Piekielni współlokatorzy. Studenci wciąż na nich trafiają, ale kawalerki nie wynajmą. "Ceny wyższe i cały czas rosną"
Mieszkanie ze współlokatorami, których poznaje się w momencie wynajmu, może być problematyczne, ale studenci decydują się na to w pełni świadomie. Nie mają pieniędzy, by mieszkać w kawalerce. "Nie mam innego wyboru ", "Wyprowadzę się, jak uzbieram na swoje" - mówią.
21.08.2020 16:05
Ceny kawalerek pod wynajem wzrosły w stosunku do roku poprzedniego. Studentów, nawet jeśli pracują dorywczo i otrzymują stypendium, nie stać, aby je wynająć. Tym samym wybierają mieszkanie z innymi osobami, których zachowanie i styl bycia nie do końca im odpowiadają. Znoszą kłótnie, niechęć do sprzątania, a nawet decydują się na zamieszkanie z byłym partnerem. Bo taniej.
Mieszanie ze współlokatorami poznanymi w momencie najmu – moja historia
O tym, jak wygląda współdzielenie mieszkania z osobami, które poznaje się w momencie wynajmu, przekonałam się na własnej skórze. Sześć lat, sześć mieszkań i dopiero to, w którym zamieszkałam z partnerem, jest tym, o którym marzyłam, rozpoczynając studia. Pierwsze – z muzykami, którzy urządzali w nocy gitarowe jam session, było w starej kamienicy. Koledzy fajni, wynajem pokoju 500 złotych z rachunkami - eldorado. Muzyka i impreza przez całą noc w czasie sesji – dramat. Musiałam się wynieść.
Potem były jeszcze lepsze historie. Chłopak z łagodną postacią Aspergera, gotujący przy muzyce o 4 nad ranem. Po gotowaniu stos garów w zlewie, których myć nie lubił. Wpadała też jego dziewczyna, a potem inna i kolejna. Właściciel stwierdził, że sprzedaje to mieszkanie i nas pożegnał. Kolejni przypadkowi współlokatorzy nie byli lepsi.
Jedna dziewczyna z kolejnego mieszkania na początku wydawała się bezproblemowa, dopóki nie zaczął jej odwiedzać chłopak. Stereotypowy "kark z siłki". Praktycznie nie wychodzili z łóżka, kiedyś przyszedł nagi do kuchni. Akurat jedliśmy z drugim współlokatorem śniadanie. Filmową scenę pamiętam do dziś. Z tego mieszkania przeprowadziłam się do takiego, którego wolę nie pamiętać. Współlokatorzy mnie lubili, ale ze sobą toczyli wojnę. Pewnego dnia się pobili. Opatrywałam rany, przyjechała policja. Co z tego, że mieszkanie ładne i tanie, jak atmosferę można było ciąć nożem. Mieszkając w kolejnym, poznałam obecnego partnera. Przeprowadziliśmy do kawalerki. Za wynajem płacimy ok. 1700 złotych miesięcznie. Za studenckich czasów mogłam o niej tylko pomarzyć.
Kawalerki za drogie dla studenta
Studenci, z którymi rozmawiałam, wciąż świadomie decydują się na mieszkanie ze współlokatorami. Choć ceny wynajmu mieszkań w czasie pandemii COVID-19 spadły, to jak wynika z raportu Expander i Rentier.io jest drożej niż przed rokiem. W drugim kwartale 2020 roku najem mieszkania poniżej 35 mkw. był o 3 proc. droższy niż przed rokiem. W przypadku lokali średniej wielkości (35-60 mkw.) stawki są o 2 proc. wyższe.
Pandemia zmieniła sytuację na polskim rynku mieszkaniowym. Znacznie zmalał popyt na wynajem długoterminowy. Szacuje się, że w kwietniu w Warszawie ceny najmu spadły o 7,2 proc. Kawalerek i trochę większych mieszkań nie potrzebowali i prawdopodobnie nie będą potrzebować studenci, których zajęcia wciąż będą odbywać się online. Z tego względu często wracają do domu rodzinnego. Przekonała się o tym 22-letnia Marcelina, studentka ekonomii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Dziewczyna od trzech lat mieszka w Krakowie. – Miałam wcześniej dwa mieszkania, obecne to moje trzecie. Najpierw mieszkałam blisko uczelni. Byłyśmy tam w piątkę, ja współdzieliłam pokój z dziewczyną, którą znałam z liceum. Pozostałych dziewczyn nie znałam. Bywało, że nie czułam się komfortowo – wspomina studentka.
Za główny powód dyskomfortu Marcelina podaje rozbieżność charakterów i odmienne podejście do utrzymywania porządku. – Jestem osobą, która dba o porządek, ale utrzymywanie go za wszystkich to przesada. Zdarzało mi się sprzątać za dziewczyny, bo one były albo zmęczone, albo akurat wychodziły na zakupy. Nic dziwnego - jak się imprezuje od czwartku do wtorku i studiuje tylko po to, żeby rodzice się nie czepiali, to serio można się zmęczyć – ironizuje rozmówczyni WP Kobieta.
– Teraz mam najgorszą sytuację z mieszkaniem. Dwie dziewczyny się wycofały, trzecia się waha i to, czy zostanie, uzależnione jest od tego, czy ruszą jej studia stacjonarnie. Powiedziała, że online to ona może studiować, mieszkając u rodziców – opowiada rozmówczyni WP Kobieta. – Nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie stać mnie na wynajęcie kawalerki. Można znaleźć kawalerkę za 1000 zł, ale to ponad połowa tego, co zarobię, pracując dorywczo. O stypendium naukowe będę się dopiero ubiegać – informuje studentka.
– Nie chcę wracać do rodziców, bo już dawno się usamodzielniłam, chociaż na samą myśl o mieszkaniu z nowymi osobami, których nie znam, jest mi słabo. Korzystanie z tej samej łazienki, czy kuchni będzie niekomfortowe, ale nie mam innego wyboru – mówi Marcelina.
Na wynajęcie kawalerki nie zdecyduje się także Bartosz, student warszawskiej Akademii Leona Koźmińskiego. – Mieszkam obecnie z byłym partnerem. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale to jest wygodne i ekonomiczne rozwiązanie. Znamy się dobrze, obaj dbamy o to mieszkanie. Jest czysto, każdy ma swoją półkę w lodówce. Rachunki dzielimy na połowę, pranie taniej wychodzi – wylicza chłopak. – Kontroluję to, ile wydaję, mam specjalny plik zrobiony w Excelu. Zbieram też na własne mieszkanie. Nie mam rodziców i rodzeństwa, muszę mieć tzw. poduszkę bezpieczeństwa. Wybieram współdzielenie fajnego mieszkania za 900 zł miesięcznie. Wyprowadzę się, jak uzbieram na swoje – deklaruje.
Okazuje się, że wyliczenia studenta pokrywają się z tym, co o kawalerkach mówi właściciel jednej z warszawskich agencji nieruchomości, Ryszard Niewiadomski.
Według eksperta popyt na wynajem kawalerek jest wysoki przez cały rok, ale studenci z reguły nie są nimi zainteresowani. – Kawalerki wynajmują głównie ludzie młodzi – single i pary, w mojej ocenie stanowią ok. 80 proc. wszystkich zainteresowanych. Studenci rzadko, oni raczej szukają grupami, celują w wielopokojowe, urządzone nowocześnie mieszkania. Oni nie mają takiego budżetu, żeby wynająć kawalerkę – przyznaje rozmówca WP Kobieta.