Pięć matek z dziećmi na rękach walczy w Watykanie o drzewa. Matki Polki na wyrębie zobaczyły się z papieżem
- Udało nam się przekazać książkę z naszymi postulatami papieżowi do rąk własnych - emocjonuje się Cecylia Malik. Razem z czterema innymi kobietami z małymi dziećmi na rękach poleciała do Watykanu, by papieżowi-ekologowi powiedzieć o wycince Puszczy Białowieskiej, zanieczyszczaniu naszych rzek i trującym smogu.
Dlaczego Matki Polki Na Wyrębie chciały porozmawiać o problemach z ochroną środowiska naturalnego właśnie z papieżem? Przede wszystkim dlatego, że Franciszek znany jest jako zagorzały ekolog - w swojej ostatniej encyklice "Pochwalony bądź" poswięca temu tematowi bardzo wiele miejsca. Sprzeciwiające się wycicne drzew w Polsce kobiety uznały też, że skoro wspierający tzw. ustawę "Lex Szyszko" minister środowiska cieszy się wsparciem części księży i środowisk katolickich, dobrze będzie powiedzieć o związanych z ekologią w Polsce problemach właśnie papieżowi.
Wyruszyły w pięć, w dodatku z malutkimi dziećmi na rękach. - Anna Grajewska i córeczka Róża Wiech-Grajewska, Agata Bargiel i synek Kosma Dzierżak, Daria Gosek-Popiołek i córeczka Róża Popiołek, Agnieszka Miłogrodzka-Czupryńska i synek Lew Czupryński, i ja, Cecylia Malik i synek Ignacy Dziurdziak - wymienia po kolei ekolożka. - Ktoś, kto nie ma małego dziecka, nie zrozumie, jak trudne to było przedsięwzięcie - przyznaje Cecylia. Wózki, nosidełka, plecaki, cały sprzęt obsługujący bobasy, a do tego malowane do pierwszej w nocy przed wyjazdem transparenty i list od "matek Polek", pamiątkowe zdjęcie i książka z wielkim napisem: "Powietrze, woda, drzewa. Polska przyroda w zagrożeniu" na okładce. Prezenty dla papieża sprawiły, że dziewczyny czuły się trochę jak małe wagoniki towarowe.
- Próbowałyśmy różnymi kanałami, ale ostatecznie udało nam się załatwić wejściówki tylko na audycję generalną - opowiada Malik. - Wyobraź sobie, co by było, gdyby nie udało nam się zobaczyć z papieżem, w Polsce by nas zjedzono! - dodaje. Do akcji włączyło się wiele organizacji ekologicznych, między innymi Krakowski Alarm Smogowy, Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, Greenpeace, Towarzystwo na Rzecz Ziemi, które przygotowały paporty zamieszczone w książce dla papieża. Dziewczyny miały też wsparcie finansowe dzięki zbiórce na PolakPotrafi.pl.
Na audiencję generalną co prawda nie można dostać się z ulicy, ale biorą w niej udział tysiące osób. Żeby zająć dobre miejsce i mieć szansę na rozmowę z papieżem, młode Polski udały się na Plac Św. Piotra skoro świt. I od razu pojawiły się problemy. Malowane z takim oddaniem transparenty musiały zostać usunięte! - Okazało się, że w Watykanie jest zakaz przeprowadzania manifestacji - wyjaśnia ekolożka.
Trochę podłamane Matki Polki Na Wyrębie stanęły przy barierkach w pierwszym rzędzie. Na rękach miały maluchy. - Udało się! Papież musiał być chyba zaskoczony, co te kobiety tutaj robią z tymi dziećmi. Podszedł i po kolei wziął każde z dzieci na ręce opowiada. Widząc książkę z ekoligicznym manifestem, musiał być jeszcze bardziej zdziwiony, bo zapytał: To dla mnie?
Matki Polki na Wyrębie uważają swoją misję za udaną, a ponieważ Franciszek sam przyjął ich książkę z raportami ekologicznymi, mają nadzieję, że ją przeczyta. Na razie odpoczywają po męczącej podróży i dzielą się zdjęciami na Facebooku. - Pokazałyśmy, że nasza sprawa jest ważna. Że kochamy swój kraj i nie chcemy, by za naszego życia została wycięta ostatnia europejska puszcza. Że trzeba coś z tym wreszcie zrobić - podsumowuje Malik.