Ofelia promuje ekologię. "Na plan zdjęciowy dojeżdżam hulajnogą"
Choć kocha energię wielkich miast, wytchnienie znajduje w naturze i stara się żyć z nią w zgodzie. Pije kranówkę, jeździ hulajnogą i ogranicza spożywanie mięsa. "Niech każdy daje z siebie tyle, ile może" - apeluje Iga Krefft, znana jako Ofelia, ambasadorka inicjatywy Czujesz Klimat?.
05.07.2023 | aktual.: 12.12.2023 11:28
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Na początek proste pytanie - czy dziś zrobiłaś już coś dla planety?
Iga Krefft, pseud. Ofelia: Mam nadzieję, że tak! (śmiech) Różne drobne gesty wobec planety zautomatyzowały się u mnie na tyle, że nawet o nich nie myślę.
Piję kranówkę, którą gazuję w swoim saturatorze, kubeczek po jogurcie opłukuję i wyrzucam do "plastików", na plan zdjęciowy dojeżdżam hulajnogą. Ograniczam spożycie mięsa, stawiam na dietę roślinną - zwłaszcza teraz, kiedy jest sezon na młode warzywa. Kropla drąży skałę.
Niestety wciąż zbyt wolno. Masz pomysł, jak można to zmienić?
Kluczem jest zorganizowanie przestrzeni wokół siebie w taki sposób, aby te małe akty dbałości o planetę sobie ułatwić. Jeśli nie masz w domu osobnych koszy na śmieci, to nie będziesz ich segregować. Jeśli nie masz dzbanka z filtrem, będziesz kupować wodę w plastiku. Jeśli nie masz roweru, będziesz wszędzie jeździć autem. Chcesz wyrobić w sobie nawyk? Zastanów się, co maksymalnie ułatwi, a wręcz nasunie ci właściwe zachowania.
Podobno nawyki wynosi się z domu. Czy w twojej rodzinie dbano o ekologię?
To, co pamiętam z domu i sama chciałabym kiedyś praktykować to własny kompostownik. Świetna sprawa! Obie moje siostry mają podobne do mojego podejście do tematu, bo dorastałyśmy w tym samym domu. Dla najmłodszej, Toli, pewnie rzeczy nie stanowią już w ogóle żadnej nowości, np. my musieliśmy się jednak nauczyć segregowania śmieci, a Tola urodziła się, kiedy to już była powszechna praktyka; można powiedzieć, że nie pamięta, że można było ich nie segregować.
Młodzi lepiej radzą sobie z troską o środowisko?
Wśród moich rówieśników – przynajmniej tych, których znam, rożnego rodzaju formy dbałości o planetę są standardem. Nie mam wśród znajomych praktycznie nikogo, kto nie segregowałby śmieci. To jest dosłownie kanon.
W mediach społecznościowych śledzi cię wiele osób. Czy starasz się przemycać tam treści ekologiczne?
Wiem, że nie zbawię świata i sama też nie chcę udawać, że wszystko zawsze mi wychodzi eko-friendly, ale na pewno zwracam uwagę na to, co pokazuję. Czasem zdarzy mi się kupić wodę w butelce, bo zapomniałam swojej albo przedłuża mi się czas spędzany poza domem i nie mam wyjścia – ale niekoniecznie pokażę to w mediach społecznościowych. Nie dlatego, żeby coś ukrywać, ale dlatego, żeby jednak podprogowo nie dawać sygnału, że do tego zachęcam albo że sama robię tak na co dzień.
Jak według Ciebie będzie wyglądała Matka Ziemia za 30 lat?
O rany. Mam nadzieję, że nie tak, jak przewidują eksperci od zmian klimatycznych… Liczę, że będziemy mieć dostęp do wody. Lato i czas upałów to dobry moment, żeby przypomnieć o tym, aby jej nie marnować, nie podlewać obficie trawników. W wysokich temperaturach woda błyskawicznie paruje z ziemi, więc nie spełnia swojego zadania, a poza tym musimy nauczyć się obchodzić się z wodą w sposób oszczędny – tak, aby jej nie zabrakło.
Na naszych oczach znikają nie tylko zasoby wody, ale również tereny zielone. Dopiero po wycięciu kawałku lasu czy parku, ludzie zdają sobie sprawę, jak bardzo jest to potrzebne. Relaks, wyciszenie, życiodajny tlen... A co tobie daje kontakt z naturą?
Choć mieszkam w dużym mieście i często jestem w pędzie, bycie blisko natury to mój status quo. Wychowałam się w małej, nadmorskiej miejscowości, blisko plaży i pięknych, kaszubskich lasów. Namiastkę tego przeniosłam pod Warszawę, w postaci mojego małego domku, do którego pakuję się, aby odciążyć głowę. To moja myślodsiewnia – fani Harry’ego Pottera zrozumieją referencję. (śmiech) W sezonie letnim wypoczywam i wyciszam się w Chałupach – tam medytuję podczas surfowania, jeśli tylko warunki pozwalają na jakieś wodne szaleństwa.
Zdecydowałaś się wspierać inicjatywę Rossmanna Czujesz klimat?. Jakie są twoje kryteria wyboru kosmetyków? Jak sprawdzasz, czy są przyjazne środowisku?
W Rossmannie wystarczy, że sprawdzę, czy dany kosmetyk jest oznaczony plakietką "Czujesz Klimat?". (śmiech) Ale lubię kosmetyki naturalne, dlatego sprawdzam składy. Uwielbiam, kiedy opakowania kosmetyków można uzupełniać produktem czy specjalnymi wkładami – to jest rewelacyjne rozwiązanie!
Nie kupuję też kosmetyków pod wpływem impulsu, żeby ich nie gromadzić, tylko faktycznie zużyć produkt do samego końca. To też ważne, tak zwany "projekt denko".
Twoim zdaniem w Polsce łatwo jest żyć ekologicznie?
Myślę, że to zależy. Inaczej się mieszka w mieście, gdzie korzystanie (mimo wszystko) z taksówek czy komunikacji miejskiej jest nieuniknione, ciężko o swój własny mini-warzywniak. Z drugiej strony mamy mnóstwo inicjatyw mieszkańców, którzy sprowadzają najlepszej jakości produkty od rolników i hodowców, a nawet robią własne przetwory, które można kupić i zapakować w swoje pojemniki. Wiele rzeczy jest kwestią naszej własnej motywacji.
Czy razi cię, gdy ktoś z twoich bliskich lub przyjaciół np. nie segreguje śmieci? Co wtedy robisz?
Myślę, że irytacja i cancel culture nic nie wskórają. Chętnie pokażę takiej osobie, jak ja coś robię albo jak można zamienić jakieś nieekologiczne zachowanie na coś bardziej zrównoważonego. Warto zrobić sobie jednak rachunek sumienia i pamiętać, że prawdopodobnie sami też nie żyjemy w 100% ekologicznie. Niech każdy daje z siebie tyle, ile może – i już będzie pięknie!