GwiazdyPierwszy wywiad Marceliny Zawadzkiej po rozstaniu z TVP. Mówi, co robiła, gdy zniknęła z ekranu

Pierwszy wywiad Marceliny Zawadzkiej po rozstaniu z TVP. Mówi, co robiła, gdy zniknęła z ekranu

Pierwszy wywiad Marceliny Zawadzkiej po zakończeniu współpracy z TVP
Pierwszy wywiad Marceliny Zawadzkiej po zakończeniu współpracy z TVP
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Marta Kutkowska
11.01.2022 07:36

Miała zaledwie 21 lat, gdy sięgnęła po koronę Miss Polonia. Polacy pokochali ją nie tylko za urodę, ale także wielki wdzięk i naturalność. Po miesiącach przerwy Marcelina Zawadzka powraca i opowiada o tym, jak zawodowa przerwa wpłynęła na jej życie i priorytety. Już 17 stycznia widzowie znów będą mogli codziennie oglądać ją w tzw. prime time. Program "Farma" w Polsacie, to show, o jakim gwiazda marzyła. Ale najważniejsze, że teraz żyje i pracuje na swoich zasadach. Czy życiowe koleiny można zamienić na życiową szansę? Poznajcie zupełnie nową stronę Marceliny Zawadzkiej.

Marta Kutkowska, WP Kobieta: Kilkanaście miesięcy temu zniknęłaś z małego ekranu i wyruszyłaś w podróż. Mam wrażenie, że to była także podróż w głąb siebie.

Marcelina Zawadzka: Rzeczywiście, większość mojego życia to była praca. Jestem zadaniowcem, więc staram się wykonywać swoje obowiązki na 100 proc. Nadszedł natomiast moment w którym mogłam się zatrzymać, zwolnić tempo i pomyśleć - czego naprawdę chcę, kim jestem, czego potrzebuję? Spojrzałam na siebie, na swoje całe życie z innej perspektywy.

Wyleciałam na jakiś czas do Meksyku, gdzie nauczyłam się oddychać i medytować. Gdy w Polsce był lockdown zatrzymałam się u przyjaciółki w Los Angeles, gdzie wspólnie projektowałyśmy i montowałyśmy meble. Zjechałam też Stany, zajęło to kilka tygodni, jednak była to niezapomniana podróż, także w głąb siebie. Czasami tak się dzieje, że w pewnym momencie życia trzeba zatrzymać się choć na chwilę, odetchnąć i ocenić co jest dla nas ważne. 

Jak lata pracy w stresie odbiły się na twoim organizmie?

Stres i zmęczenie w tej pracy są nieuniknione, a to przekłada się na pracę całego organizmu, jednak uświadomiłam to sobie dopiero, kiedy w pewnym momencie zwolniłam tempo i organizm mi za to podziękował. Czas natomiast uświadomił mnie, że będąc w otoczeniu dobrych ludzi, którzy dobrze wykonują swoją pracę można te złe czynniki ograniczyć, a w zasadzie niemal całkowicie je wyeliminować.

Zdecydowałaś się wrócić do telewizji. Opowiedz o pracy przy "Farmie".

To wyjątkowy program w którym uczestnicy przenoszą się niejako do korzeni i są stawiani przed wyzwaniami, którym muszą sprostać będąc pozbawieni całkowicie dostępu do prądu, internetu, bieżącej wody. Wszelkie elementy, które uznajemy za niezbędniki normalnego życia nagle znikają, a uczestnicy przez ponad miesiąc trwania zmagań muszą odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości pozbawionej jakichkolwiek udogodnień. Na planie stworzyliśmy fantastyczną ekipę, która współpracuje ze sobą i się wspiera. Mam świetny kontakt z Iloną Krawczyńską (współprowadząca "Farmy" - przyp. red.). Nie mogę się doczekać, aż widzowie zobaczą efekty naszej pracy.

Telewizja nie jest łatwym miejscem. Jak wspominasz początki swojej przygody z TV?

Byłam pierwszą miss, która została zatrudniona jako prowadząca w programie na żywo. Magister kosmetologii, która rozmawiała z profesorami u boku dziennikarzy z newsów. Musiałam sprawić, by nabrano do mnie zaufania. Dwa pierwsze lata były bardzo trudne. Wiedziałam, że otoczenie będzie mi się przyglądało, że znajdą się osoby, które będą czekały na moje potknięcie. Dawałam sobie wchodzić na głowę. Bardzo pomógł mi wówczas Tomasz Wolny, z którym do dziś mam serdeczne relacje. Mam w sobie dużo pokory i wdzięczności za szansę, którą mi dano. Ale musiałam się oduczyć potrzeby udowadniania całemu światu, że jestem czymś więcej, niż ładną buzią, bo to mnie bardzo wiele kosztowało.

Kolorowa prasa uwielbia analizować twoje życie osobiste. Często pojawiały się opinie, że "skaczesz z kwiatka na kwiatek", jesteś wybredna, nie potrafisz się ustatkować. Jak było naprawdę?

To, co opisywały portale plotkarskie, nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Nie wypowiadam się o swoich partnerach, ze względu na szacunek do nich - i dlatego że nie chcę nikomu robić pod górkę. Mogę tylko powiedzieć, że gdybym opowiedziała wam szczerze z jakich powodów najczęściej dochodziło do rozstań bylibyście zaskoczeni. Może kiedyś.

Poukładałaś swoje życie na nowo. Jest w nim miejsce na miłość? Rodzinę?

Tak, układam cały czas. Życie to piękna podróż każdego dnia, za nią dziękuję! W przestrzeni pracy mam jeszcze kilka małych marzeń do zrealizowania, ale to już na spokojnie. W przestrzeni miłości natomiast głęboko wierzę, że za jakiś czas będę szczęśliwą żoną i mamą, osiągnę życiową stabilizację. Nie jestem typem kobiety, która od zawsze marzyła o dzieciach. Musiałam do tego dojrzeć, znaleźć odpowiedniego mężczyznę, z którym można snuć takie plany. Dziecko to owoc miłości, nie realizacja egoistycznych pragnień.

To dzięki aktualnemu partnerowi Maxowi Gloecknerowi zaczęłaś myśleć o powiększeniu rodziny?

Przez lata nabudowałam wokół siebie pancerz "silnej Marceliny", która wszystko robi sama. Miało mi to pomóc nie rozpaść się na kawałki, gdy dostanę kolejny cios. Jak pytasz, to Max tak, daje mi poczucie bezpieczeństwa, nie muszę przy nim być silna, mogę pokazać mu też swoje słabości, on jest wrażliwy i emocjonalny. Wiele schematów zrozumiałam i ja. Zrozumiałam, że mężczyzna musi czuć się potrzebny i sprawczy. Nie możemy wszystkiego zrobić same, trzeba dać na to przestrzeń mężczyźnie. Max też widzi, docenia i wzmacnia moje dobre cechy, daje zrozumienie i pomaga w rozwoju osobistym. Przy nim mogę czuć się bardziej kobieco.

Jak wygląda twoje tzw. self-care?

Zaczęłam ćwiczyć. Trenuję jogę, kiedyś wydawało mi się, że jest dla mnie za wolna, teraz doceniam, że daje mi skupienie i spokój. Staram się częściej ze sobą być, przebywać z dobrymi ludźmi, dbać o przestrzeń wokół siebie, dużo przebywać na łonie natury.

"Farma" też była nagrywana na łonie natury. To chyba program idealny dla ciebie?

Tak, to jest program, w którym wracamy do korzeni. Wspaniali uczestnicy z różnych światów muszą mierzyć się z tradycyjnymi, wiejskimi zadaniami, a stawka jest naprawdę wysoka - 100 000 zł! Program nagrywaliśmy na przełomie sierpnia i września, kiedy jeszcze polskie lato rozpieszczało nas pogodowo, zatem w dobie trwającej zimy będziemy mogli przenieść się w nieco cieplejszy okres. W programie nie zabraknie atrakcji, a także licznych, emocjonalnych wzruszeń, które sprawią, że format będzie dla wielu widzów niezapomniany! Program emitowany będzie przez pięć dni w tygodniu, od poniedziałku do piątku o godz. 20. Gwarantuję, że będziemy się wszyscy świetnie bawić.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (66)
Zobacz także