UrodaOryginał czy podróbka?

Oryginał czy podróbka?

Lokasta zamiast Lacoste, Kendo zamiast Kenzo, Oracle w zamian za Miracle. Udziwnione nazwy mają zapewne pomóc klientowi w znalezieniu odpowiednika lubianych, ale drogich perfum. Mogą też jednak oszukać mało zorientowanego klienta. Jaka jest jakość podróbek i czy warto kupować tańszą wersje znanych wód?

Oryginał czy podróbka?

04.04.2008 | aktual.: 30.05.2010 01:37

Lokasta zamiast Lacoste, Kendo zamiast Kenzo, Oracle w zamian za Miracle. Udziwnione nazwy mają zapewne pomóc klientowi w znalezieniu odpowiednika lubianych, ale drogich perfum. Mogą też jednak oszukać mało zorientowanego klienta. Jaka jest jakość podróbek i czy warto kupować tańszą wersje znanych wód?

O podrabianych odpowiednikach wód toaletowych słyszała każda z nas. Większość też miała okazję wypróbować niektóre z nich. Część odpowiedników znanych zapachów jest zrobiona całkiem dobrze. Dla osoby która po raz pierwszy decyduje się na daną kompozycję zapachową nuty oryginału i odpowiednika mogą być łudząco podobne. Jeśli zapach nam odpowiada i nie czujemy znacznej różnicy w stosunku do oryginału, tańsza wersja perfum pozwala nam oszczędzić znaczną kwotę.

Poza odbiorem zapachu oryginału i jego podróbki, ważna jest trwałość tego typu perfum. Wiele z nas zauważa, że zapach podrobiony nie ma takiej trwałości jak oryginalna woda znanego projektanta. Powodem może być kłopot ze związaniem składników zapachu ze skórą. W markowych perfumach za te właściwości odpowiedzialne są drogie składniki zwierzęce na przykład: piżmo czy ambra. Oba skutecznie utrwalają kompozycje zapachowe jednocześnie ubogacając je swoim aromatem. Tak jak większość drogich naturalnych składników stosowane są prawie wyłącznie w zapachach ekskluzywnych projektantów.

W odpowiednikach znanych perfum składniki naturalne są zastąpione tańszymi, syntetycznymi odpowiednikami. Dlatego właśnie podrabiany zapach jest prawie taki sam, jednak zawsze wyczuwa się delikatna różnicę w stosunku do pierwowzoru.

W przypadku podróbek zapach często rozwija się na skórze inaczej. Niektóre nuty uwalniają się znacznie szybciej niż w znanym oryginale. Właśnie dlatego kupując odpowiednik w sklepie, testując go przez kilka minut pobytu w drogerii nie zauważasz różnicy. Jednak przy pierwszej kilkugodzinnej próbie zapachu na skórze zauważasz (jeśli jest jeszcze w ogóle wyczuwalny), że różni się od oryginalnego.

Sprawa dotycząca podrabianych zapachów jest jasna gdy klient informowany jest jasno o produkcie. Jeśli podchodząc do stoiska zostajesz poinformowana, że masz do wyboru kilka podrobionych zapachów Sprzedawca jest wobec Ciebie uczciwy. Wybierając taki produkt i godząc się na jego cenę, sama świadomie decydujesz się na towar takiej klasy. Inaczej jest jeśli jesteś ofiarą oszustwa i sprzedawca przekonuje cię, że sprzedaje ci oryginalny zapach w innej buteleczce. Taka sytuacja nie jest zgodna z prawem i powinien się nią zająć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

UOKiK nie interweniuje podczas uczciwych warunków sprzedaży. Tylko gdy na opakowaniu perfum nie ma nazwy i adresu producenta bądź dystrybutora oraz składu, podróbka traktowana jest jako przejaw nieuczciwej konkurencji.

Firmy zajmujące się produkcją podrabianych zapachów bardzo zmyślnie używają butelek łudząco podobnych do oryginału, kolorystyki opakowań, czasem nawet czcionki w nazwie kosmetyku. Na procesy sądowe i walkę z podróbkami koncerny kosmetyczne wydają rocznie miliony euro. Walka ta toczy się nie tylko o zagarniane zyski ze sprzedaży. Ważniejszym jest obrona wizerunku marki. Niewystarczająca jakość ponoć oryginalnych kosmetyków narusza wizerunek podrabianych marek.

Z tego powodu ważna jest uczciwa sprzedaż, w której klient kupując wodę i wydając na nią określona cenę wie, że jest to jedynie odpowiednik zapachu. Czasem jednak zdarza się sprzedawca przekonujący doskonałą promocją, zmianą dystrybutora zapachu oraz innymi nieuczciwymi argumentami sprzedażowymi. W takiej sytuacji według kodeksu karnego chce nas skłonić do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem, a to już wykroczenie grożące nawet karą pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)