Blisko ludziOficerowie września – co zabrali na wojnę?

Oficerowie września – co zabrali na wojnę?

Porucznikowi rezerwy Jerzemu Getlingowi z Warszawy żona wpisała na fotografii: „Kocham Cię Mężula, pamiętaj o tym. Pamiętaj, że zawsze i wszędzie jestem i będę z Tobą – 24 VIII 39”.

Oficerowie września – co zabrali na wojnę?
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Do umieszczenia bagażu oficerowie używali na ogół walizek i kuferków oficerskich, ale nie tylko. Jeden ze świadków rosyjskich w sprawie zbrodni katyńskiej, Iwan Kriwoziercew, zaobserwował późnym wieczorem w końcu kwietnia 1940 r. jadący z Lasu Katyńskiego w kierunku Smoleńska konwój 10-12 trzytonowych wozów przykrytych brezentem. Wyładowane były, jak zdołał zauważyć, kuferkami i plecakami „obcego i cudzoziemskiego wyglądu”.

W katolickiej Polsce od wieków wyruszających na wojnę mężczyzn żegnały matki i żony znakiem krzyża, zawieszając im na szyi poświęcone medaliki i krzyżyki, kładąc do bagażu święte obrazki. „W swej masie kadra oficerska jest religijna” - stwierdza raport NKWD z Kozielska z 1 grudnia 1939 r. „Ponieważ wszelkie wspólne modlitwy były surowo zakazane, nabożeństwa nabierały charakteru katakumbowego. Księża odprawiali msze święte w różnych zakamarkach starych cerkwi lub nawet gdzieś w suterynach, a potem rozdawano komunię świętą w postaci chleba pszenicznego, pochodzącego z racji obozowych. We wszystkich też blokach był zachowany zwyczaj wieczornej modlitwy, odprawianej w postaci trzyminutowej ciszy” – pisał we wspomnieniach por. prof. Stanisław Swianiewicz.

Obraz
© Archiwum prywatne

Większość z ekshumowanych w 1943 r. w Katyniu oficerów miała przy sobie medaliki, z łańcuszkiem lub bez (łańcuszki jeńcy czasami sprzedawali w obozach), niektórzy po 2-3. 20 z nich posiadało medaliki złote lub srebrne. Krzyżyki, także z łańcuszkami lub bez, znaleziono przy 452 oficerach (11 z nich było złotych, z datami czy monogramami); nie wszystkie zapewne odnotowane zostały podczas ekshumacji. Medaliki i łańcuszki znaleziono też w 1995 r. w jednym z katyńskich dołów śmierci. Wydobyto wówczas także duży krucyfiks i krucyfiks mosiężny z drewnem, a w 2002 r. trafił do Polski duży krzyż kapłański (w Kozielsku więziono też księży-kapelanów). Różańce miało 102 oficerów (sporo różańców wykonano również ręcznie w obozie), wielu – święte obrazki (głównie MB Częstochowskiej i Ostrobramskiej, w tym jeden na jedwabiu, jeden zaś w metalu koloru złotego na granatowym suknie.

Niektórzy oficerowie mieli też szkaplerze, a 65 – ryngrafy z łańcuszkami (MB Częstochowska i Ostrobramska), w tym m.in. srebrne, niekiedy dość duże, z orłem i odznakami oraz wyrytymi na odwrocie napisami i dedykacjami wojskowymi, religijnymi i prywatnymi (np. „Pamiątka promocji na podporuczników Ostrów Mazowiecka 15.X.1937” lub „Pamiątka Jubileuszowa 1382-1932”). Zabieranie ze sobą dużych i ciężkich ryngrafów jest trochę zaskakujące. Sowieci podczas rewizji często wyszydzali i bezcześcili przedmioty kultu religijnego. Medaliki, krzyżyki i różańce były zrywane i deptane. Jeńcy chronili je i ukrywali, jak mogli (jeden np. miał medalik przyszyty do wewnętrznej strony kieszeni). Jednak niektóre znalezione podczas ekshumacji w 1943 r. różańce i łańcuszki były poprzerywane.

Wielu oficerów miało przy sobie rozmaitego rodzaju przedmioty – otrzymane lub wzięte – na pamiątkę i jako maskotki. Były to miniaturowe figurki słoni, świnek, a nawet sowy i niedźwiadka, małe podkówki, medaliony w kształcie serduszka (niektóre z dedykacjami lub fotografiami), włosy w etui i w portfeliku, a nawet łapkę niedźwiadka z zabawki dziecięcej.

Zegarki były szczególnie łakomym towarem dla najeźdźców ze wschodu. Można przyjąć, że zegarek posiadał każdy polski oficer, w zestawieniu zdobyczy Frontu Ukraińskiego odnotowano ich jednak tylko 747 sztuk, w tym 146 złotych. Zegarki odbierano podczas każdej rewizji („Komisja przesłuchuje, a raczej zabiera legitymacje, notatki, złote i srebrne zegarki itp” - odnotował w pamiętniku mjr Adam Solski pod datą 13 października 1939 r.) Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak odnotować relację por. prof. Swianiewicza, który podaje, że dowódca sowieckiej dywizji rozkazał konwojentom oddać oficerom zagrabione im po drodze zegarki. Podczas ekshumacji w 1943 r. znaleziono ich przy zwłokach zaledwie 10 oficerów (ręczne oraz 2 kieszonkowe). Szkoda, że w ówczesnych warunkach nie było możliwości odnotowywania, gdzie poszczególne przedmioty ukryto (podczas prac w Charkowie w 1995 r. stwierdzono np., że zegarek ppor. rez. dr. Juliana Grunera spuszczony był w dół na przymocowanym do wewnętrznej strony kieszeni sznureczku).

Obraz
© Archiwum prywatne

Większość oficerów, wyruszając na wojnę, zabrała ze sobą książki. Niektórzy zdołali je dowieźć do obozów specjalnych. Okazały się one wybawieniem podczas długich miesięcy uciążliwej niewoli. W Kozielsku oficerowie zorganizowali własną, potajemną „bibliotekę”, wypożyczając między sobą posiadane egzemplarze. Mówi o tym sowiecki meldunek ze stycznia 1940 r., stwierdzając zarazem, iż trudno jest ją zlikwidować, gdyż wszystkie książki znajdują się w obiegu. Ocalały jeniec Starobielska, rtm. Czapski pisze („Wspomnienia starobielskie”): „Wieczory spędzano w większości baraków przeważnie w półmroku, oświetlonym przez rzadkie, fatalnie świecące lampki elektryczne, które się coraz to psuły. Z czytaniem było bardzo trudno. Pamiętam lekturę książki Balzaka ‘Kobieta trzydziestoletnia’ w tłumaczeniu Boya. Książka była cała rozdarta na oddzielne strony. Wypożyczano ją nam na bardzo krótko, czytaliśmy ją w pięciu naraz, każdy z nas poganiał drugiego, by szybciej dostać stronę następną”. A ppor. Seweryn Ehrlich, lekarz, też jeniec Starobielska, wspomina: „Od jedenastej w nocy do siódmej rano można książkę mieć za dobre słowo. Wyciąga się człowiek na pryczy w odwrotnym kierunku, wsuwa głowę pod komin żarówki i czyta. O panu Wołodyjowskim i szturmie Zbaraża. O „Bractwie Białego Lamparta” [Jerzego Marlicza]. O przygodach generała Lassalle’a [autor Marcel Dupont]. O pachnących jak kwiat kobietach. /…/ Pod akompaniament wichru i chrapania płyną godziny. Najlepsze i najmilsze godziny.” („Szary Starobielsk”).

Jakie książki zabrali oficerowie na wojnę? Z pamiętników katyńskich i z relacji ocalałych wynotowałam około 60 autorów i około 100 tytułów. Przeważali klasycy literatury polskiej – Sienkiewicz, Prus, Żeromski, Kraszewski, Reymont, Orkan, także T. T. Jeż, Strug, Kaden-Bandrowski, Gustaw Morcinek, Wacław Sieroszewski, Dołęga-Mostowicz, Hanna Malewska. Z poetów oczywiście Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Sporo też było książek autorów obcych, głównie w przekładzie, ale i w oryginale (Hugo, Balzak, Conrad, Hamsun, London, a nawet Dante), i też sensacyjne oraz przygodowe (np. „Robinson Crusoe” Daniela Defoe), no i oczywiście „Przygody dobrego wojaka Szwejka”. Były i dzieła poważne: „Pisma” Piłsudskiego, „Dramat Etiopii” Henri de Montfreida, „Historia starożytna” Adama Szelągowskiego, „Wojna polska 1918-1921” Adama Przybylskiego, „Czy wszechświat się rozszerza” Eddingtona, „Studia historyczne” Majera Bałabana, czy „Pochodzenie religii i wiary w Boga” Henryka Cunowa. Były powieści historyczne (Bronisława Zielińskiego, Alfreda Rambauda, Pierre Benoit oraz inne), i kryminały (np. „Kapitan Irena” Adama Nasielskiego i oczywiście Conan Doyle).

Z innych jeszcze przedmiotów, posiadanych przez oficerów wrześniowych należy wymienić lekarstwa, klisze fotograficzne, nuty, klucze (jedne – z plakietką znanej przed wojną restauracji hotelu Savoy w Katowicach). Jeden z oficerów miał przy sobie rachunek na 10 zł (obecnie około 200) z 30 sierpnia 1939 r. na zakup wiązanki róż.

Wielu oficerów wzięło wizytówki służbowe lub prywatne, notesy, kalendarzyki. I – niemal wszyscy – mieli przy sobie fotografie najbliższych. Część z dedykacjami. Por. rez. Jerzemu Getlingowi z Warszawy żona wpisała: „Kocham Cię Mężula, pamiętaj o tym. Pamiętaj, że zawsze i wszędzie jestem i będę z Tobą – 24 VIII 39”. Porucznik Getling w styczniu 1940 r. ukończył 31 lat.

Jolanta Adamska – historyk, wieloletnia współpracownica sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika (zginął w katastrofie smoleńskiej). Wspólnie napisali kilka książek o tematyce katyńskiej. Artykuł jest skróconą wersją tekstu, który ukazał się w marcowym wydaniu magazynu „Odkrywca”.

Źródło artykułu:Odkrywca.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (48)