"To była sekunda". Mówi, jak udało jej się uciec z sekty
- To była sekunda. Przeczytałam to i stwierdziłam, że to nie może być prawdziwa religia, jak mi to przedstawiano, czysta i nieskalana, skoro dzieją się takie rzeczy - mówi Agata Szudzik, która opuściła grupę destrukcyjną. Postanowiła zostać psychologiem i pomagać innym.
Chociaż działalność grup destrukcyjnych, potocznie zwanych też sektami, kojarzy się z latami 90., w Polsce to wciąż problem. Agata Szudzik przyszła na świat w rodzinie należącej do jednej z takich grup o charakterze religijnym.
- Całe życie podporządkowane jest temu, w co się wierzy. (...) Grupa straszy członków światem zewnętrznym, to jest bazowanie na lęku i wmawianie, że każdy z zewnątrz jest zagrożeniem, że np. słuchanie świeckiej muzyki, czy oglądanie świeckich filmów naraża na wpływy szatana - tłumaczyła w "Dzień dobry TVN" w listopadzie 2023 roku.
Kobieta odeszła z sekty, kiedy miała 19 lat. Powodem była afera związana z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i ukrywaniem tego w sposób systemowy, niezgłaszaniem takich sytuacji do odpowiednich służb. - To była sekunda. Przeczytałam to i stwierdziłam, że to nie może być prawdziwa religia, jak mi to przedstawiano, czysta i nieskalana, skoro dzieją się takie rzeczy – wspomina w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Służby specjalne zatrzymały lidera sekty. Opublikowano nagranie z akcji
– Musiałam na nowo poukładać swoje życie. Nie było wtedy takiego miejsca, do którego mogłabym się zgłosić, gdzie ktoś by rozumiał, przez co przechodzę. Szukałam wsparcia psychologicznego, terapeutycznego i to właśnie ono bardzo dużo mi pomogło po opuszczeniu grupy. Bardzo często spotykałam się z niezrozumieniem. Musiałam tłumaczyć, z czym się mierzyłam – opowiada.
Pomagają osobom odchodzącym z sekt
W "Dzień dobry TVN" Agata poznała Marlenę Wandas - psycholożkę, która specjalizowała się w temacie sekt. Obserwowała wiele grup w sieci, nawiązywała kontakty z ludźmi, którzy borykają się z problemami związanymi z należeniem do grupy destrukcyjnej. - Zauważyłam, jak wiele jest w nich lęku, a jak mało świadomości na temat tego, że zostali źle potraktowani, ulegli psychomanipulacji.
Kobiety postanowiły razem pomagać osobom, które chcą wyjść lub znalazły się w procesie odchodzenia z grupy destrukcyjnej i założyły Stowarzyszenie Wybudzeni.
– W Polsce były kiedyś próby utworzenia takiej organizacji. My mamy to szczęście, że współpracujemy z zagranicznymi, m.in. z Wielkiej Brytanii, posiadającymi długoletnie doświadczenie. Nie zaczynałyśmy więc tej misji od zera. Wspierają nas świetni specjaliści, którzy cieszą się, że w kolejnym kraju coś takiego powstaje – mówi Marlena.
Niepokojące sygnały. "Znajdą rozwiązanie nawet na nieuleczalną chorobę"
Problem jest wciąż obecny. - Ludzie skłaniają się bardziej w stronę ezoteryki, co nie jest niczym złym samo w sobie, ale są osoby, które to wykorzystują. W internecie roi się od takich grup. Wielu członków wstydzi się przyznać do przynależności, bo często przekazują swoje majątki, zawodzą bliskich - mówi Agata.
Jak rozpoznać działanie grupy destrukcyjnej? - Będzie nas całkowicie odcinać od reszty świata, rodziny, znajomych. Pojawia się poczucie, że tylko w jej środku będzie prawdziwe zrozumienie, spełnienie. I to nie musi być wyłącznie sfera religijna, duchowa. To może być coś bardziej przyziemnego, jak sukces, pieniądze, miłość - podkreśla.
Alarmująca jest też kontrola. - Coraz więcej sfer naszego życia będzie jej poddawanych. Grupa destrukcyjna będzie też mówić, jaki "właściwy" kierunek mamy obrać w życiu. Nasze działania będą poddawane obserwacji. Za jakikolwiek przejaw buntu, krytyki czy wątpliwości jest się albo wyrzucanym, albo np. poddawanym szantażowi emocjonalnemu – tłumaczy.
Na początku wejścia do grupy powinien też nas zaniepokoić tzw. loveboming, czyli "zalewanie miłością".
– Usłyszymy, ile ktoś widzi w nas potencjału, że dowiemy się, ile naprawdę jesteśmy warci, bo reszta świata tego nie widzi. To sprawia, że coraz bardziej otwieramy się, mówimy o swoich problemach. Na dalszym etapie "wtajemniczenia" wszystko to, co powiemy, zostanie wykorzystane przeciwko nam - ostrzega Marlena.
Przytakuje jej Agata. – Takie grupy będą mówiły, że świat jest zagrażający. Będą nam zagarniały coraz więcej przestrzeni życiowej. Najpierw wchodzimy do klubu książki, raz w tygodniu, aby podyskutować o ciekawej lekturze, a za chwilę się okazuje, że poświęcamy temu 24 godziny na dobę. Nie jem, nie śpię i nie wiem, jak to się stało.
– Grupy destrukcyjne mają odpowiedzi na każde pytanie. Znajdą rozwiązanie na nieuleczalną chorobę. Wystarczy na przykład dużo afirmować, modlić się, poświęcać dla grupy a ozdrowiejemy – dodaje.
Psycholożka Marlena Wandas podkreśla, aby pamiętać, że takie grupy nie działają wyłącznie stacjonarnie. Nie werbują ludzi jedynie np. na festiwalach muzycznych. Nie zawsze też na pierwszy rzut oka zorientujemy się, że grupa jest destrukcyjną.
– Mam tu na myśli zwłaszcza te, które działają w sieci. Tworzą grupy na Facebooku, Discordy, kanały nadawcze. Obecnie też nie brakuje np. influencerów duchowych. Najpierw jesteśmy jedynie obserwatorami, później zaczynamy się angażować. Interakcji jest coraz więcej. I tak można wpaść – zauważa.
"Ty byś się pewnie nie dał na nic nabrać"
Kto dołącza do sekty? Założycielki Stowarzyszenia Wybudzeni zaznaczają, że manipulacjom grupy destrukcyjnej często ulegają osoby w kryzysie psychicznym, życiowym dołku, samotne, szukające akceptacji, które są mniej asertywne, lub te szukające nowych doświadczeń, odpowiedzi na nurtujące pytania.
– Najbardziej zagrożone werbunkiem do sekty są natomiast osoby, które czują się zbyt pewne siebie, uważające, że nigdy nie dałyby się "nabrać". "No tak, ty byś się pewnie nie dał na nic nabrać, od razu byś wiedział, że to grupa, przecież wiesz, że z nami tak nie jest". Sekta będzie podbudowywać w ten sposób ego – wyjaśnia Agata.
– Oprócz czynników osobowych, kryzysowych życiowych sytuacji, ważne jest też to, co dzieje się na świecie. Jeżeli pojawia się duży konflikt wewnątrz państwa np. polityczny, wojna, nagle upada religia, która była dominująca w społeczeństwie, ludzie zaczynają szukać alternatyw. Mają potrzebę, aby gdzieś się wyrażać, w coś wierzyć. W ostatnich latach pandemia też była fantastycznym momentem dla wszelakich grup destrukcyjnych, kiedy szukaliśmy poczucia stabilności, pewności – dodaje Marlena.
Mówią, że mają być gotowi na "wpływ szatana"
Stowarzyszenie Wybudzeni, choć działa od niedawna, już pomaga osobom z różnych grup destrukcyjnych. Agata i Marlena przyznają, że zainteresowanie jest ogromne. W stowarzyszeniu działają psychologowie, psychoterapeuci, studenci psychologii.
– Osoby, które zgłaszają się do nas po pomoc, znajdują się na różnych etapach wychodzenia. Czasami to są prawdziwe dramaty; ktoś nie przestaje wierzyć, ale ma za sobą traumatyczne doświadczenie i decyduje się wyjść z grupy. Niektórzy pozostają w środku, bo boją się izolacji, utraty rodziny – mówi Marlena.
Co, jeśli mamy podejrzenie, że ktoś nam bliski dołączył do grupy destrukcyjnej? Założycielki stowarzyszenia zaznaczają, że ważna jest ostrożność, wyrozumiałość i cierpliwość.
– Grupy destrukcyjne przygotowują swoich nowych członków na krytykę ze strony bliskich. Mówią, że mają być gotowi na potencjalne prześladowania, "wpływ szatana". Jeżeli rodzina osoby wchodzącej do sekty zareaguje w niewłaściwy sposób, tylko umocni ją w przekonaniu, że to grupa jest "prawdziwa" - mówi Agata.
Jeżeli chcemy wesprzeć, zauważyć, że coś jest nie tak, skupmy się na bezwarunkowej akceptacji.
– Grupy destrukcyjne akceptują w sposób warunkowy. "Będziemy cię kochać pod warunkiem, że będziesz z nami". Rodzina nie może stać się opozycją, ważne, aby dała poczucie, że nawet jeśli bliski będzie w danej grupie, może liczyć na wsparcie. "Nie pochwalam tego, bo uważam, że jest to niebezpieczna grupa, niedobra dla ciebie, ale nadal jesteś dla mnie ważną osobą".
Zainteresujmy się, jak wygląda grupa, jakie ma przekonania, wierzenia. Możemy wówczas delikatnie zwrócić uwagę, przy okazji, na pewne pojawiające się sprzeczności. Zadawajmy pytania.
– Tak naprawdę nie da się nikogo wyciągnąć z sekty. Ta osoba musi sama podjąć tę decyzję. Dopóki nie zechce tego zrobić, nie mamy szans zrobić tego za nią. Trzeba się też przygotować, że osoba w sekcie będzie się zapierać nogami i rękami. Ale warto zapamiętać, że wzbudzenie iskry, po pewnym czasie, w odpowiednich okolicznościach, może wywołać w człowieku pożar wątpliwości – kwituje Agata.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Kontakt ze stowarzyszeniem: konsultacje.indywidualne@wybudzeni.org, grupawsparcia@wybudzeni.org