Obrońcy życia stanęli na drodze. Mogli spowodować wypadek
"23 czerwca 2017 roku, w ruchliwej dla miasta Bełchatowa strefie, została zorganizowana nasza kolejna pikieta antyaborcyjna" – chwalą się na Facebooku działacze Fundacji Pro-Prawo do Życia. Protestowali przez godzinę, kompletnie ignorując przepisy drogowe. "To ma być 'ochrona życia'?" – pytają oburzeni internauci.
Plakat ze zdjęciem płodu trzymany dumnie przez dwóch mężczyzn można oglądać na fanpage'u organizacji pro-life. Jeden z obrońców jest w kamizelce odblaskowej, drugi w kitlu, stoją dwa kroki od jezdni, po której co chwlla przejeżdżają samochody. Miejsce wybrali nieprzypadkowo, co sami zresztą podkreślają. Droga prowadzi do kopalni i elektrowni, pracują tam dziesiątki mężczyzn, których chcieli uświadomić z okazji Dnia Ocja i Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa.
"Ukazaliśmy prawdę o tej zbrodni wielu osobom, zwłaszcza powołanym do ojcostwa. Mamy nadzieję, że wielu Bełchatowianom, ten przekaz dał wiele do myślenia i zastanowienia się, czym tak naprawdę jest aborcja" - przekonują, jeden z nich jest farmaceutą i ma zamiar jeszcze nie raz pojawić się na takiej pikiecie. Wściekli internauci wytykają obu, że nie dość, że próbują narzucić swoje zdanie, to jeszcze stanowią zagrożenie dla innych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Jestescie chorzy. Spowodowanie wypadku wam sie marzy??? To ma być 'ochrona zycia'??", "Ruchliwe miejsce jest odpowiednim dla tego typu pikiet?" - pytają. "Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3 tys. złotych albo karze nagany." to już mówi art. 97 Kodeksu wykroczeń.