Od lat starają się o dziecko. "Mocno nam dokuczają, wieczorami płaczę w poduszkę"
Mieszkają w maleńkiej wsi w województwie podlaskim, gdzie stworzenie rodziny stanowi podstawę. O dziecko starają się od kilku lat. Podjęli próby zabiegów in vitro, ale każda kończyła się niepowodzeniem. "Ciągle słyszymy komentarze, że jesteśmy samolubni, bo nie mamy dzieci" - mówi Marta.
19.08.2021 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marta i Igor poznali się na dyskotece. Między nimi zaiskrzyło od razu. Zakochali się i postanowili zamieszkać razem. W czerwcu 2015 roku wzięli ślub. Oboje marzyli o dużej rodzinie, więc rozpoczęli starania o dziecko. Po miesiącach niepowodzeń i oglądaniu negatywnych testów ciążowych usłyszeli diagnozę - niepłodność idiopatyczna, stwierdzana, kiedy lekarze nie są w stanie określić przyczyny bezdzietności pary.
"Jedyną szansą było dla nas in vitro"
- Niepłodność idiopatyczna, niedoczynność tarczycy hashimoto, nieregularne miesiączki. Jedyną szansą było dla nas in vitro - opowiada Marta o usłyszanej diagnozie w rozmowie z redaktorką Sympatii Onet. Mieli wtedy 26 lat. Wciąż zadawali sobie pytanie "dlaczego my?". Nadzieja pojawiła się w momencie znalezienia kliniki leczenia niepłodności w Białymstoku. Od 2016 do 2018 roku podjęli trzy próby in vitro. Każda zakończyła się niepowodzeniem, choć w trakcie zmieniali klinikę, leki oraz leczenie.
"In vitro to grzech"
Marta i Igor mają za sobą trzy pełne stymulacje in vitro i siedem nieudanych transferów. Ani razu nie udało im się uzyskać nawet pozytywnego wyniku badania Beta hCG.
- Ciężko jest nam to udźwignąć finansowo, bo badania i leki są bardzo drogie i nie są refundowane. Każda próba in vitro to kilkanaście tysięcy złotych, ale nie poddajemy się, bo rodzina to siła - dodała Marta. Pomocy szukali w kilku fundacjach, ale usłyszeli, że "to nie jest instytucja charytatywna" lub że "in vitro to grzech, a dzieci rodzą się z Downem".
Już nie raz usłyszeli komentarze, że są samolubni, bo nie mają dzieci. Wspólne święta z rodziną są dla nich prawdziwym koszmarem. "Na co czekacie?", "Kiedy wreszcie u was?". Marta po powrocie z takich spotkań płacze w poduszkę, bo w tym roku oboje kończą 31 lat, a szans na ciążę pozostały jeszcze dwie - mają zamrożone jedynie dwa zarodki. Nie chcą się poddawać. Wciąż walczą, ale drodze do kolejnej próby in vitro stoją finanse, dlatego oficjalną zbiórkę na następny zabieg prowadzą na stronie pomagam.pl.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.