Osiem miesięcy gwałtów i maltretowania. "Byłam jak dziecko, które płakało za mamą"
Dobrze pamięta dzień, w którym przestała być człowiekiem, a została towarem. – To było jak ogień. Nigdy wcześniej nie byłam tak dotykana… Łzy kapały na jego dłonie, ale nie przestawał – opowiada Nadia Murad w swojej najnowszej książce. Opisała, jak dzień po dniu wyglądało życie niewolnicy ISIS. O ciele przypalanym papierosami, o gwałtach, o ucieczce. Spisała tę historię, by nie musieć wciąż wracać do koszmaru.
Był ranek 3 sierpnia. Dwa lata temu żołnierze wkroczyli do jej wioski. Krzyczeli, by wszyscy wyszli z domów. Grozili: "Jak przejdziecie na islam to zostaniecie przy życiu". Dla jazydów było to nie do pomyślenia. Żołnierze rozdzielili mężczyzn i kobiety. Tego ranka Nadia widziała ostatni raz większość rodziny. - Byłam najmłodszą z rodzeństwa. Byłam zwykłą dziewczyną z małej prowincji, która miała trochę szczęścia, bo mogła chodzić do szkoły. Kończyłam liceum, został mi jeszcze rok. Marzyłam o tym, by uczyć historii albo pracować w salonie piękności. Miałam przyjaciół, normalne, poukładane życie – opisuje.
Rankiem 15 sierpnia żołnierze zebrali wszystkich w pobliskiej szkole. Piętrowy budynek. Kobiety z dziećmi miały iść na piętro, mężczyźni zostali w pomieszczeniach na dole. Próbowały jeszcze zabrać ze sobą kuzynów, młodych chłopaków. Miały cichą nadzieję, że w zamieszaniu nikt się nie zorientuje. Tyle że żołnierze kazali wszystkim podnosić ręce. - Ci, którzy mieli owłosienie pod pachami, zostawali na dole z mężczyznami. Młodsi mogli iść na górę do kobiet – wspomina Nadia w wydanej właśnie książce "The Last Girl: My Story od Captivity and My Fight Against the Islamic State". W kilka dni po opublikacji historia jazydki rozbudziła dyskusję na nowo. Opisała to, o czym do tej pory mówiła, tylko we fragmentach.
Był głośny, wszyscy strażnicy go słyszeli
Razem z rodzicami i innymi kobietami z wioski patrzyła, jak bojownicy zabijali jej przyjaciół i sąsiadów. Nadia i tysiąc innych Jazydek trafiła do niewoli. – Były wśród nas nawet 9-latki. Zabrali nas do Mosulu, skąd można było nas "wypożyczać" – mówi. Już podczas przejazdu z wioski do Mosulu wiedziała, że nikt ich nie będzie traktować z szacunkiem, jak ludzi. Mężczyźni molestowali porwane kobiety na pakach, ale prawdziwy koszmar zaczął się, gdy trafiły na rynek niewolników.
Nadia trafiła do sędziego Hajji Salmy, który powiedział jej od razu: "Będziesz moją czwartą sabiya (niewolnicą seksualną – przyp. red.). Trzy pozostałe to już muzułmanki. Zrobiłem to dla nich. Jazydzi to niewierni, dlatego to robimy. Chcemy wam pomóc".
Sędzia rozkazał, by wzięła prysznic, przebrała się w sukienkę i wydepilowała. – Stałam naprzeciwko lustra w łazience. Wiedziałam, że jeśli nie umaluję się, zostanę ukarana. Spojrzałam na kosmetyki. W innych warunkach moja siostrzenica byłaby wniebowzięta takimi kosmetykami. Nawet nie rozpoznawałam marek. Nigdy nie było mnie stać na coś takiego – wspomina Nadia. Razem z trzema pozostałymi niewolnicami powtarzała te czynności co rano. Makijaż był konieczny.
- Wszystkie malowałyśmy się przy jednym lustrze. Malowałyśmy powieki różnymi cieniami, podkreślałyśmy oczy grubymi kreskami farby, zasłaniałyśmy piegi podkładem. Nie mogłam na siebie patrzeć. Nakładałam trochę szminki, trochę cieni – tylko tyle, by uniknąć bicia – dodaje.
W jego domu była nieustannie maltretowana. Codziennie gwałcona i bita. "Pomoc" oznaczała torturowanie. – Był głośny, bo chciał, żeby słyszeli go strażnicy. Krzyczał tak, by cały Mosul wiedział, że gwałci swoją niewolnicę. I nikt nie interweniował. Jego dotyk był zawsze przesadzony, silny, krzywdził mnie. A ja byłam jak dziecko, które płakało za mamą. Bił mnie, gdy był niezadowolony z tego, jak posprzątałam dom. Bił, gdy coś źle poszło w pracy. Bił, gdy próbowałam zamykać oczy, gdy mnie gwałcił – wspomina w książce jazydka. Czy można kogoś jeszcze bardziej poniżyć i zniszczyć? Salma, jak opisuje Nadia, wylewał sobie na stopy miód i kazał jej go zlizywać. Za każdym razem ostrzegał, że jeśli spróbuje uciec, pożałuje tego.
Któregoś dnia nie wytrzymała. Założyła abaję, długą suknię, i próbowała uciec z posiadłości. Strażnicy w porę się zorientowali. Sześciu mężczyzn zawlekło ją na środek pokoju. Przypalali papierosami, pobili i gwałcili aż straciła przytomność.
- W którymś momencie zostaje tylko gwałt. To staje się twoją codzienną rutyną – opisuje Nadia. – Nie wiesz, kto kolejny otworzy drzwi, by cię zaatakować. Wiesz tylko, że to się na pewno stanie i jutro może być znacznie gorzej – dodaje.
Po nieudanej próbie ucieczki Salma postanowił ją sprzedać.
Historia, o której musi opowiedzieć
Gehenna Nadii trwała 8 miesięcy. Była wykorzystywana przez 13 właścicieli, trzymano ją w zamknięciu, głodzono. Na rękach wypalano jej dziury papierosami. Uciekała kilka razy. Wyrwała się dopiero od ostatniego właściciela – kierowcy autobusu. Wyszedł z domu i zostawił otwartą bramę. Długa abaja zakrywała jej ciało. Zaczęła iść i długo się nie zatrzymywała. Szła cały wieczór, aż w końcu dotarła na przedmieścia. Tam było spokojniej.
- Pomyślałam, że jeśli ktokolwiek może mi pomóc, to jakaś biedna rodzina. Tacy, którzy zostali tu tylko dlatego, że nie mieli pieniędzy na ucieczkę. Nadia kręciła się po okolicy, by w końcu znaleźć "odpowiedni" dom. Szukała takiego, który przypominałby choć trochę jej rodzinny.
- Błagam, pomóżcie – krzyczała i pukała do drzwi nieznajomych. Po chwili wciągnął ją do środka mężczyzna. Powiedział tylko: "Nie powinnaś prosić o pomoc tak głośno". Niedługo później okazało się, że Nadia trafiła do rodziny, która sprzeciwiała się ISIS. Syn mężczyzny, Nasser, miał zawieźć Murad z dala od terytorium tzw. Państwa Islamskiego. Gdyby wydarzyło się coś po drodze, Nadia miała udawać jego żonę. Plan się powiódł.
Ale jej koszmar się nie skończył. W obozie dla uchodźców dowiedziała się, co stało się z jej rodziną. Matka została zastrzelona i pochowana w płytkim grobie razem z 85 innymi jazydkami. Pięciu braci stracono. Siostrzeniec został porwany przez bojowników IS i zmanipulowany, by dołączyć do szeregów. Dwie siostry wciąż były niewolnicami. W szpitalu znalazła z kolei brata. Nie opowiedziała mu o tym, co przeszła. Bała się, że tego nie zniesie. Jego żona też została wcześniej porwana. Mogła przejść to, co Nadia. Postanowiła mu tego oszczędzić.
- Płakałam każdej nocy. Gdy śniłam, to tylko o tym, że zwrócą mnie do dawnych właścicieli i że znów będę musiała uciekać – wspomina.
W obozie Nadia poznała kilku dziennikarzy, którym opowiedziała o swojej historii. Spotkała też Murad Ismael, działacza organizacji Yazda, pomagającej mniejszości religijnej w kwestiach prawnych. Zapytał, czy nie chciałaby opowiedzieć o tym, co przeszła, na posiedzeniu ONZ. Zgodziła się. I tak historia Nadii trafiła do światowych mediów. Pisali o niej wszyscy. Piekło jazydki wstrząsnęło tymi, którzy nie mieli wcześniej pojęcia, co dzieje się w tamtej części świata. Musiało też wstrząsnąć tymi, którzy dobrze zdawali sobie sprawę tego, co przechodzą na Bliskim Wschodzie kobiety.
- To wy decydujecie, czy dziewczyna taka jak ja, która żyje w innej części świata, będzie mogła wieść normalne życie, czy będzie zmuszona cierpieć i być niewolnicą – powiedziała spokojnie, patrząc na światowych liderów. W opinii wielu ekspertów to był przełom.
- Myślę, że przemówienie Nadii pokazało cierpienie jazydów, uświadomiło tyranię ISIS. Teraz się wycofują, ich wpływy maleją – przyznał w rozmowie z "Washington Post" Ismael.
- Chcę doprowadzić odpowiedzialnych za to ludzi przed wymiar sprawiedliwości. To skłoniło mnie do zajęcia się tą sprawą. Chcę zobaczyć bojowników ISIS na sali sądowej – przyznaje Amal Clooney, która zaangażowała się w pomoc Nadii. - Dlaczego nic w tej sprawie nie zostało zrobione. Zabijanie bojowników ISIS to jedno, ale musimy zatrzymać brutalne idee stojące za nimi – apelowała. Jej zdaniem rząd iracki i ONZ powinny wspólnie zainicjować śledztwo. – Są dowody – masowe groby, dokumenty, ale nikt ich nie zbiera i nie zabezpiecza. Jeśli przepadną, prawdopodobnie sprawiedliwości nie stanie się zadość – mówiła Clooney w jednym z ostatnich wywiadów dla CNN.
Nadia Murad obecnie mieszka w Niemczech i walczy o prawa kobiet. - Używają gwałtu jako broni przeciwko kobietom i dziewczynkom. Chcą być pewni, że już nigdy nie będą miały normalnego życia. Zrobili z nas przedmioty, którymi można handlować – przekonuje Murad.
Udziela wywiadów, pisze o swojej przeszłości i dalej walczy. Z danych podawanych przez zagraniczne media wynika, że bojownicy przetrzymują wciąż 3 tysiące kobiet i dzieci. – Myślę, że Bóg miał powód, by pomóc mi w ucieczce. Nie traktuję wolności jako coś, co dostałam na zawsze. Terroryści nie pomyśleliby nigdy, że jazydka będzie miała odwagę odpowiedzieć światu ze szczegółami, co nam robili. Pokonujemy ich, bo nie pozwalamy, by ich zbrodnie były przemilczane. Za każdym razem, gdy opowiadam o tym, co przeszłam, odbieram im władzę – opowiada.
Historia 24-letniej Nadii jest wstrząsająca. Dziewczyna podkreśla, gwałt od lat jest główną bronią w walce przeciwko społeczeństwom. Kilka miesięcy temu wszyscy pisali o koszmarze jazydek, sprzedawanych za kilka dolarów w Syrii, dziś podobne piekło przechodzą kobiety Rohingya. Czystka etniczna w Birmie odbija się okrutnie na kobietach. Molestowanie seksualne i zbiorowe gwałty – na to wskazują obrażenia tych, którym udało się dotrzeć do Bangladeszu. Lekarze ONZ apelują, ale niewiele się w tej sprawie dzieje.
Medycy w klinice w Leda pokazali reporterowi agencji Reuters trzy przykładowe karty pacjentek bez ujawniania ich danych. W opisach mowa o "szarpaniu za włosy", "biciu pistoletami", atakach nożami, również w genitalia. - Rany i obrażenia, które oglądaliśmy wydają się być wynikiem potwornie brutalnych, nieludzkich ataków - opowiada dr Tasnuba Nourin.
Gwałt jako narzędzie tortur stosowano także podczas wojny na Bałkanach. 3 lata konfliktu, 50 tys. zgwałconych Bośniaczek. Amnesty International potwierdziło, że gwałty na kobietach nie były jedynie "produktem ubocznym" toczącej się wojny, ale zaplanowanym wcześniej działaniem, które miało swoje określone cele. Po pierwsze, szerzyć terror do tego stopnia, że mieszkańcy sami opuszczą swoje rodzinne tereny. Po drugie, za wszelką cenę zniechęcić do powrotu. Minęło ponad 20 lat, a ofiary nie doczekały się sprawiedliwości. Wielu zbrodniarzy pozostało bezkarnych. Część z nich wciąż pozostaje przy władzy, najczęściej też żyją tuż obok swoich ofiar.
Nadia Murad wciąż ma nadzieję, że historie jazydek świat usłyszy wcześniej.