Ocalała z Titanica. "Słyszałam ogłuszający ryk, kiedy przełamał się na pół i później zatonął"
"Światła na statku wciąż się paliły, a ja mocno obejmowałam dziecko, które wsadzono do łodzi tuż przed jej opuszczeniem. Słyszałam ogłuszający ryk, kiedy Titanic przełamał się na pół i później zatonął. Wszystkie kobiety znajdujące się w szalupie ratunkowej płakały" – wspominała po latach Violet Jessop, kobieta, dla której przeżycie katastrofy jednego morskiego giganta nie było żadnym wyzwaniem.
W nocy z 14 ma 15 kwietnia 1912 roku w przepastnych kajutach Titanica znajdowało się ponad 2200 osób. Katastrofę przeżyło niewiele ponad 700 szczęśliwców. O tym, kto przetrwa, a kto zginie, zadecydowało wiele czynników. I nie było żadną tajemnicą, że największy wpływ na prawdopodobieństwo ocalenia miał status społeczny. Im był on wyższy, z czym wiązało się podróżowanie I klasą i pierwszeństwo przy ewakuacji, tym szanse na ratunek wzrastały. Dlatego o wielkim szczęściu tej pamiętnej nocy mogła mówić Violet Jessop. Jako członek niższego personelu liniowca młoda angielska stewardesa nie miała co liczyć na pewne miejsce w szalupach ratunkowych. Tymczasem zrządzeniem losu się tam znalazła. I nie była to jedyna taka przygoda w jej życiu.
Z klasztoru na wielkie wody
Wiele wskazuje na to, że Violet od najmłodszych lat cieszyła się niesamowitym szczęściem. Urodziła się w 1887 roku w Argentynie jako córka irlandzkich imigrantów. Będąc jeszcze małym dzieckiem, zachorowała na gruźlicę. Jej stan tak szybko się pogarszał, że lekarze dawali jej zaledwie kilka miesięcy życia. Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy rezolutna Violet cudem powróciła do zdrowia.
Kiedy dziewczynka miała 16 lat, zmarł jej ojciec, a matka w poszukiwaniu lepszego życia powróciła wraz z dziećmi na Wyspy Brytyjskie. Tam też znalazła pracę jako stewardesa w Royal Mail Line, jednej z największych linii żeglugowych przełomu wieków. W tym czasie Violet uczęszczała do szkoły klasztornej i opiekowała się najmłodszą siostrą (czterech młodszych braci trafiło do sierocińca) podczas podróży służbowych matki. Niestety ciężka choroba wkrótce zmusiła kobietę do porzucenia pracy, a córkę do opuszczenia szkolnych murów. Aby ratować rodzinny budżet, Violet postanowiła pójść śladami matki i ruszyć do pracy na wielkich wodach.
Piękna i wybredna
Z jej podjęciem jednak nie było łatwo. Owszem, ofert było mnóstwo, ale na przeszkodzie w zatrudnieniu stanęła… wyjątkowa uroda 21-letniej wówczas Violet. Niektórzy pracodawcy uważali jej wdzięki i młody wiek za prawdziwie wybuchową mieszankę. Miały być zbyt kuszące dla męskiej części załogi i pasażerów. I niewiele się w tej kwestii pomylili, gdyż w trakcie swojej zawodowej kariery Violet otrzymała co najmniej trzy propozycje małżeństwa.
Jakby nie było, na jedną z rozmów kwalifikacyjnych panna Jessop przyszła w skromnym, prostym stroju i bez makijażu. Podstęp się udał i w 1908 roku Violet rozpoczęła pracę w Royal Mail Line, czyli tam, gdzie wcześniej pracowała jej matka. Szybko też młoda stewardesa zyskała opinię nie tylko najpiękniejszej pracownicy, ale również najbardziej sumiennej i miłej dla gości. Nic więc dziwnego, że wkrótce zaczęła otrzymywać kuszące propozycje zatrudnienia w konkurencyjnej firmie – White Star Line. Co dziwne, Violet początkowo je odrzucała. Po latach wspominała, że obawiała się nieprzewidywalnej pogody na północnym Atlantyku, gdzie kursowały jednostki Białej Gwiazdy. Zniechęcać ją miały również ostrzeżenia przed pasażerami statków pływających tamtymi szlakami. Opowiadano bowiem, że zazwyczaj są mniej przyjemni w obyciu i bardziej wymagający od bywalców innych linii.
Olimpijska wpadka
Nie wiadomo dokładnie, co ostatecznie skłoniło Violet do zmiany pracodawcy. Dość powiedzieć, że mimo wcześniejszych obiekcji w 1910 roku piękna stewardesa rozpoczęła karierę w White Star Line. Początkowo pływała na transatlantyku SS Majestic, ale wkrótce przeniesiono ją na pokład zwodowanego w czerwcu 1911 roku Olimpica – największego w owych czasach liniowca na świecie.
Nie dane jej było jednak długo cieszyć się spokojną służbą na ekskluzywnej jednostce. Kilka miesięcy po oddaniu do eksploatacji pasażerski kolos zderzył się z brytyjskim krążownikiem HMS Hawke. Chociaż okręt Royal Navy zdecydowanie ustępował rozmiarami Olimpicowi, to jego przeznaczona do taranowania dziobnica zdołała przebić poszycie transatlantyku poniżej linii wodnej, doprowadzając do zatopienia kilku pomieszczeń. Na szczęście kolizja nie przyniosła żadnych ofiar śmiertelnych, a cudem uratowany Olimpic na przeszło rok trafił do stoczni remontowej w Belfaście.
Niemniej wypadek ten zdecydował o dalszym losie panny Jessop. Gdy jeden gigant lizał rany w suchym doku, Violet wraz z częścią załogi została zamustrowana na pokładzie innego. Był nim RMS Titanic – kolejna duma i oczko w głowie przedsiębiorstwa White Star Line.
Czytaj też: Ten amerykański okręt z I wojny światowej poszedł na dno jak kamień. Wreszcie wiemy jak do tego doszło
Dziecko i szczoteczka do zębów
I tutaj nie nacieszyła się długo nową posadą, trafiła bowiem na Titanica cztery dni przed jego feralnym spotkaniem z górą lodową. W chwili zderzenia zresztą nie była świadoma, że w ogóle doszło do kolizji. Owszem, odpoczywając w swojej kajucie, poczuła, jak statek zadrżał i silniki ucichły, ale nic nie wskazywało na grozę sytuacji. Dopiero zdecydowane nawoływania załogi uzmysłowiły jej, że dzieje się coś niedobrego i jest potrzebna na pokładzie.
Gdy tylko tam się pojawiła, została skierowana do pomocy osobom, które nie mówiły po angielsku, więc mogły mieć problemy ze zrozumieniem instrukcji dotyczących ewakuacji. Wkrótce jednak wobec narastającej paniki jeden z oficerów polecił stewardesom zajęcie miejsc w szalupach ratunkowych. Miały one swoim przykładem pokazać przerażonym pasażerkom, że chybotliwe łupiny są bezpieczne. W ten sposób zupełnie niespodziewanie Violet znalazła wybawienie w zdawało się beznadziejnej sytuacji. A jeszcze zanim jej szalupę opuszczono na fale Atlantyku, jakiś oficer zawołał: "Proszę, panno Jessop. Opiekuj się tym dzieckiem". "I zawiniątko spadło mi na kolana" – wspominała po latach.
Co ciekawe, po znalezieniu bezpiecznego azylu na pokładzie zbierającej rozbitków Carpathii uratowane przez Violet dziecko zostało odszukane przez matkę. Jednak tym, co najbardziej zaprzątało głowę młodej stewardesy, był fakt, że podczas ewakuacji nie zabrała ze sobą… szczoteczki do zębów.
Do trzech razy sztuka
Tego błędu już nie popełniła cztery lata później, gdy ratowała się z tonącego Britannica – bliźniaka Olimpica i Titanica. Tragiczne przeżycia kwietniowej nocy 1912 roku nie odciągnęły bowiem Violet od chęci kontynuowania morskiej kariery. Niedługo po powrocie do Anglii znalazła pracę na parowcu kursującym do Australii i na Daleki Wschód. Natomiast kiedy w 1914 roku świat ogarnęła wielka wojna, wciąż żądna wrażeń młoda stewardesa przeszła szkolenie pielęgniarskie pod egidą Brytyjskiego Czerwonego Krzyża. A dwa lata później – już jako pełnoprawna sanitariuszka – rozpoczęła służbę na pokładzie Britannica.
Kolejny gigant Białej Gwiazdy został od razu po zwodowaniu przekształcony w statek szpitalny. Przez pierwsze pięć rejsów zdawało się, że fatum ciążące nad panną Jessop wreszcie zniknęło. Do czasu – 21 listopada 1916 roku, płynący pełną prędkością przez Morze Egejskie Britannic natknął się na minę postawioną przez kajzerowskiego u-boota. W efekcie eksplozji pływający szpital zatonął jeszcze szybciej niż jego bliźniak Titanic. Jedynym pocieszeniem była mniejsza liczba ofiar. I co ciekawe, większość z tych 30 nieszczęśników zginęła w dwóch szalupach, które zostały spuszczone w nieodpowiednim momencie i wessane przez wciąż pracujące śruby napędowe statku.
W jednej z nich znalazła się właśnie Violet, która widząc, co się święci, wyskoczyła z szalupy. Zrobiła to jednak tak niefortunnie, że została wciągnięta pod wodę i uderzyła głową o stępkę Britannica. Na szczęście na ratunek pośpieszyli jej rozbitkowie z innej szalupy. Po latach żartowała, że tak naprawdę przeżyła dzięki swoim bujnym i mocno zaplecionym włosom, które zamortyzowały uderzenie. Okazało się ono jednak bardziej brzemienne w skutki. Wiele lat później bowiem, podczas rutynowej wizyty lekarskiej odkryto, że w przeszłości doznała pęknięcia czaszki.
Niezatapialna
Nawet ta ostatnia katastrofa nie wystarczyła, by odstraszyć Violet od pracy na morzu. Po wojnie w dalszym ciągu pływała w liniach White Star, potem w Red Star, aż wreszcie powróciła tam, gdzie zaczynała – do Royal Mail. Na szczęście dla niej samej i wszystkich podróżujących statkami, na których później pracowała, żaden z nich nigdy nie doznał poważnych uszkodzeń. Zresztą Violet nie miała się czego obawiać. Była przecież niezatapialna.
Bibliografia:
- Gowan P., Molony S., Miss Violet Constance Jessop, Encyclopedia Titanica [dostęp: 27.12.2021].
- Jessop V., Titanic Survivor. The memoirs of Violet Jessop who survived both the Titanic and Britannic disasters, New York 2004.
- Wynn S., Wynn T., Women in the Great War, Barnsley 2017.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!