Pracują na poczcie. "Tak źle jeszcze nie było"

Pracują na poczcie. "Tak źle jeszcze nie było"

Czy 2024 rok będzie ostatnim rokiem istnienia Poczty Polskiej? / zdjęcie ilustracyjne
Czy 2024 rok będzie ostatnim rokiem istnienia Poczty Polskiej? / zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Agencja Forum | Cezary Pecold
Aleksandra Lewandowska
19.01.2024 15:16, aktualizacja: 19.01.2024 18:51

- Proszę pani, ja jako pracownik poczty się denerwuję, że tyle czekam na list, który już dawno powinnam dostać. Tak się nie da - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską pani Danuta, pracownica Poczty Polskiej. Nie ukrywa, że coraz bardziej rozumie, dlaczego spółka ma tak poważny kryzys finansowy.

Czy 2024 rok będzie ostatnim rokiem istnienia Poczty Polskiej? Według informacji przekazanych Wirtualnej Polsce przez Biuro Prasowe Poczty Polskiej, spółka mierzy się z poważnym kryzysem. Proces wypłat blisko 700 mln zł, które są należne pocztowcom za pracę za lata 2021-22, "ugrzązł w biurokratycznych trybach". Już na ten moment aż 90 proc. placówek generuje straty.

"Wobec masowego podwyższenia płacy minimalnej, stałe rosnących kosztów utrzymania i modernizacji infrastruktury czy surowców, nieotrzymanie środków z budżetu państwa, które pomagają załatać dziurę w naszych finansach, generuje ogromne problemy dla stabilności i działania spółki" - przekazało Wirtualnej Polsce Biuro Prasowe Poczty.

Pracownicy Poczty Polskiej boją się, co będzie dalej

"Ponad 60. tys. pracowników Poczty Polskiej nie otrzyma wypłaty za luty" - taka informacja pojawiła się w mediach już kilka dni temu, a pracownicy spółki reagują na nią wielkimi obawami. Pani Danuta, która pracuje w Poczcie Polskiej od wielu lat, czuje się z nią związana emocjonalnie, "boi się, co to będzie".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- O kryzysie Poczty Polskiej mówi się nie od dziś, ale wydaje mi się, że tak źle jeszcze nie było - mówi pani Danuta w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Poczta Polska od wielu lat generuje straty, ponieważ ludzie przestają z niej korzystać. W szczególności młodzi, którzy wybierają inne rozwiązania, zazwyczaj znacznie szybsze. Ci, dzięki którym się jeszcze "utrzymujemy", to osoby starsze, które nie korzystają z nowoczesnych rozwiązań, od lat preferują tradycyjną metodę wysyłek - tłumaczy.

Od pewnego czasu widzi na poczcie "te same twarze".

- Serce mnie boli, że tak się dzieje. Kiedyś poczta tętniła życiem. Jeszcze za moich czasów spotykało się tam znajomych, sąsiadów. Wszyscy z niej korzystali – wspomina.

Kiedy pytam, jaka jest jej zdaniem przyczyna takich zmian, odpowiada bez zawahania.

- Nie idziemy z duchem czasu. Proszę pani, ja jako pracownik poczty się denerwuję, że tyle czekam na list, który już dawno powinnam dostać. Albo zamiast listu do domu, dostaję awizo. No to tak się nie da. Ja mam już swoje lata, ale ja doskonale rozumiem tych młodych ludzi. Nikomu się nie chce czekać. Wszyscy się śpieszą, korzystają z tego, co szybkie - mówi.

Pensja pani Danuty jest ustawową pensją minimalną. Kobieta przyznaje, że "nie liczy już na wiele". Wynagrodzenie otrzymuje na czas. Po ostatnich doniesieniach nie wie jednak, co czeka ją w kolejnych miesiącach. Jej koleżanki zastanawiają się nad rezygnacją z pracy.

- A co je tu czeka? Wielka niewiadoma. Ja już niedługo idę na emeryturę - podsumowuje.

Pogłoski krążą już od dawna

Katarzyna*, pracownica Poczty Polskiej w jednej z placówek w Warszawie, otwarcie mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że "nie widzi przyszłości poczty w różowych barwach". Nie ukrywa, że pogłoski o nieciekawej sytuacji spółki pojawiły się wśród pracowników już dawno temu.

- Kiedy przeczytałam w internecie, że mogę nie dostać wypłaty, przestraszyłam się. Te pieniądze nie są duże. Jak na obecne czasy śmieszne. Ale są. Dzięki temu razem z mężem dajemy sobie jakoś radę. Bez nich byłoby ciężko, więc nie chcę sobie nawet wyobrażać takiej sytuacji, w której nie dostałabym pensji - stwierdza w rozmowie, dodając, że "zaczęła się wstępnie rozglądać za inną pracą".

Tak samo, jak pani Danuta, zwraca uwagę na kwestie, które szkodzą przyszłości Poczty.

- Po pierwsze, tempo. Ludzie przychodzą i nam narzekają, że tak długo czeka się na listy, paczki, że ktoś im wysłał już coś trzy tygodnie temu, a wciąż tego nie ma. I ja się nie dziwię, bo rozumiem kilka dni, ale nie kilka tygodni. Przez to mało kto wybiera dziś opcję wysyłki przez Pocztę Polską. Ludzie wolą firmy kurierskie - zauważa.

- Po drugie, awizo. Przecież to szlag człowieka trafia, jak siedzi w domu, a listonoszowi się nie chce wejść na któreś tam piętro, więc zostawia awizo w skrzynce. Nie zliczę, ile osób przychodzi tylko jednego dnia z odebraniem czegoś, bo "awizo" - dodaje.

Jako trzecie podaje głośne w ostatnim czasie produkty, które są sprzedawane w placówkach - biżuterię kościelną czy podróbki torebek od projektantów.

- Przecież to jest wstyd. To odpycha ludzi... - podsumowuje.

Poczta Polska bankrutuje

W odpowiedzi na zapytanie Wirtualnej Polski Biuro Prasowe Poczty Polskiej nie ukrywało, że spółka zmaga się z problemami finansowymi. W ciągu 466-letniej historii - możliwe, że największymi.

Według przedstawiciela biura prasowego, w ostatnich latach Poczta Polska inwestowała m.in. w rozwój cyfryzacji i usług kuriersko-paczkowych, na co przeznaczono "setki milionów złotych".

"Nadrobienie długu technologicznego, narastającego przez dekady, przy ostrej konkurencji (...) wymaga dalszych pokaźnych inwestycji oraz śmiałych decyzji, zmierzających ku urynkowieniu firmy" - przekazano Wirtualnej Polsce.

"Pomimo skrajnie niesprzyjających okoliczności, czyli postępującego spadku nadań przesyłek listowych, na przestrzeni ostatnich lat kilkukrotnie podnosiliśmy wynagrodzenia naszym pracownikom. Należy zaznaczyć, że podwyższenie pensji kilkudziesięciu tysiącom pocztowców o kilkaset złotych to w skali firmy wydatek rzędu setek milionów złotych rocznie" - poinformowano.

W wiadomości mailowej zaznaczono, że choć "rozwiązaniem wsparcia państwa dla spółki jest rekompensata finansowa", ta wciąż nie została wypłacona. Za lata 2021-22 wynosi ona już 700 mln zł, na które czekają pracownicy Poczty Polskiej.

"Wierzymy jednak, że dzięki zrozumieniu szczególnej roli Poczty Polskiej w funkcjonowaniu państwa, uda nam się, we współpracy z właścicielem, wypracować rozwiązania, które zapewnią firmie trwały, przemyślany i stabilny rozwój, a pracownikom - satysfakcjonujące warunki pracy w jednej z najstarszych rodzimych firm" - podkreślono.

Biuro Prasowe Poczty Polskiej nie odpowiedziało na pytanie dotyczące wypłat dla pracowników w najbliższym miesiącu.

Naprawa sytuacji jest "priorytetem" ministra Budki

WP Kobieta skontaktowała się także z Ministerstwem Aktywów Państwowych. W odpowiedzi mailowej otrzymaliśmy informację, że naprawa sytuacji finansowej Poczty Polskiej jest "jednym z priorytetów Ministra Aktywów Państwowych, Borysa Budki".

Według przedstawicieli ministerstwa, najpilniejszą kwestią dotyczącą sprawy Poczty jest pokrycie strat finansowych - wypłaty pocztowcom 700 mln zł. Proces ten jednak się przedłuża. Powody? Departament Komunikacji Ministerstwa Aktywów Państwowych podaje dwa. Ciągnące się postępowanie notyfikacyjne, czyli powiadomienie o całej sytuacji Komisji Europejskiej i brak decyzji Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

"W decyzji musi zostać określona kwota strat i ustalona kwota należnego finansowania. W ministerstwie prowadzona jest analiza innych prawnych możliwości dokonania wstępnej wypłaty pocztowcom, przy czym finalne rozstrzygnięcie uzależnione będzie od stanowiska wszystkich zaangażowanych w ten proces urzędów państwowych" - tłumaczono.

Departament Komunikacji zaznaczył jednak, że zgodnie z wyjaśnieniami przedstawionymi przez Pocztę Polską, wynagrodzenia dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę wypłacane są na bieżąco - do 10. dnia każdego miesiąca.

Były prezes Poczty Polskiej widzi tylko jedno rozwiązanie

Przemysław Sypniewski, były prezes Poczty Polskiej, który odszedł ze spółki na miesiąc przed wyborami kopertowymi w 2020, udzielił komentarza "Rzeczpospolitej". Otwarcie powiedział, że widzi tylko jedno rozwiązanie, które mogłoby wyciągnąć Pocztę Polską z kryzysu. Jakie? Według niego, spółka musi skupić się na swojej podstawowej działalności (jaką są listy i paczki), a każdy inny obszar sprzedać albo podnająć.

Podobnego zdania jest Mateusz Chołodecki, kierownik laboratorium rynku pocztowej w Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych na Uniwersytecie Warszawskim.

- Podział Poczty Polskiej wydaje się niezbędny - stwierdził ekspert.

"Zarząd spółki podejmuje szereg działań zmierzających do zapewnienia ciągłości operacyjnej oraz utrzymania płynności finansowej, pomimo nieotrzymania należnej rekompensaty jeszcze za lata 2021-22 i wymagających okoliczności zewnętrznych, takich jak wzrost płacy minimalnej czy kosztów działalności" - czytamy w komunikacie pracowników Poczty Polskiej opublikowanym w serwisie tvn24.pl.

*Imię rozmówczyni zostało zmienione na jej prośbę.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (540)
Zobacz także