Oglądałam przez kilka godzin TVP Kobieta. Ofertę stacji można scharakteryzować słowem "odświeżanie"
Kiedy trzy tygodnie temu wyemitowano pierwszy spot kanału TVP Kobieta, w sieci zawrzało. Krytyczne głosy feministek i speców od wizerunku przeplatały się z mniej lub bardziej zabawnymi parodiami. W Dzień Kobiet poświęciłam kilka godzin, aby zobaczyć, co ma do zaoferowania telewizja publiczna. Okazuje się, że niewiele.
09.03.2021 08:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Głównym zarzutem wobec spotu było przedstawienie kobiet w stereotypowych rolach matek, kucharek oraz sprzątaczek. Oliwy do ognia dolał kolor scenografii i większości kostiumów - pudrowy róż. W konserwatywnych kręgach kojarzony z delikatnością i kobiecością, dla sporego grona komentujących będący synonimem infantylizacji i upupiania, z drugiej strony dzięki takim artystkom jak Iwona Demko nabierający mocy i wywrotowych sensów.
Sukces parodii
Z kolei z parodii autorstwa Klubu Komediowego, którą obejrzało w serwisie YouTube ponad 113 tys. internautów, pochodzą słowa: "Halo dziewczyny! No gdzie jesteście? Dziś nie dołączę do was na proteście" oraz "Kobiety mają prawa, to potwierdzi każdy. Mają prawo do dzieci no i prawo jazdy" podłożone umiejętnie pod oryginalny obraz.
Start kanału zaplanowano na 8 marca. Z samego rana zasiadłam przed telewizorem, by sprawdzić, czy ramówka nowej stacji faktycznie będzie wypełniona programami realizującymi założenia sloganu "Kinder, Küche, Kirche".
Przekonana o misyjności TVP Kobieta spodziewałam się przede wszystkim autorskich formatów, tymczasem te (przynajmniej w pierwszym tygodniu emisji) można policzyć na palcach jednej ręki. Co zatem otrzymujemy w zamian?
Codzienne powtórki
Chyba największym zaskoczeniem była dla mnie decyzja o… codziennej powtórce "Pytania na śniadanie" (aż trzy godziny czasu antenowego). Musiała wydać się dyskusyjna nawet władzom stacji, ponieważ Izabella Krzan i Tomasz Kammel objaśnili od razu widzom ten pomysł. Prezenterzy argumentowali, że dzięki temu program będą mogły zobaczyć wszystkie panie, które "nie zdążyły" zrobić tego wcześniej lub te, które chciałyby odświeżyć sobie najbardziej interesujące je wątki odcinka.
"Odświeżanie" wydaje się zresztą adekwatnym słowem charakteryzującym strategię TVP Kobiety. Powierzchowne spojrzenie na tytuły programów może dać złudne wrażenie, że w ramówce znajdziemy sporo nowości. Niestety, magazyn "Gotowi do gotowania" emitowano w Telewizji Polskiej już w… 2007 roku (powrócił w nowej wersji we wrześniu 2019 roku), a prowadzoną przez Annę Popek i Piotra Poraja-Poleskiego "Operację Zdrowie!" możemy za darmo obejrzeć w całości za pośrednictwem platformy VoD.
Podobnie rzecz ma się z serialami "Kozacka miłość" oraz "Rodzinka.pl” emitowanymi w TVP Kobieta od pierwszego odcinka oraz z lubianym przez widzów formatem "Okrasa łamie przepisy".
Gdy mowa o cykliczności, wspomnieć trzeba o półgodzinnym programie "Trenuj z TVP Kobieta", o którym stało się głośno jeszcze przed emisją za sprawą Daniela Kuczaja, który przyznał publicznie, że odrzucił propozycję Telewizji Polskiej, przy okazji ujawniając gażę w wysokości 500 złotych, jaką zaproponowano mu za odcinek.
Sztuka nie na czasie
Oddać należy, że w ramówce nie zabrakło też miejsca dla dokumentów przybliżających widzom twórczość rodzimych artystów: Agnieszki Osieckiej oraz rodziny Kossaków. Jako miłośniczka biograficznych filmów dokumentalnych powinnam ucieszyć się z tych akurat propozycji, gdyby nie fakt, że są to produkcje dobrze znane, emitowane wielokrotnie przez TVP Kultura i, delikatnie mówiąc, nieco siermiężne. Nie chcę porównywać ich z produkcjami dostępnymi na zagranicznych platformach streamingowych, ale chociażby w dziale Ninateki "O sztuce" znajdziemy lepiej zrealizowane i mniej wyeksploatowane tytuły.
Kolejne programy z ramówki przerywane są nie tylko reklamami, ale również, o czym wspomniałam, zapowiedziami prezenterów i materiałami promocyjnymi. Z tych drugich dowiadujemy się o autorskich programach TVP Kobiety, wśród których znajdziemy formaty poświęcone gotowaniu (z Agnieszką Mielczarek, która przekonuje, że: "jak wszystkie kobiety chce dobrze wyglądać"), roślinom i kwiatom (gospodynią jest dyplomowana florystka Joanna Lewandowska), podróżom czy nietypowym pasjom i trudnym doświadczeniom życiowym ("Kobiety w drodze" Marty Manowskiej).
Rozmowy? O podróżach
Próżno szukać w ofercie TVP Kobieta autorskich programów publicystycznych, które mogłyby stanowić przestrzeń do komentowania bieżących wydarzeń politycznych czy poruszania palących problemów społecznych.
Oglądam programy informacyjne i uważam, że nie ma cienia przesady w utyskiwaniu, że dyskusje np. dotyczące zdrowia, zasiłków rodzinnych czy aborcji odbywają się często bez udziału kobiet lub ze znikomą ich reprezentacją. Dlatego od każdego "kanału dla kobiet" oczekiwałabym w pierwszej kolejności stworzenia pola do wymiany myśli i poglądów bez potrzeby walki o parytet.
TVP Kobieta zaprosiła do współpracy podróżniczki: najmłodszą Polkę, która zdobyła Koronę Ziemi – Miłkę Raulin i Monikę Witkowską przemierzającą świat z córką Laurą. To oczywiście cieszy, ale od razu rodzi pytanie: co z wybitnymi polskimi naukowczyniami i pisarkami? Ich rola (przynajmniej na razie) została całkowicie pominięta. Kultury (poza wspomnianymi dokumentami, które trącą myszką) w TVP Kobieta w ogóle jak na lekarstwo, a zapalone czytelniczki czy serialomaniaczki mają prawo czuć się pominięte.
Wreszcie - temat, którego jeszcze kilka lat temu nikt nie nazwałby pociągającym - ekologia. Na szczęście, dzięki blogerkom, instagramerkom i autorkom książek (np. Sylwii Majcher czy Kasi Wągrowskiej) stał się "seksi" – przede wszystkim dla młodych kobiet, które zrywają z przyzwyczajeniami matek: ograniczają plastik, robią przetwory, kupują lokalnie i naprawiają ubrania. Ten obszar nie został jednak w żaden sposób zagospodarowany.
Mimo początkowych kontrowersji, nic nie wskazuje, by TVP Kobieta zasłużyła na miano stacji propagandowej czy mocno ideologicznie sprofilowanej. Wręcz przeciwnie - w jej ofercie znajdziemy właściwie wszystko co… i tak już znamy. Okazuje się, że pastelowe róże i błękity ze spotu promującego wcale nie są wymierzone w kobiety postępowe i niegodzące się na stereotypizację. W zdarzeniu z ofertą stacji na najbliższy tydzień po prostu nagle szarzeją.