Oblicza zdrady
Wiedzą, że mąż nie jest im wierny, a jednak o rozstaniu nie myślą. Pogodziły się z istnieniem "Tamtej"? Chyba nie. Dlaczego więc uparcie tkwią w roli zdradzanej żony?
Wiedzą, że mąż nie jest im wierny, a jednak o rozstaniu nie myślą. Pogodziły się z istnieniem "Tamtej"? Chyba nie. Dlaczego więc uparcie tkwią w roli zdradzanej żony?
Bo zależę od jego pieniędzy
Marta jest elegancką kobietą. 33 lata małżeństwa. 24-letnia córka Ania. Był wieczór. Stała na przystanku z córką. Zobaczyła znajomy samochód. Piotr zahamował przy krawężniku. Nie zauważył ich. Wysiadła kobieta. Marta od razu poznała. TAMTA. Piotr odjechał. Podeszła i po prostu zapytała: "Skąd wracacie" i zaraz potem: "Nie życzę sobie, żebyś korzystała z naszego samochodu". Ona wcale nie była zakłopotana: "Pracowaliśmy do późna i Piotr odwiózł mnie do domu".
Kiedy zobaczyła ją wcześniej, pierwszy raz z mężem w jakimś sklepie, nie spodobała jej się. On też zrobił się jakiś inny. Jak teraz na to patrzy, zaczęło się stereotypowo: romans biurowy. Piotr prowokował awantury o nic. O brak spokoju po pracy, o obiad, że nie na czas... Kończył tak samo, trzaskał drzwiami i wychodził. Do Tamtej. Myślała: znudzi się. Pewnego dnia odkurzała książki na półkach: w jednej z nich intymna dedykacja. Od Tamtej. - Dopiero wtedy zaskoczyłam, że ta historia trwa już długo, o wiele dłużej niż przypuszczałam. Tak zwane szczere rozmowy szybko się kończyły. Piotr mówił, że nic się nie dzieje.
Aż do pewnego listopadowego wieczoru. Telefon. To była Tamta: "Powiedz mu, żeby szybko przyjechał. Nasze dziecko jest chore". Po Tamtej mogła spodziewać się tylko najgorszego, ale Piotr... żeby przez rok ukrywać, że ma syna z inną?! Tego wieczoru pojechał do nich i został na rok czy półtora. W domu zjawiał się raz w tygodniu, dowiedzieć się czy wszystko w porządku, dać pieniądze. Od 10 lat Tamta robi wszystko, żeby Piotr odszedł od rodziny.
Swoje odchorowała: owrzodzenie żołądka, depresja. Finansowo Marta nie może narzekać, Piotr jest hojny. Zarzuca mu jedynie niewierność. Nie miała i nie ma gdzie odejść. Wynajmować? Nie stać jej. Marcie przeszkadza bezsilność, że zależy od pieniędzy męża, że musi z nim mieszkać, tolerować niewierność. W stosunku do niego stała się materialistką, zależy jej tylko, żeby utrzymywał ją i córkę, płacił za jej studia, skoro płaci za mieszkanie kochanki i alimenty na ich dziecko.
Bo mam dzieci
Na początku Agnieszka próbuje zdefiniować, czym jest zdrada. Zdradą nie jest, kiedy Tomek dotyka inną kobietę, bo mu się podoba. Byłaby, gdyby powiedział jej, o czym rozmawiał ze mną wczoraj przy kolacji, albo o naszej pierwszej randce. Chociaż... od kilku lat wolałabym, żeby zrozumiał, że posiadanie rodziny zobowiązuje. Agnieszka siedzi zawalona pracą: miesięczna porcja tłumaczeń z angielskiego. Life is so strange...
Sześć lat temu na imprezie u kolegi Tomek zjawił się sam. Wieczór i połowę nocy przegadał z pewną studentką. On był asystentem na tym samym wydziale. Zakochał się o 4 nad ranem. Z wzajemnością. Studentką była Agnieszka. Zamieszkali w wynajętej kawalerce. Tak na próbę, chcieli się sprawdzić. Nowoczesny, antymieszczański, liberalny układ. Dla Tomka taki układ miał duże znaczenie. Powtarzał: "nie wytrzymam życia na krótkiej smyczy". Ja się zgadzałam, choć czułam, że znalazłam już właściwą osobę, właśnie Tomka.
Balety skończyły się, kiedy Agnieszka pokazała badanie USG, drugi miesiąc. Decyzja o ślubie. Ich własna, szybka i co tu kryć - wymuszona. Pojawił się Jaś, a ja nadal wierzyłam, że seks z inną kobietą nie musi oznaczać zdrady, tylko przyjemność fizyczną. Bez zobowiązań. Tomek, teraz wykładowca z tytułem doktora, z wolności nie zrezygnował. Fakt - w jego życiu papier niczego nie zmienił.
Po urodzeniu Julki liberalizm Agnieszki gdzieś się zapodział. Dojrzewała sama, nie czekając na Tomka. - Nie mógł zrozumieć mojej przemiany, całkiem naturalnej dla mnie. Uważam, że w małżeństwie, które się dogaduje, kocha i ma dzieci, nie ma już miejsca na osoby trzecie. Odejście... Nawet jeśli... Najłatwiej zostaje się dla dzieci. Pamięta rozwód rodziców, pytania: "no to z kim chcesz być?".
Mimo wszystko jesteśmy bliżej niż niejedna para, gdzie nie ma zdrady, tylko nuda i telewizor. Chce mieć dom: mama, tata, dzieci, pies albo rybki w akwarium. I wcale nie jest prawdą, że ojca potrzebują tylko chłopcy. Dlatego nie pozwoli, żeby Julce i Jaśkowi go zabrakło. Tomkowi spodobała się rola taty. Lubi wpatrzone w siebie oczy, zwłaszcza Jaśkowe, wyciągnięte rączki, gdy oboje naraz wdrapują się na kolana z książeczką. I zobaczymy, kto szybciej dorośnie: 3-letnia Julka i 5-letni Jaś czy ich tata, 32-letni Tomek. A tak na marginesie: Agnieszka momentami czuje, że matkuje całej trójce.
Bo boję się być sama
- Myśli pani, że ludzie szanują mój wybór? Kiedy odgarnia platynową grzywkę, na ręku błyska zegarek. Cartier. Nie, to nie prezent od męża, sama go sobie kupiła. W pracy: zarządza personelem firmy, kilkadziesiąt osób. W domu: kobiecość archetypowa - łagodna, cierpliwa, oddana. Nawet w sztuce wybaczania jest perfekcjonistką. Przerobiła wszystkie "filmowe" numery: ślady czyichś bardzo karminowych ust na niebieskiej koszuli męża, telefony, głuche tylko wtedy, kiedy ona podnosiła słuchawkę, przedłużające się o dzień, dwa delegacje. Iza wie, że on nie spędza samotnych nocy. Na początku buntowała się. Potem zrozumiała, że Pawła nie zmieni. Ale wie, że na pewno nie odda go innej.
Ratowała się już popularnonaukowymi mądrościami, że mężczyźni nie są stworzeni do monogamii. A więc: winna biologia. Tłumaczy go. Czasem łapie się na tym, że na wszystkie ładniejsze kobiety patrzy podejrzliwie. Może właśnie mija na ulicy jedną z jego przyszłych kochanek. Po 6 latach nie może mu już pod tym względem ufać. Ale rozwód nigdy nie wchodził w rachubę. On nigdy o to nie prosił, a jeśliby nawet - nie dałaby. Woli godzić się na jego romanse. Wybaczać jest ładnie.
Nie czuje się porzucona, zaniedbana. Kochankę zostawia za drzwiami naszego domu. Czasem tylko nie wie, czy jedzą wykwintny obiad w restauracji, bo Paweł chce jej TO wynagrodzić, czy po prostu spędzić z nią przyjemne popołudnie. Po co wiedzieć za dużo?! Bardzo długo szukała Pawła. I nie ma czasu ani ochoty szukać od nowa. Skończyła 39 lat. Nie o pieniądze chodzi, zarabia nieźle. Boi się być sama. Nie znajdzie kogoś takiego jak Paweł.
Justyna Szymańska