"Piękno ponadczasowe. 100 lat fotografii mody"
Kultowe pismo o modzie „Vogue” nadal nie ma swojej polskiej edycji. I nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Rodzimi fani mody póki co muszą się zadowolić światowymi wersjami. Można także wybrać się do Berlina! Tam prezentowana jest wystawa o nieco przewrotnym tytule „Piękno ponadczasowe. 100 lat fotografii mody”.
05.10.2012 | aktual.: 05.10.2012 15:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kultowe pismo o modzie „Vogue” nadal nie ma swojej polskiej edycji. I nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Rodzimi fani mody póki co muszą się zadowolić wersjami: amerykańską, brytyjską, francuską, czy włoską. Można także wybrać się do Berlina! Tam - w na wpół zrujnowanych salach dawnej Poczty Cesarskiej - prezentowana jest wystawa o nieco przewrotnym tytule „Piękno ponadczasowe. 100 lat fotografii mody”.
Tytuł jest nieco mylący. Sugeruje, że ekspozycja dotyczy ogólnej historii fotografii mody. Szybko jednak okazuje się, że we wszystkich salach niepodzielnie rządzi „Vogue”. Ten słynny magazyn o modzie wychodził w Stanach Zjednoczonych już od końca XIX wieku. Jednak prawdziwą rewolucję przeszedł po 1909 roku, gdy pismo przejął legendarny amerykański wydawca Conde Montrose Nast. Wówczas pojawił się pomysł, który radykalnie zmienił dotychczasowy kształt prasy dla kobiet.
„Vogue” zaczął publikować fotografie. Zamiast idealizowanych, biało-czarnych rycin sztywnej mody w gorsetach, pojawiły się zdjęcia najprawdziwszych modelek. Nowoczesne maszyny drukarskie wypuszczały setki tysięcy egzemplarzy nowego pisma. W 1916 roku Conde Nast powołał do życia edycję brytyjską. Wkrótce pojawiła się wersja francuska, hiszpańska i włoska.
„Vogue” stał się dla miłośników mody prawdziwą biblią stylu. Lansował nowoczesną kobietę, wyznaczał trendy, piętnował zły gust. Od samego początku swego istnienia przyciągał najbardziej znanych artystów fotografików. Conde Nast płacił dobrze i pozyskiwał najlepszych z najlepszych. Na berlińskiej wystawie przewijają się legendarne nazwiska takich twórców jak: Cecil Beaton, Man Ray, Helmut Newton, Richard Avedon, lord Antony Snowdon, czy Diane Arbus.
Każdy z tych twórców to inny styl i nowa jakość. Na początku XX wieku na fotografiach dominują jeszcze uspokojone pozy w stylu Edwarda Steichena. Potem pojawia się zachwyt nad klasycznym pięknem ciała i stroju w stylu Georga Hoyningena - Huene. Swoje eksperymenty ze światłem zaczyna również Man Ray, a Erwin Blumenfeld wykonuje słynną fotografię modelki w rozwianej kraciastej sukni „zawieszonej” na wieży Eiffla.
Lata 40. przynoszą pierwsze fotografie kolorowe Johna Rawlingsa, który pracował bez przerwy nawet w bombardowanym Londynie. Mimo wojennej zawieruchy na jego pracach oglądamy piękne i szczupłe kobiety o wyzywających karminowych ustach. W latach 50. i 60. ukazują się „erotycznie wyzwolone” fotografie Helmuta Newtona. Lata 70. to już prawdziwa seksualna rewolucja! Pracę dla „Vogue” zaczyna między innymi Bruce Weber znany ze słynnych zdjęć reklamowych bielizny Calvina Kleina.
„Vogue” do dziś ma się dobrze. Pojawiają się kolejne narodowe wersje, w tym m.in. niemiecka i rosyjska. Amerykańską edycją niepodzielnie rządzi od ponad 20 lat Anna Wintour, dość brutalnie i po mistrzowsku sportretowana w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”. Pismo nadal przyciąga najlepszych fotografów świata, wiele zdjęć w nim zamieszczanych zyskuje miano kultowych. To właśnie one w większości prezentowane są na berlińskiej wystawie, gdyż - jak twierdzą organizatorzy ekspozycji - prawdziwe piękno jest po prostu ponadczasowe.
_ Wystawa „Zeitlos Schoen” C/O Berlin, Oranienburgerstrasse 35. (stacja kolejki S-Bahn Oranienburgerstrasse). Ekspozycję zwiedzać można codziennie od 11 do 20. Bilet normaly kosztuje 10 euro, ulgowy 5 euro. Czynna do 28 października br._
mk/(kg)