Blisko ludziOd kata do katoliczki - historia Krwawej Luny

Od kata do katoliczki - historia Krwawej Luny

Komunistka, kochanka dygnitarzy, kobieta władzy. Walczyła z klerem, prześladowała akowców, brała udział w aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego. Przed śmiercią stała się gorliwą katoliczką. Biografia Julii Brystygier wciąż budzi wiele emocji.

Od kata do katoliczki - historia Krwawej Luny
Źródło zdjęć: © IPN

25.11.2013 | aktual.: 28.11.2016 16:11

Komunistka, kochanka dygnitarzy, kobieta władzy. Walczyła z klerem, prześladowała akowców, brała udział w aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego. Przed śmiercią stała się gorliwą katoliczką. Biografia Julii Brystygier wciąż budzi wiele emocji.

W latach 60. w szpitalu w Warszawie poznały się dwie kobiety. Niewidoma zakonnica i redaktorka, która czytała jej na głos Pismo Święte i „Tygodnik Powszechny”. Zakonnica nie znała nazwiska ani przeszłości nowej znajomej. Nie wiedziała, że ta uczynna, starsza pani kilkanaście lat wcześniej przekonywała kierownictwo Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, że „kler pomaga kułakom, sieje propagandę, a jego wpływy należy ograniczać”.

Nikt nie miał odwagi się jej sprzeciwić. Miała bowiem wyjątkowy dar przekonywania. Gdy nie wystarczał jej urok osobisty, inteligentne argumenty bądź niekwestionowany autorytet, sięgała po mniej dyplomatyczne sposoby. Specjalizowała się w biciu batem po twarzy i maltretowaniu męskich genitaliów. Julia Brystygier, której spokojnego głosu lubiła słuchać siostra Bonifacja, w okresie stalinizmu była jedyną kobietą na wysokim szczeblu władzy. Zajmowała stanowisko dyrektora departamentu w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego.

Całkowicie oddana „słusznej sprawie” – walce z wrogami ludu, chętnie sięgała po niekonwencjonalne rozwiązania, a zakres jej służbowych obowiązków był elastyczny. W ciągu dnia można ją było spotkać nie tylko w wygodnym, dyrektorskim gabinecie. Brała sprawy w swoje ręce, osobiście nadzorując każdy etap śledztwa. Pojawiała się regularnie w podziemiach Toledo, czyli więzieniu UB i NKWD na warszawskiej Pradze lub w słynnym areszcie na Mokotowie. Wraz z szeregowymi funkcjonariuszami przesłuchiwała więźniów. Przewyższała ich znacznie nie tylko rangą, ale i zacięciem sadystycznym. Metody śledcze Brystygierowej poznał między innymi szef propagandy PSL na województwo olsztyńskie, od którego próbowała wymusić zeznania biciem i torturą, polegającą na przytrzaskiwaniu przyrodzenia szufladą. Mężczyzna zmarł z wycieńczenia. „Trzeba złamać kręgosłup reakcji peeselowskiej” – zapowiedziała wcześniej podczas odprawy w swoim resorcie. Wśród byłych żołnierzy AK i działaczy ugrupowań politycznych, prześladowanych przez UB,
zyskała przydomek „Krwawa Luna”.

Kilka lat później na naradach aktywu swojego ministerstwa przekonywała, że faszystowskie metody nie mogą prowadzić do socjalistycznych celów. Na poparcie swojej tezy podawała przykład brutalności Różańskiego, który „bił w mordę w imię partii”. Różański był dyrektorem pionu śledczego MBP. Tymczasem o niej samej krążyły opinie, że okrucieństwem przebijała nawet strażniczki z niemieckich obozów koncentracyjnych.

„MBP jest tak zorganizowane, że w jego departamentach koncentruje się kontrola wszystkich dziedzin życia w Polsce” – wyjaśnił w relacjach w Radiu Wolna Europa Józef Światło, wicedyrektor X Departamentu, który uciekł na Zachód na początku lat 50. Większą władzę niż Luna i pozostali dyrektorzy tej wszechmocnej instytucji posiadała w Polsce tylko tzw. wielka trójka - Bierut, Minc i Berman – oni rządzili krajem. Ściślej mówiąc, jeździli do Moskwy po instrukcje, dotyczące linii politycznej w Polsce. Julia Brystygier była kochanką każdego z nich. Kierownictwo ministerstwa miało obowiązek składać regularne raporty Bermanowi i Bierutowi z działalności resortu. Towarzyszka Luna wywiązywała się z tej powinności wyjątkowo gorliwie.

O tym, co działo się w ministerstwie referowała podczas nocy spędzanych z dygnitarzami. „Była wyjątkowo inteligentną kobietą o dosyć miłej powierzchowności, choć niezbyt zgrabna. (...) Bystra, przenikliwa, umiała nawiązywać dobre kontakty z ludźmi” – Tak wspominał swoją kochankę Jakub Berman w książce Teresy Torańskiej „Oni”. Podobno przed wojną pozowała w Paryżu do obrazów Pabla Picassa. Często stawiała swoich kolegów z bezpieki w niekomfortowej sytuacji, gdy Bierut lub Berman dzwonili do nich z pretensjami, że nie mówią im o wszystkim. Dzięki temu pozycja Brystygierowej w MPB była niezachwiana, choć nie brakowało jej wrogów.

Jednym z nich był słynny oficer śledczy, Józef Różański. W czasie II wojny światowej Luna napisała donos na Goldberga (prawdziwe nazwisko Różańskiego) i jego żonę, oskarżając ich o przyjęcie paczki żywnościowej od przedstawicieli rządu generała Sikorskiego. Żona Goldberga zrobiła to, by uchronić swojego synka od śmierci głodowej. Według Julii Brystygier, matki 11-letniego wówczas chłopca (jej syn w dorosłym życiu został znanym profesorem muzykologii), był to gest niegodny prawdziwej komunistki. Luna miała już wówczas kilkunastoletnie doświadczenie w zwalczaniu kapitalizmu. W czasie okupacji znajdowała się na terenach podległych ZSSR i tam zaczęła budować swoją karierę polityczną od regularnych donosów do NKWD na swoich kolegów partyjnych. Wykazywała się przy tym niezwykłą intuicją. Wyczuwała kogo pogrążyć, a komu pomóc. Pod koniec 1939 pomogła znaleźć we Lwowie pracę Władysławowi Gomułce. Podczas wojny była też oficjalną PPŻ (przejściową polową żoną), czyli po prostu kochanką Bermana, Szyra i Minca.

Po wojnie trafiła do Lublina, gdzie wzmacniano struktury UB, szukano więc odpowiednich kandydatów. To wtedy jej kariera zaczęła nabierać tempa. Jak twierdził Jakub Berman (jeden z najważniejszych działaczy komunistycznych w powojennej Polsce, m.in. wiceprezes Rady Ministrów) w wywiadzie z Teresą Torańską, do pracy w bezpiece nakłonili Lunę Gomułka i Bierut. Podobno wahała się, nie była pewna, czy sprosta zadaniu. Lecz z towarzysze powołali się na obowiązek partyjny. Jest nakaz - nie ma dyskusji. Więc przeniosła się do Warszawy i zajęła wysokie stanowisko.

Była najlepiej wykształconym dyrektorem nowego, ważnego ministerstwa. Przed wojną zrobiła doktorat z historii. Powierzono jej “najbardziej delikatne sprawy”. Jedną z nich była walka z kościołem katolickim. Brystygierową, urodzona w żydowskiej rodzinie, była wówczas zagorzałą przeciwniczka kleru. Oburzał ją fakt, że wielu towarzyszy partyjnych na niższym szczeblu wciąż chodzi na msze. Doprowadziła do aresztowania kardynała Wyszyńskiego. „Uczestniczyła w jego przesłuchaniach, a sam prymas określił ją jako straszną kobietę – pisze Sławomir Koper w książce „Kobiety Władzy PRL”.

Na fali odwilży w 1956 roku została zwolniona z ministerstwa. Grożono jej nawet procesem za brutalną działalność, lecz nie dopuścił do tego Gomułka. Pozbawiona władzy i poważnych funkcji Brystygierowa nie musiała długo szukać nowego celu w życiu. Krwawa Luna była przecież wykształconą intelektualistką. W latach 60. zajęła się literaturą. Pracowała jako redaktorka w znanych wydawnictwach: “Nasza Księgarnia” i w Państwowym Instytucie Wydawniczym. Wydała nawet własną powieść “Krzywe litery”.

Pod koniec życia została gorliwą katoliczką. Odwiedzała ośrodek w Laskach, gdzie wprowadziła ją siostra Bonifacja, którą poznała w szpitalu. Prawdopodobnie, choć nie jest to potwierdzone, przyjęła nawet chrzest. Umarła w 1975 roku w wieku 73 lat, podobno w Laskach. Dzieje Krwawej Luny posłużyły jako inspiracja do stworzenia postaci minister Ady Lewińskiej w popularnym serialu „Czas Honoru”. W tę rolę wcieliła się Magdalena Cielecka.

Małgorzata Brzezińska (mb/mtr), kobieta. Wp.pl

Dziękuję dr Paulinie Codogni z Collegium Civitas za pomoc w zebraniu materiału i konsultacje.

Polecamy także:

Komentarze (256)