Blisko ludziPielgrzymki na Jasną Górę w nowym reżimie sanitarnym. Mieszkańcy Częstochowy mogą odetchnąć z ulgą?

Pielgrzymki na Jasną Górę w nowym reżimie sanitarnym. Mieszkańcy Częstochowy mogą odetchnąć z ulgą?

5 czerwca 2020 Główny Inspektor Sanitarny wydał wytyczne dla organizatorów ruchu pielgrzymkowego podczas stanu epidemii koronawirusa. Celem wprowadzenia specjalnych procedur jest zminimalizowanie ryzyka zakażenia osób podróżujących do miejsc kultu religijnego. Co na to organizatorzy, pielgrzymi i mieszkańcy Częstochowy – miasta, które jest nazywane duchową stolicą Polski?

Jasna Góra podczas pielgrzymki
Jasna Góra podczas pielgrzymki
Źródło zdjęć: © East News

Ze względu na pandemię w tym roku pielgrzymki miały się nie odbyć. Stało się jednak inaczej i już wkrótce pątnicy tłumnie wyruszą na Jasną Górę. Jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość pielgrzyma-Polaka? Kogo decyzja o przywróceniu pielgrzymek cieszy, a kogo wręcz przeciwnie?

Koronawirus a pielgrzymki. Jakich zasad trzeba przestrzegać?

W komunikacie GIS czytamy, że celem wdrażanych procedur jest "zapewnienie bezpieczeństwa pątnikom oraz wszystkim osobom postronnym na szlaku pielgrzymki" a także "utrzymanie sprawnej logistyki przemieszczania się z zachowaniem warunków bezpieczeństwa sanitarnego". Czy to, w dobie odnawiania kontaktów międzyludzkich, może się udać? Witold Żak, porządkowy Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Krakowskiej, ma mieszane uczucia.

Na pytanie, czy jego zdaniem pielgrzymi będą się stosować do wytycznych – zachowywać 2-metrowy odstęp i nocować wyłącznie w towarzystwie najbliższych – nie może jednoznacznie odpowiedzieć.

– Część się dostosuje, część nie. Nie jestem w stanie określić, która część będzie większa – czy pielgrzymi okażą się zdyscyplinowani i będą przestrzegać odległości, czy też nie. Z jednej strony, ludzie są już zmęczeni tymi wszystkimi obostrzeniami i całą sytuacją. Z drugiej, są tacy, którzy nadal nie wychodzą z domu bez wyraźnej potrzeby z obawy o własne zdrowie czy życie. Moim zdaniem dużą rolę odegrają organizatorzy. Kluczowe znaczenie ma to, w jaki sposób będą komunikować swojej grupie konieczność przestrzegania nowych reguł – wyjaśnia.

Jak takie obostrzenia wpłyną na frekwencję na pielgrzymkach? Dopuszczalne 150 osób to niewiele w obliczu tego, ile osób dotychczas chodziło na pielgrzymki. Co w przypadku, gdy chętnych będzie więcej?

– To nie jest tak, że wszystkie pielgrzymki są tak liczne. Niektóre są znacznie mniejsze, kilkudziesięcioosobowe. Jeśli chodzi o grupy, które przed pandemią były bardzo duże – znacząco przekraczając limit 150 osób – wciąż takimi pozostaną, ale z zachowaniem dopuszczalnego limitu. W każdej grupie oprócz pielgrzymów jest przynajmniej kilka, kilkanaście osób z obsługi, które muszą być, i które również do tej liczby 150 trzeba będzie wliczyć. W mojej ocenie te grupy, które były małe, małe pozostaną, natomiast liczebność w tych do tej pory licznych będzie w okolicach limitu – tłumaczy Żak.

– A gdy będzie więcej chętnych? Na pielgrzymki w 99 proc. chodzą fajni, życzliwi ludzie – zrozumieją, że limit się wyczerpał i nie mogą uczestniczyć – dodaje.

Pielgrzymka w Alejach NMP
Pielgrzymka w Alejach NMP© East News

Pielgrzymki – wytyczne GIS

Powyższe zagadnienia to niejedyne wytyczne, których będą musieli przestrzegać organizatorzy i pątnicy. Pielgrzymka nie będzie mogła wyruszyć bez przeszkolonego personelu medycznego – sanitariusze muszą wiedzieć, jak postępować w przypadku wykrycia u pielgrzymów SARS-CoV-2, a także codziennie wykonywać pomiary temperatury ciała uczestników. Organizator musi natomiast na bieżąco uzupełniać zaplecze sanitarne. W komunikacie GIS podkreślono także, że w przypadku potwierdzenia zakażenia "wszyscy uczestnicy pielgrzymki zostają poddani kwarantannie instytucjonalnej".

Czy wobec tego osoby, które dotychczas aktywnie uczestniczyły w pielgrzymkach, ponownie nie się nie wybiorą? Nie wszystkie. Część osób wybierze podróż duchową. Wśród nich jest m.in. Olga, która sceptycznie podchodzi do pielgrzymowania w czasie pandemii.

– Poszłam na pielgrzymkę, bo miałam cel – moja intencja płynęła z serca. Chciałam, żeby mój tato zaczął się leczyć, bo zmagał się z chorobą alkoholową. Wtedy to było dla mnie ważne. Idąc do Częstochowy, czułam, że jestem częścią wspólnoty. Mimo to teraz, w nowym reżimie sanitarnym, nie pójdę na pielgrzymkę. To nie do końca bezpieczne – dużym dyskomfortem jest brak możliwości przestrzegania zasad higieny. Często idąc wiele kilometrów, nie ma gdzie umyć rąk. W tym roku wybiorę się w podróż duchową – przyznaje Olga, była pątniczka.

Nieco inny punkt widzenia ma Magda z Warszawy. Według niej udział w takim wydarzeniu może pomóc w odzyskaniu dobrej kondycji psychicznej po okresie izolacji.

– To wspaniałe przeżycie, którego warto doświadczyć. Myślę, że przy zachowaniu środków bezpieczeństwa nie ma większych powodów do obaw. Udział w takim wydarzeniu może pomóc odreagować stres związany z pandemią, którego doświadczyło wielu z nas. Jeśli dla kogoś jest to motywacją – powinien spróbować! Ja na pewno się zdecyduję – deklaruje.

A co na to wszystko mieszkańcy Częstochowy, duchowej stolicy Polski?

Pielgrzymi na Jasnej Górze
Pielgrzymi na Jasnej Górze© East News

Była mieszkanka Częstochowy o pielgrzymach: "do dziś pamiętam hałas"

Może cieszyć ich fakt, że w tym roku napływ pielgrzymów będzie mniejszy. Odczują to przede wszystkim mieszkańcy ul. Kościuszki sąsiadującej z Alejami Najświętszej Maryi Panny, którymi to pielgrzymi bezpośrednio zmierzają w stronę klasztoru.

To, co szczególnie utkwiło w pamięci wielu częstochowian, to pielgrzymki maturzystów, którzy nie zawsze potrafili zachować się należycie. Potwierdza to Weronika, która kilka lat temu wyprowadziła się z Częstochowy. W słynnych Parkach Jasnogórskich w maju i sierpniu można było spotkać sporo "pozostałości" po pielgrzymach – zużyte buty czy resztki prowiantu. Innym problemem były natomiast głośne "wejścia" – śpiewy z megafonu o 6 rano.

– Do dziś pamiętam ten hałas, chyba nie muszę nic dodawać – przyznaje Weronika. Nie dziwi więc fakt, że częstochowianie nie chcą przebywać w mieście podczas pielgrzymkowego szczytu przypadającego na sierpień.

Potwierdza to Marta Frej, graficzka i satyryczka, która od urodzenia mieszka w Częstochowie.

– Od lat staramy się wyjeżdżać z Częstochowy podczas pielgrzymek, więc mam nikły kontakt z pielgrzymami. Sierpień w Częstochowie? Pielgrzymki przechodzą pod naszymi oknami, jedną za drugą, od 7 rano, każda uzbrojona w solidne nagłośnienie. Kakofonia dźwięków momentami jest trudna do wytrzymania – przyznaje Frej.

Częstochowa: podatek od pielgrzyma

Regularnie pojawiają się głosy, żeby pielgrzymów opodatkować. Temat wraca co roku. Na czele niezadowolonych stoją samorządowcy, wśród których jest również prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. "Częstochowa, podobnie jak inne turystyczne miasta w Polsce, mogłaby mieć opłatę miejscową obowiązującą tych, którzy do nas przyjeżdżają i nocują. Wpływy z tej opłaty, pobieranej od turystów i pielgrzymów, można byłoby z pożytkiem wykorzystać np. na poprawę infrastruktury turystycznej" – przyznał przed rokiem na łamach częstochowskiej "Wyborczej".

Biorąc jednak pod uwagę wzajemne zależności obu instytucji, należy zadać sobie pytanie – czy ten plan uda się kiedyś zrealizować?

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (392)