"Pogorzelisko". Mówi, co zastała po objęciu urzędu
Monika Horna-Cieślak jest Rzeczniczką Praw Dziecka. W najnowszym wywiadzie opowiedziała m.in. o tym, jak wyglądały początki jej pracy na tym stanowisku. - Od objęcia urzędu rzeczniczki stałam się menadżerem. Dramat. A ja jestem rzeczniczką i powinnam skupić się na dzieciach - podkreśliła.
Monika Horna-Cieślak jest prawniczką, adwokatką i działaczką społeczną. W 2023 roku objęła stanowisko Rzeczniczki Praw Dziecka. Już jako nastolatka wiedziała, że chce pomagać pokrzywdzonym dzieciom.
- Kiedy miałam 14 lat, obejrzałam program o przemocy wobec najmłodszych. Dla mnie, dziecka przytulanego i z ciepłego domu, to był szok kulturowy — wyznała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W biurze zastała "pogorzelisko"
Monika Horna-Cieślak wiedziała, że pierwsze dni urzędu nie będą łatwe, jednak nie spodziewała się, że usprawnienie organizacji będzie wymagało takiego nakładu czasu i środków. Brakowało krzeseł, biurek, działających laptopów czy wystarczającej liczby pracowników.
- Zaczęliśmy zatrudniać i dla nowych osób zabrakło komputerów. Magazyn świecił pustkami. Raz udało nam się znaleźć jakiś laptop. Ale nowa pracowniczka nie mogła odebrać na nim poczty mailowej. Nie miał licencji na programy Microsoftu. Bo licencji też praktycznie nie było. Opowiadam to, aby uzmysłowił pan sobie stan tego urzędu. Pogorzelisko - zdradziła.
4 zł na jedno dziecko
Złożyła wniosek o dofinansowanie. Przyznano jej 31 milionów.
- Wielu powiedziałoby, że dużo. Wystarczy jednak podzielić kwotę przez liczbę dzieci w Polsce. Wówczas wychodzi nieco ponad 4 zł na jedno - podkreśla.
Pracownicy byli nisko opłacani. Niektórzy z nich zarabiali 3,5 tys. netto. Mieli rodzinę, mieszkali w Warszawie. Zaraz po objęciu urzędu i przyznaniu grantu, podniosła wynagrodzenia.
- To wszystko powodowało, że od objęcia urzędu rzeczniczki stałam się menadżerem. Dramat. A ja jestem rzeczniczką i powinnam skupić się na dzieciach - tłumaczy.
Zanim została Rzeczniczką Praw Dziecka, była prawniczką i adwokatką, a także działaczką społeczną. Współpracowała m.in. z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. Broniła bitych, wykorzystywanych i zaniedbanych dzieci. Zapytana o to, czy tęskni czasem za salą sądową, odpowiedziała:
- Bardzo. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Dlatego gdy tylko uprzątnę nieporządek w Biurze Rzecznika Praw Dziecka, będę też na sali sądowej - wyznała, dodając, że nigdy nie przegrała żadnej sprawy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl