Odmówiła przyjścia na ślub. Panna młoda zamarła, gdy usłyszała powód
- Najgorszy numer wycięła nam siostra mojego narzeczonego. Oświadczyła, że nie pasuje jej termin, bo... musiałaby wziąć tego dnia urlop w pracy - mówi w rozmowie z WP Kobieta oburzona Monika. - Na pytanie, dlaczego nie może go wziąć, odpowiedziała, że "mało dni już jej zostało do końca roku" - usłyszała.
20.05.2022 | aktual.: 21.05.2022 17:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Uroczyście zapraszamy"
Monika na dzień swojego ślubu czekała niemal od dziecka. Będąc małą dziewczynką wyobrażała sobie, jak będzie wyglądać w białej sukni i z welonem. Kiedy w końcu poznała mężczyznę swojego życia, a ten klęknął przed nią, by wręczyć pierścionek z okazałym diamentem, w końcu oficjalnie mogła zacząć planowanie. Obmyśliła każdy szczegół: wybrała kameralny kościółek, stylową salę weselną, kwiaty, menu na przyjęcie i zaproszenia. Ślub miał się odbyć dokładnie w jej 28. urodziny. Razem z narzeczonym zrobili tournée po rodzinie i znajomych, by osobiście wręczyć im ręcznie wykaligrafowane przez Monikę zaproszenia.
Agnieszka również zamówiła specjalne ręcznie robione zaproszenia w stylu rustykalnym, które miały pasować do oprawy wesela. - Chciałam, żeby wszystko było zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Od dawna marzył mi się tradycyjny polski ślub w wiejskim stylu – opowiada w rozmowie z WP Kobieta. Specjalnie w tym celu wynajęliśmy stodołę pod miastem, by tego dnia stworzyć jak najlepszy klimat. Również menu było dobrane do stylu przyjęcia. Inspiracją było wiejskie jadło, więc sporo mięsa, kiełbas, tradycyjnych przystawek. I jak się okazało później, to menu okazało się, nomen omen, kością niezgody w rodzinie – dodaje.
"Niestety nie przyjdę, bo..."
- Byłam podekscytowana zbliżającym się ślubem. Wszystko szło zgodnie z planem, ale do czasu... Kiedy zbliżał się termin, kiedy goście mieli dać odpowiedź zwrotną, zaczęło się... istne piekło — wyznaje Monika w rozmowie z WP Kobieta. Co naturalne, część zaproszonych zrezygnowała z uczestnictwa z uwagi na inne plany. Do nich nie mam pretensji, wiadomo, że zawsze tak jest — tłumaczy. - Najgorszy numer wycięła nam siostra mojego narzeczonego. Oświadczyła, że nie pasuje jej termin, bo... musiałaby wziąć tego dnia urlop w pracy — mówi oburzona Monika. - Na pytanie, dlaczego nie może go wziąć, odpowiedziała, że "mało dni już jej zostało do końca roku".
Agnieszka również musiała zmierzyć się z absurdalnym argumentem odmowy przyjścia na wesele. - Teściowa, która od kilku lat jest wojującą weganką, uznała, że ona przyjdzie tylko do kościoła, a "tańce zostawi dla młodych". Początkowo myśleliśmy z narzeczonym, że to tylko taka gierka, którą teściowa porzuci, gdy termin ślubu będzie się zbliżał — relacjonuje. - Niestety im bliżej było do wesela, tym teściowa bardziej szła w zaparte. Co więcej, stała się oschła i opryskliwa. Nie reagowała na prośby i próby podpytania, o co chodzi. Do wszystkiego włączył się teść, który pod wpływem żony, też zaczął się awanturować — relacjonuje Agnieszka.
- W końcu mój narzeczony namówił swoją mamę na rozmowę na osobności. Wtedy z płaczem wykrzyczała mu, że ona "nie będzie żarła kotletów i kiełbasy na ślubie własnego syna jak jakaś prostaczka i dlaczego nikt nie pomyślał o niej, że przecież ona jest teraz weganką i może wolałaby coś bardziej wyrafinowanego, tym bardziej że sama za to płaci".
Sytuacja, w której problematyczny okazał się wybór menu weselnego, nie jest obca również Kasi. - Na tydzień przed ślubem dostałam prośbę od mojej kuzynki, by przesłać jej szczegółowe menu weselne. Bez zastanowienia wysłałam jej listę dań, nie pytając, do czego jest jej potrzebna — mówi. - Po kilku dniach dostałam odpowiedź, że sześcioletni syn mojej kuzynki jest uczulony na wiele produktów, które wchodzą w skład potraw. W związku z tym Karolek nie będzie miał co jeść, a co za tym idzie, ich rodzina nie pojawi się przyjęciu — Kasia nie kryje irytacji.
- Osłupiałam. Nie wiedziałam nawet, co odpowiedzieć. Opowiedziałam tylko "w porządku, rozumiem". Dopiero po czasie przyszły mi do głowy kąśliwe riposty, którymi mogłam ją poczęstować. Wtedy sprawiło mi to ogromną przykrość, ale dziś nie żałuję, że nie było jej na weselu. Myślę, że to była czysta złośliwość ze strony mojej kuzynki. Od tamtego wydarzenia nie utrzymuję z nią kontaktu.
"Gorzko, gorzko"
Teściowa Agnieszki ostatecznie przyszła zarówno na ślub jak i na wesele. Bawiła się świetnie, lecz jej początkowa niechęć wobec menu weselnego, położyła się cieniem na relacji z synową. - Mój narzeczony w końcu "urobił" mamusię, by ta pojawiła się na weselu. Co ciekawe, moja świeżo upieczona teściowa świetnie bawiła się na imprezie w stodole. A najlepsze było to, że pod koniec przyjęcia, po kilku kieliszkach wódki, nakryłam ją, jak... podjada kiełbasę z wiejskiego stołu — śmieje się Agnieszka.
- Następnego dnia, już na trzeźwo, na poprawinach, znów była weganką i kręciła nosem na widok wędlin — relacjonuje. - Choć od naszego ślubu minęły już trzy lata, do dziś nie wiem, czy zachowanie teściowej było tylko szczere, czy była czysta złośliwość z jej strony? W każdym razie niesmak pozostał.
O niesmaku mówi również Monika, której szwagierka nie chciała brać urlopu na ślub. - Początkowo mnie zatkało, jak usłyszałam, że siostra mojego przyszłego męża nie weźmie dnia wolnego na nasz ślub. Wydawało mi się to absurdalne, bo przecież ślub bierze się raz w życiu, to wyjątkowe wydarzenie, tym bardziej że w naszym przypadku data nie była przypadkowa. Ona dobrze wiedziała, że są to moje urodziny, a mimo tego, uparcie stała przy swoim – zwierza się.
- W pewnym momencie, pod jej naciskiem, nawet mój narzeczony zaczął się giąć. Wtedy się wściekłam. Powiedziałam mu, że albo bierze ze mną ślub w moje 28. urodziny, albo do widzenia. Te słowa chyba go otrzeźwiły — mówi. - Powiedział siostrze, że "terminy ślubów nie podlegają negocjacjom, a obecność na nich nie jest obowiązkowa" - z nieukrywaną radością opowiada Monika. - Szwagierka na ślub przyszła, lecz całą imprezę siedziała z nosem na kwintę. Na szczęście nam nie zepsuła zabawy, a mnie – 28. urodzin. Jednak po jej zachowaniu pozostało gorzkie wrażenie.
*Na prośbę bohaterek imiona zostały zmienione.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.