Padli ofiarą sneatingu. Oto jak ich wykorzystano na randce
Po co się chodzi na randki? Żeby spotkać się z kimś interesującym, znaleźć miłość, porozmawiać lub… najeść się za darmo. – Wielu mężczyzn jest tak spragnionych damskiego towarzystwa, że nie mają problemu, by zaprosić mnie do jakiejś drogiej restauracji - mówi Malwina, która stosuje sneating.
Sneating to trend polegający na naciąganiu innych na jedzenie. Ludzie, którzy go stosują, umawiają się z osobami, którymi tak naprawdę nie są zainteresowani. Chcą jedynie zjeść darmowy posiłek.
Malwina (imię zmienione - przyp. red.) to bardzo atrakcyjna studentka. Tylko że – jak sama podkreśla – jej sytuacja finansowa jest nie do pozazdroszczenia.
– Nie jestem dumna z tego, co robię, ale nie widzę innego rozwiązania. Studia są bardzo wymagające, pracuję, jednak cała wypłata idzie na wynajem i życie. Na przyjemności niewiele mi zostaje. Jestem na kilku portalach randkowych, mam duże powodzenie, dlatego uznałam, że może warto to wykorzystać - tłumaczy się.
Od kilku miesięcy umawia się z różnymi mężczyznami na randki. Nie muszą być przystojni ani inteligentni. Warunek jest jeden: spotyka się tylko w "fajnych knajpkach".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Wielu mężczyzn jest tak spragnionych damskiego towarzystwa, że nie mają problemu, by zaprosić mnie do jakiejś drogiej restauracji, zjeść posiłek w miłym towarzystwie. I oczywiste jest dla nich, że płacą cały rachunek; zresztą wcześniej mówię, że imponują mi faceci, którzy potrafią się zaopiekować finansowo kobietą, czasem wspominam, że jestem przed wypłatą, żeby nie było niedomówień - mówi.
Malwina przez całe spotkanie jest bardzo miła, stwarza sympatyczną atmosferę, dba, żeby jej rozmówca dobrze się czuł.
– Ale ja nie szukam związku – zaznacza. – Dlatego na takim jednym spotkaniu się kończy. Czasem panowie są natarczywi, chcą się znowu umówić. Kilka razy, kiedy nie chciałam się już więcej spotkać, mężczyzna żądał ode mnie zwrotu pieniędzy za posiłek. No ale nikt go do płacenia nie zmuszał, prawda? A jeśli myślał, że jak zapłaci za kobietę, to może na coś liczyć… Cóż, w takim razie to dobrze, że dostał nauczkę.
Najważniejsze to ustalić reguły
Jak uniknąć nieporozumień podczas płacenia na randce? Psycholożka Marta Drinčić zwraca uwagę, że ważna jest otwarta komunikacja.
– Dobrze ustalić to wcześniej, mówiąc na przykład: "Czy miałbyś coś przeciwko, gdybyśmy rozdzielili rachunek na nas dwoje?". Ewentualnie zakomunikować podczas spotkania: "Pozwól, że zapłacę dziś za siebie" – mówi.
– Rozmowa o pieniądzach bywa niekomfortowa, ale warto pomyśleć o tym, jak możemy się czuć, kiedy nie poruszymy wcześniej tego tematu, a nasze możliwości spowodowane sytuacją finansową są ograniczone. W otwartej, bezpośredniej komunikacji ryzykujemy tym, że osoba, z którą mamy wybrać się na randkę, zrezygnuje. Bywa i tak, że osoba naciska na modne i jednocześnie drogie miejsce, wówczas powinna nam się zaświecić lampka ostrzegawcza - dodaje.
Co natomiast powinniśmy zrobić, kiedy czujemy, że druga osoba chce nas wykorzystać w taki sposób? Według ekspertki warto jak najwcześniej poruszyć temat płatności.
– Jeśli przeczucia towarzyszą nam przed randką i mieliśmy już podobne doświadczenia, warto pomyśleć o miejscu, w którym będziemy czuć się pewniej, bezpieczniej oraz będzie odpowiednie na "naszą kieszeń" – radzi Drinčić.
– Zawsze może to być spacer, wspólne obejrzenie wystawy czy wizyta w muzeum. Zanim jednak podejmiemy decyzję o zaproponowaniu spotkania lub o przyjęciu zaproszenia, warto zadać sobie kilka pytań: Co sprawia, że chcę wybrać się na tę randkę? Co podoba mi się w tej osobie? Czy jest coś, co nas łączy? Czy mamy wspólne tematy? Jak nam się rozmawia? Bo to stanowi fundament do pierwszego spotkania - podsumowuje.
"Kilka minut później zablokował mnie wszędzie"
Aneta chętnie korzysta z aplikacji randkowych, ale zwykle poświęca kilka dni na rozmowy online, by lepiej poznać kandydata. – Z Marcinem jednak tak dobrze się rozmawiało, że kiedy już pierwszego dnia zaproponował spotkanie, zgodziłam się – mówi.
Zdziwiła się trochę, kiedy mężczyzna zaproponował, żeby poszli coś zjeść – myślała, że pójdą do pubu na drinka, tak niezobowiązująco. W dodatku wskazał jedną z droższych restauracji.
– Średnio mi to pasowało, ponieważ nie zarabiam jakoś dobrze, ale uznałam, że zamówię sobie coś małego, bo w sumie i tak nie byłam głodna – wyznaje Aneta. – Wyszłam z założenia, że każde płaci za siebie, zawsze tak robię, to moja zasada wyniesiona z domu.
Kiedy usiedli w restauracji, okazało się, że nastrój nieco przygasł; Aneta uważa, że chłopak zaczął się zachowywać zupełnie inaczej. Wcześniej, przez internet, był nią zainteresowany, zadawał dużo pytań, teraz zaś skupiał się całkowicie na sobie, opowiadał koszmarne żarty i traktował ją z wyższością.
– Wtedy jeszcze uznałam, że może jego zachowanie jest wynikiem stresu. Zamówiłam jakąś najtańszą pozycję z listy i piwo, on zaś zaszalał: przystawki, zupa, danie główne, deser i kilka drinków. Dla mnie też zamówił drinki, uznałam, że to całkiem miłe… I myślałam tak, aż nie przyszło do płacenia – kontynuuje.
– Kelner zapytał, czy płacimy razem, czy osobno. Ja odparłam, że osobno, ale wtedy Marcin machnął ręką i powiedział, żeby policzył razem. Tylko że kiedy kelner przyniósł rachunek, Marcin zrobił pantomimę z klepaniem się po kieszeniach i powiedział, że zapomniał portfela. A telefonem nie może, bo awaria apki bankowej. Poprosił, żebym zapłaciła, że mi oczywiście jutro odda, że przeprasza za tę sytuację.
Aneta poczuła się przyciśnięta do muru, tym bardziej że wszyscy wokół na nich patrzyli, i zapłaciła rachunek opiewający na kilkaset złotych.
– Pożegnaliśmy się, on zapewnił, że zrobi mi przelew, a w rewanżu zaprasza do kina. Kilka minut później zablokował mnie wszędzie. Pieniędzy nigdy nie odzyskałam. A teraz najlepsze. Opowiadałam o tym koleżance i okazało się… że spotkała ją dokładnie taka sama sytuacja, z tym samym chłopakiem! Tylko "Marcin" imię podał inne, wymyślił inną historię życia i miał inny numer telefonu...
Pierwsza randka? Najlepiej nie w restauracji
Czy po randce warto upominać się o zwrot pieniędzy? Psycholożka Marta Drinčić mówi, że jeśli ustaliliśmy, że każdy płaci za siebie, ale na miejscu okazuje się, że osoba zapomniała portfela, a kontakt z nią po spotkaniu urywa się, możemy spróbować wysłać wiadomość z numerem konta – warto jednak mieć świadomość, że niekoniecznie uda się odzyskać pieniądze.
– Ważne jest to, co zakomunikowaliśmy, proponując randkę – dodaje. – Jeśli zaprosiliśmy osobę na spotkanie, to często wiąże się to z pokryciem rachunku. Jeśli zaś pada luźna propozycja "spotkajmy się", dobrze byłoby konsekwentnie wyjść z ofertą, żeby każdy zapłacił za siebie albo rachunek rozdzielamy na pół.
A co możemy zrobić, by takie randkowe niepowodzenia nie wpłynęły na nasze poczucie własnej wartości?
– Trudno wyczuć, jakie intencje ma druga osoba – zauważa ekspertka. – Zachowania tego typu (sneating - przyp. red.) mówią przede wszystkim o osobie, która je reprezentuje, a nie o nas. W ramach dbałości o siebie warto wzmacniać przekonanie, że są takie osoby, które wykorzystują sytuację kosztem innych, ale nie wszyscy tacy są. Zanim zaproponujemy randkę w restauracji, warto nawiązać wcześniej kontakt, tak, by mieć możliwość porozmawiania, poznania się choć trochę. Na pierwszą randkę zaś dobrze rozważyć np. wyjście na spacer z kubkiem kawy kupionym na wynos czy inne opcje, które nie wiążą się z dużym zaangażowaniem finansowym.
Sonia Miniewicz dla Wirtualnej Polski