Pięć sposobów na waniliowy seks
Wymaga skupienia, uważności, bycia tu i teraz. Karmi się pięknym otoczeniem, pożąda odpowiedniego nastroju i tego, by poświęcić mu czas. Seks waniliowy jest przeciwieństwem seksu mechanicznego, promowanego przez kulturę popularną, nic zatem dziwnego, że zalecają go niemal wszyscy seksuolodzy. Jak się zabrać do tego, by w sypialni zapachniało wanilią? Pięć sposobów na to, jak to zrobić, podsuwa edukatorka seksualna Joanna Keszka.
18.03.2022 | aktual.: 18.03.2022 18:30
Seks waniliowy to doświadczenie, w czasie którego kochankowie mają zaznać czułości, intymności, ale też zadowolenia i relaksu. Służy mu czas, piękne otoczenie, nastrojowe światło i muzyka. Wielu seksuologów przekonuje, że to najbardziej wartościowa forma seksu, który nie tylko daje przyjemność partnerom, ale także bardzo ich do siebie zbliża, i pomaga budować lepszą relację na wielu poziomach. Jak się zatem zabrać za zorganizowanie waniliowego wieczoru?
Rozmowa, ale nie w łóżku
Celebrowanie seksu warto zacząć od rozmowy – przekonuje Joanna Keszka. - Gdy myślimy o seksie, często uznajemy, że jest on równoznaczny z penetracją. A tymczasem to zdecydowanie więcej niż wsadzanie penisa do pochwy. Dobry seks zaczyna się od komunikacji. Niestety dla wielu osób rozmowa o seksie to wyższa szkoła jazdy, nawet wśród tych par, które regularnie lądują razem w łóżku. Tymczasem dialog na temat naszego wspólnego życia erotycznego może mieć fantastyczny wpływ na wzmocnienie związku. Tylko jest jeden warunek – nie należy go prowadzić w łóżku. Najlepiej robić to wtedy, gdy jesteśmy zrelaksowani, ale nie w sytuacji erotycznej. Ważne, żeby w rozmowie dzielić się informacjami na temat tego, czego chcemy więcej, a czego mniej, ale bez litanii wzajemnych pretensji. A, niestety, jeśli rzadko rozmawiamy o seksie, to zazwyczaj podejmujemy ten temat, kiedy już naprawdę czujemy się zestresowani i wybuchamy, bo wzbierają w nas złe emocje. I w ten sposób zamiast budowania erotycznych mostów, mamy festiwal żalów i ocen.
Jak przekonuje edukatorka seksualna, w rozmowach o seksie warto zastosować zasadę kanapki. - Zaczynamy od czegoś pozytywnego, powiedzenia sobie komplementu, szczerego docenienia tego, co partner lub partnerka robią dobrze. W środek wkładamy to, co chcielibyśmy zmienić. A potem znowu komplement, coś pozytywnego, co pozwoli partnerowi lub partnerce poczuć się docenionym – wylicza Keszka.
I zachęca: – Zadawajmy sobie pytania, bo to one są znakiem rozpoznawczym dobrego kochanka czy kochanki: czego ta druga osoba pragnie w seksie, o czym marzy, co możemy dla niej zrobić, żeby poczuła się dopieszczona przez nas w sypialni, Oczywiście nie chodzi o to, że życzenie partnera lub partnerki jest dla nas rozkazem. Jeśli coś wydaje nam się obrzydliwe, to nie zmuszamy się do niczego, ale też powstrzymujemy się przed ocenianiem w stylu: ty zboku jeden, jak to ci w ogóle mogło przyjść do głowy? W seksie zgadzamy się tylko na rzeczy, na które jesteśmy gotowi. I hop do łóżka!
Planowanie seksu zamiast fali pożądania
Jak przekonuje Joanna Keszka, ciągle pokutuje u nas fałszywe przekonanie, że najlepszy seks jest wtedy, gdy na parę jak grom z jasnego nieba spada pożądanie, któremu ona i on nie mogą się oprzeć, więc zdzierają z siebie ubrania i rzucają się na siebie w dzikim szale namiętności. Oczywiście nie ma nic złego w fali pożądania, ale ona zdarza nam się znacznie rzadziej niż byśmy chcieli.
- Zamiast czekać, aż zacznie palić nas od środka ogień namiętności, proponuję planowanie i przygotowywanie się do seksu – zachęca Keszka. – Dlaczego to jest takie fajne? Bo samo planowanie jest już przyjemne, bo działa nakręcająco i podniecająco. Zawsze powtarzam, że najbardziej niedocenionym organem w seksie jest mózg. Jeśli głowa nastawi się na fakt, że za niedługo ciało czeka przygoda erotyczna, to będziemy w gotowości do dobrej zabawy i będziemy intensywniej odczuwać przyjemność seksualną.
Warto znaleźć okazję, którą planowanym seksem uczcimy. To mogą być urodziny, imieniny, Dzień Kobiet czy też zwykły weekend, ale taki, który uczynimy odświętnym. - Pamiętajmy: to nie muszą być żadne skomplikowane rzeczy – przekonuje edukatorka.
- Czasami wystarczy odświętna pościel, której używamy tylko do seksu, delikatna muzyczka, która nas relaksuje, świeczki… Ktoś powie: świeczki to banał! Tymczasem, gdy pytam pary, jak często zapalają świeczki w sypialni, to rzadko która jest w stanie wymienić choć jedną sytuację łóżkową przy świecach! A świeczka tworzy nastrój. Wyczekiwanie, planowanie i organizowanie wspólnego seksu, a później celebrowanie go sprawia, że wszystko, co się dzieje w łóżku, odbieramy znacznie przyjemniej i intensywniej.
Dotyk, czyli kąpiel dla dwojga
- Zachęcam, żeby dbać o dotyk wyjątkowo! Za mało się dotykamy, bo albo jesteśmy spięci, albo zaganiani i wydaje nam się, że na bliskość, dotykanie się to już w ogóle nie mamy czasu – mówi Joanna Keszka.
Jak zatem celebrować dotyk? Wystarczy na przykład zaplanować kąpiel dla dwojga. Przepis jest prosty: pięknie pachnący płyn do kąpieli, puchate, ogrzane ręczniki, wspólne wejście do wanny, nawet gdy jest nam ciasno i umycie sobie nawzajem włosów.
- Wiele par jest zaskoczonych, jakie to jest przyjemne i zmysłowe. Mimo że nie kojarzy się z seksem, to daje nam kontakt z ciałem, z nagością i buduje dobrą relację seksualną. Podobny wpływ na związek ma masaż i wcale nie mam tu na myśli masażu erotycznego, który musi być zakończony szczytowaniem – przekonuje edukatorka seksualna.
- Warto umówić się na masaż z nastawieniem, że może będzie z tego seks, a może przytulimy się po nim i pójdziemy spać. Do dzielenia się dobrym dotykiem przydają się opaski do oczu, czyli gadżet erotyczny, który każda para powinna mieć w sypialni. Taką opaskę zakłada się osobie masowanej, dzięki czemu wyostrzają się jej wszystkie pozostałe zmysły. Przede wszystkim dotyk, gdy ciało masowane przy użyciu olejka chłonie ciepło rąk osoby masującej, ale też słuch, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mówić masowanej osobie komplementy, także sprośne.
Nie trzeba mieć wielkich zdolności, jeśli chodzi o masaż, wystarczy, że skupimy się na ciele partnera lub partnerki i podzielimy się tym dobrym dotykiem, który jest źródłem przyjemności. - Zachęcam pary, by jednego dnia umawiały się na masaż tylko dla jednej osoby, żeby mogła poczuć się wyjątkowo i dogłębnie zrelaksować. Rewanż można zorganizować albo następnego dnia, albo w weekend – opowiada Joanna Keszka.
Erotyczny mindfulness
- Zamiast myśleć o tym, co powinno wydarzyć się w łóżku, warto się skupić na tym, co w danej chwili czujemy. I tak ustawiamy ciało swoje, partnera, żeby intensyfikować wspólną przyjemność, dawać partnerowi lub partnerce to, czego chce więcej – zachęca edukatorka seksualna.
- Chodzi o to, żeby nie podchodzić do seksu zadaniowo. Porzucenie myśli, co powinnam lub powinienem zrobić, bo w mojej głowie takie rzeczy robi dobry kochanek czy dobra kochanka, jest bardzo oczyszczające i uwalniające. Przede wszystkim od powinności i wyobrażeń. Niestety jesteśmy przebodźcowani przez porno, do tego wydaje nam się, że dobry seks to jest niemal wyczyn akrobatyczny, widowiskowy i wydolnościowy jednocześnie. Idziemy do sypialni jakby to były halowe mistrzostwa świata, bierzemy udział w konkurencjach, kto może dłużej, kto może częściej, szybciej, mocniej, głębiej – podkreśla Keszka.
I dodaje: - Ważna podpowiedź dla kobiet, żeby skupiały się na sobie, bo męski model seksualności jest jednak bardziej popularny, czyli wzwód, penetracja i wytrysk. A nam, kobietom, wiele przyjemności sprawia na przykład ocieranie się, więc spróbujmy przełamać rutynę, mimo że ocieranie nie wpisuje się w romantyczno-pornograficzny model seksu i sięgajmy po to, na co mamy ochotę. Najważniejsze to być tu i teraz!
Wygłupy w sypialni, czyli seks na wesoło
- Nie bójmy się wygłupiać w łóżku! Seks nie jest poważny. Spójrzmy na siebie z przymrużeniem oka, zobaczmy, że jesteśmy dwójką ludzi bez ubrań, więc możemy (nareszcie) porzucić stateczność i powagę. Nie bójmy się, że coś nam nie pójdzie tak, jak sobie zaplanowaliśmy – zachęca Keszka.
- Humor jest doskonałą przyprawą w seksie. Jeśli wychodzimy z ról super kochanka, poważnej i eleganckiej kochanki, a następnie pozwalamy sobie na sprośność i rubaszność, to nie tylko umiemy się znacznie lepiej rozluźnić, ale też naprawdę cieszyć z seksu. Wygłupianie się, śmianie z własnych drobnych niepowodzeń, zaplątanych nóg i spadania z siebie sprawi, że przestaniemy się przejmować, czy przypadkiem w oczach partnera lub partnerki nie wypadamy głupio. Perfekcja to coś, co bardzo nam szkodzi w łóżku, powoduje niepotrzebny stres i odbiera radość z erotycznej zabawy.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!