"Pacjentki pytają, czy po tabletkach będą miały dzieci". Wiedza Polek dotycząca antykoncepcji pozostawia wiele do życzenia
Brakuje edukacji seksualnej, dzięki której Polki świetnie orientowałyby się we współczesnych metodach zapobiegania ciąży. A jest tak, że 37 proc. kobiet w Polsce nie wie, na czym polega stosowanie pierścienia dopochwowego, a co 7. Polka nigdy o nim nie słyszała. To wnioski płynące z raportu przygotowanego w ramach kampanii "Bezpieczna na okrągło", o którym rozmawiamy z ginekolog dr n. med. Małgorzatą Nowicką.
Ewa Podsiadły-Natorska: Czy ten raport jest dla pani zaskoczeniem?
Dr n. med. Małgorzata Nowicka, ginekolog, endokrynolog: Tak, choć bardziej zdziwił mnie fakt, że w Polsce tak mało kobiet w ogóle stosuje antykoncepcję. Porównując z krajami zachodnimi, gdzie przed ciążą zabezpiecza się 80–90 proc. kobiet, u nas tylko ok. 30 proc. Polek stosuje jakąkolwiek antykoncepcję.
Z czego to wynika?
Przede wszystkim brakuje nam edukacji seksualnej. Dodatkowo np. w Anglii antykoncepcja jest darmowa. We Francji wprowadzono możliwość uzyskania informacji, jak i antykoncepcji w szkołach. W wielu krajach stosuje się metodę "quick start", która pozwala na przyjęcie tabletki w dowolnym dniu cyklu – uważa się bowiem, że niechciana ciąża jest większą traumą dla pacjentki niż samo stosowanie antykoncepcji. U nas, żeby otrzymać tabletki hormonalne, trzeba dostać się do lekarza.
Niekorzystanie z antykoncepcji często wynika również z niewiedzy, bo choć dzięki internetowi mamy znakomity dostęp do informacji, to jednak umiejętnością jest znalezienie informacji wiarygodnych. Młode kobiety często sugerują się tym, co pisze się na Facebooku czy Instagramie, korzystają z blogów – a to nie zawsze jest wartościowe źródło wiedzy. Ponadto w Polsce wiele osób znajduje się pod wpływem religii, która piętnuje stosowanie antykoncepcji. A pacjenci, choć z jednej strony ufają lekarzom, to podatni są na teorie spiskowe i sensacyjne doniesienia medialne.
Jakie mity i zaskakujące pytania dotyczące antykoncepcji najczęściej słyszy pani w swoim gabinecie?
Z mitami spotykam się bardzo często, powiedziałabym nawet, że gdy rozmawiam z pacjentką o antykoncepcji, to w 90 proc. przypadków słyszę pytanie: "A czy ja po tabletkach będę mogła mieć dzieci?". To jest w zasadzie podstawowa kwestia, którą muszę wyjaśniać. Pacjentki często mówią: "Bo moja koleżanka, bo moja mama…". Musimy zdawać sobie jednak sprawę z faktu, że do Polski antykoncepcja hormonalna dotarła stosunkowo niedawno, więc często to, co wiedzą o niej nasze mamy czy babcie, nie ma przełożenia na współczesność. Kiedyś była dostępna tylko jedna tabletka, która mogła wywoływać różne powikłania. Dawki hormonów były w niej znacznie wyższe. Od tamtego czasu antykoncepcja bardzo się rozwinęła.
Jak pani reaguje, gdy słyszy pytanie, czy po tabletkach można mieć dzieci?
Wyjaśniam, że przyjmowanie antykoncepcji hormonalnej nie wpływa na posiadanie dzieci. Natomiast pacjentki często nie zdają sobie sprawy, że jeśli zaczną stosować antykoncepcję w wieku 20 lat, a odstawią w wieku 35, to nastąpi u nich naturalny spadek płodności. Poza tym dobór tabletki antykoncepcyjnej nie musi odbywać się na podstawie badań hormonalnych, chyba że pacjentka ma zaburzenia hormonalne – wtedy powinny one najpierw zostać zdiagnozowane. Bo tabletka, owszem, może działać leczniczo, ale niektóre objawy po jej odstawieniu często wracają. Tak naprawdę tabletka antykoncepcyjna działa w sposób chroniący płodność.
W jakim sensie?
Kiedy leczymy zaburzenia hormonalne, np. zespół policystycznych jajników, to obniżamy ilość hormonów męskich, co ułatwia kobiecie zajście w ciążę. Również w mechanizmie zagęszczania śluzu szyjkowego tabletka powoduje mniejsze narażenie na infekcje wstępujące, co oznacza mniejsze ryzyko zapalenia przydatków (jajników i jajowodu – przyp. red.). Oczywiście zawsze musimy poinformować pacjentkę, że tabletka antykoncepcja nie chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Szczególnie młode kobiety, które nie mają stałego partnera, powinny pamiętać o stosowaniu prezerwatywy, co chroni przyszłą płodność, zapalenie przydatków stanowi bowiem czynnik sprzyjający niepłodności.
Pani pacjentki o tym wiedzą?
Zwykle tak. Jest jeszcze jedno bardzo częste pytanie, które pada w gabinecie: "Czy nie przytyję po tabletkach? Bo moja koleżanka przytyła". Tymczasem rzadko zdarza się, że tabletka zwiększa apetyt. Statystycznie u 1/3 pacjentek stosujących antykoncepcję hormonalną dochodzi do zwiększenia masy ciała, ale związane jest to głównie z gromadzeniem się wody w organizmie – dzieje się tak wskutek przyjmowania estrogenów zawartych w tabletkach. 1/3 kobiet nie zmienia masy ciała, a 1/3 chudnie.
A jak jest z tym pierścieniem dopochwowym? Jak reagują pacjentki, gdy go im pani proponuje? Jest w nich opór?
Oporu raczej nie ma, ale jest niewiedza. Jednak ja reakcje i obawy pacjentek znam już od tylu lat, że często uprzedzam ich pytania. Kiedy tłumaczę, że istnieje taka metoda jak krążek dopochwowy, pacjentka często nie kojarzy, że chodzi o coś, co sama umieszcza w pochwie. Mylone jest to z wkładką domaciczną, którą zakłada lekarz. Podobnie jest zresztą z implantem antykoncepcyjnym, Polki też nie znają tej metody. Czasami przy pierwszej wizycie, gdy opowiem już o sposobie działania krążka, słyszę: "To może na razie podziękuję, ja sobie jeszcze poczytam albo poproszę o receptę i na tabletki, i na krążek". Czasami tak robię. Widzę natomiast, że młode kobiety albo kobiety, które już urodziły, są bardziej otwarte, by zastosować nową metodę. Znają swoje ciało, nie mają obaw związanych z nieznaną im formą antykoncepcji. Bardzo często pacjentki, które zaczynają stosować krążek dopochwowy, nie wracają już do tabletek.
Z raportu, o którym rozmawiamy, wynika, że aż 50 proc. Polek jako metodę antykoncepcji wybiera stosunek przerywany. Co pani o tym sądzi?
Po pierwsze, to nie jest metoda antykoncepcji. Po drugie, to nie pacjentka stosuje tę metodę, tylko jej partner. A jest to kwestia losowa, bo mężczyzna nie jest w stanie stwierdzić, czy w wydzielinie preejakulacyjnej nie ma plemników – i stąd się biorą niechciane ciąże. Nie można więc tego traktować jako formy antykoncepcji.
Gdzie szukać informacji o najlepszych metodach zapobiegania ciąży? Rozumiem, że raczej nie u dr. Google, a w gabinecie lekarskim…
Oczywiście, że tak, chociaż sam fakt, że skorzystamy z pomocy dr. Google, to nie jest nic złego – każdy z nas to robi, gdy szuka pewnych informacji. Pacjentce, która coś przeczytała i mnie o to pyta, wyjaśniam, jak się to ma do stanu faktycznego. Tylko że niektórzy są pod silnym wpływem znajomych na zasadzie: "Moja koleżanka to brała i dobrze się czuła". Jeśli nie ma przeciwwskazań do zastosowania tej samej metody, to nie ma problemu. Ale nigdy nie jest tak, że jedna forma antykoncepcji jest dobra dla wszystkich – dlatego mamy taki szeroki wybór.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!