Pojawił się pomysł, by odpowiedzialność spoczywała na kierowcy lub motorniczym, do których pasażerowie mogliby zgłaszać przypadki łamania zasad. Drugą propozycją jest przeniesienie tego zadania na kontrolerów biletów. Mam jednak świadomość, że żadne z tych rozwiązań nie jest idealne. Kontrolerzy pojawiają się w pojazdach sporadycznie, a kierowca czy motorniczy nie może być jednocześnie strażnikiem porządku, bo ma na głowie przede wszystkim bezpieczeństwo i prowadzenie pojazdu.
Aktywista dodaje jednak, że jego zdaniem warto spróbować wprowadzić zmiany. – Kluczowa byłaby edukacja i nagłośnienie problemu. Sama świadomość, że takie zachowania są niemile widziane, mogłaby sprawić, że ludzie zaczną je ograniczać, a nawet zwracać sobie nawzajem uwagę, pokazując choćby odpowiedni zapis w regulaminie.
Jak wyznaczać granice w pojeździe?
Marta Augustyn, ekspertka od savoir-vivre’u i autorka profilu "sztuka.taktu" zwraca uwagę, że sposób korzystania z telefonu w przestrzeni publicznej może realnie wpływać na komfort innych osób. Jak podkreśla, nie chodzi tu o drobne irytacje, lecz o sytuacje, które naruszają spokój otoczenia i narażają przypadkowe osoby na treści, których nie powinny słyszeć.
– Głośne słuchanie muzyki w miejscach publicznych zdecydowanie zaliczam do nietaktownych zachowań, ponieważ wpływa to negatywnie na osoby w naszym otoczeniu. Niejednokrotnie, przez takie sytuacje zdarzyło mi się słuchać utworów, które były bardzo wulgarne, a musimy pamiętać o tym, że trafiają również do dzieci czy osób o większej wrażliwości – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak dodaje, czasem warto reagować, szczególnie jeśli hałas trwa długo. – Czy wypada zwracać uwagę? Myślę, że w sytuacjach, w których dźwięk wpływałby przez dłuższy czas na nasz komfort (np. podczas podróży), lub kiedy muzyka rozbrzmiewa w miejscu, które powinno być otoczone szczególnym szacunkiem (np. na cmentarzu), warto zareagować. Pamiętajmy o tym, żeby zachować przy tym kulturę i nie posługiwać się agresywnym tonem. W konstruowaniu takiej prośby czasem pomoże zrozumiały argument, chociaż oczywiście nie musimy go podawać i uprzejma forma pytania, np. "Przepraszam, czy mogłaby Pani wyłączyć dźwięk w telefonie? W autobusie bardzo się niesie i przeszkadza innym pasażerom. Dziękuję za wyrozumiałość!" – wyjaśnia Marta Augustyn.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski