Pokazała zdjęcie leżanki z serduszkiem WOŚP. Nie mogła z niej skorzystać
W grudniu Jurek Owsiak pisał do dyrektorów szpitali, by bezpłatnie udostępniali rodzicom leżanki od WOŚP. - Najpierw mamy płacić 15 złotych od doby – opowiada nam Monika, której dziecko leży w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Sprawdziliśmy, za co tak naprawdę płacą w szpitalach rodzice.
15.02.2018 | aktual.: 15.02.2018 14:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- W szpitalu jesteśmy od dwóch dni. Pielęgniarka zaprowadziła nas do pokoju, w którym stała leżanka. Zapytałam, czy muszę zapłacić. Odpowiedziała, że nie jest w stanie mi odpowiedzieć. Ale zwróciłam uwagę, że na leżance jest serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przecież te miały być udostępniane bezpłatnie. Pielęgniarka zwróciła uwagę, że to nie jej wina, że w szpitalu płaci się za leżanki – opowiada mi Monika, razem z niepełnosprawnym synem przebywa właśnie w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Monika na Facebooku opublikowała zdjęcie leżanki z komentarzem: "Chcesz skorzystać w szpitalu z leżanek od WOŚP? Najpierw zapłać 15 zł od doby... Serio !!! Wrrrr UDOSTEPNIAJCIE!!!! CZMP w Łodzi pobiera opłaty za skorzystanie z leżanki od WOŚP !!!!!". W kilka godzin jej post udostępniono ponad 940 razy. Opinie internautów? Podzielone.
W komentarzach czytam: "Opłata jest nie za leżankę tak na serio tylko za prąd - Np. grzejesz wodę/ ładujesz telefon, za wodę kąpiesz się/ myjesz/ pijesz. Jeśli będziemy podchodzić z takim podejściem, to wszystkie szpitale zbankrutują i tyle w temacie".
"Otóż mi kazali płacić. Fakt, że jednak wieczorem leżanka dla mnie się znalazła, ale zostałam poinformowana, że brak leżanki z opłaty mnie nie zwalnia, bo w ich mniemaniu to oni robią mi łaskę, że mogę być przy dziecku, a nie ja im".
"W listopadzie w CZMP spałam pierwszą noc na krześle, a kolejne jak pies na podłodze, to i tak cud, że na materacu, który przywiozła mi rodzina".
"To ciekawe czemu nie płacą te matki, które przychodzą do dziecka rano, korzystając ze wszystkich tych powyższych dobrodziejstw, po czym wychodzą wieczorem do domu, pozostawiając pociechy na noc? My tak naprawdę odciążamy pielęgniarki w pracy, nie dałyby rady, gdyby nas nie było".
Szpital odpowiada
Syn Moniki wymaga nieustannej opieki, więc sypia przy jego łóżeczku. Ostatnim razem w szpitalu spędziła tydzień. Połowę pobytu przeleżała na krześle. Opowiada, że dopiero później jedna z pielęgniarek zaproponowała leżankę. Za darmo i nawet nie tą od Orkiestry. Tym razem Monika uznając, że szpital nie stosuje się do próśb Fundacji, postanowiła zgłosić sprawę.
- Po rozmowie Fundacji WOŚP z dyrektorem szpitala: Szpital nie pobiera opłat za leżankę WOŚP 15 zł to opłata za leżankę szpitalną. W związku z tym, iż szpital kilka dni temu otrzymał leżanki WOŚP, obecnie są w trakcie tworzenia nowego regulaminu korzystania i ewentualnych opłat za pobyt - uzupełnia Monika.
Poprosiliśmy Centrum o komentarz do sprawy. - W nawiązaniu do pojawiających się informacji na mediach społecznościowych dotyczących pobierana opłat za leżanki dla rodziców przekazanych przez WOŚP (i wszystkich innych, którymi dysponuje Instytut) pragniemy poinformować że jest to informacja nieprawdziwa. Opłata wnoszona przez rodziców jest wynikiem średniodobowego kosztu pobytu opiekuna hospitalizowanego dziecka jako rekompensaty za: zużycie wody, energii elektrycznej, zmianę i pranie pościeli. Opłata nie obejmuje udostępniania łóżek, leżanek i foteli dla rodziców/opiekunów. Wyżej wymieniony sprzęt udostępniany jest nieodpłatnie - mówi Ewa Konciak z Biura Promocji i Rozwoju Centrum Zdrowia Matki Polki.
Rzecznik Fundacji WOŚP także uspokaja. - Wiemy, że szpital pobiera opłaty za pobyt rodziców w szpitalu, do czego ma pełne prawo. Rodzice korzystają z mediów, szpital ponosi koszty, co częściowo jest więc refundowane. Jeśli rzeczywiście byłoby gdzieś tak, że pobierane są opłaty stricte za korzystanie z leżanek z serduszkiem, musielibyśmy interweniować, bo takiej sytuacji nie dopuszczamy - komentuje Krzysztof Dobies.
Spała na krześle, obok pusta leżanka
Zgodnie z Kartą Praw Dziecka rodzic ma prawo zostać z dzieckiem w szpitalu, jednak w szpitalu nie zawsze są warunki pozwalające na komfortowy pobyt. Jeśli rodzic chce wypożyczyć leżankę, musi za nią zapłacić. Tyle że sytuacja ma się zupełnie inaczej, jeśli chodzi o leżanki zakupione specjalnie dla szpitali przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na początku grudnia 2017 roku Jerzy Owsiak pisał: "Kupiliśmy 438 'mebli szpitalnych'. Wychodząc naprzeciw rozmaitym warunkom lokalowym beneficjentów fotele różnią się wielkością i ergonomią. Przekazane w darze przez WOŚP leżanki muszą być udostępnianie na warunkach bezpłatnego użytkowania przez rodziców".
Monika opisuje w rozmowie z nami: - Wie pani, są rodzice, którzy przebywają na oddziale całą noc i śpią na krześle. Ja tak zrobiłam. I za to nikt nie pobiera opłat, a korzystam z wody, z prądu. Gdy zaczynamy mówić o leżankach, to personel rzuca cennikiem. Nie chcę atakować pielęgniarek, bo to nie ich wina.
Ostatnią noc spała na krześle. Wspomina, że żadna z pielęgniarek nie podeszła i nie zaoferowała leżanki. Jak przyznaje Monika, rodzice nie wiedzą, co szpital powinien oferować bezpłatnie, a za co ma prawo pobierać opłaty. - Jestem na oddziale z dzieckiem niepełnosprawnym. Jeśli rzeczywiście leżanka byłaby udostępniana nieodpłatnie, to pielęgniarki czy lekarze zaproponowaliby skorzystanie z fotela, widząc jak leżę na krześle. Nikt tego nie zrobił – opowiada kobieta. - Przebywam z dzieckiem w szpitalu nie pierwszy raz. Zawsze dostaję pytanie, czy będę spać na leżance, czy na łóżku. Za łóżko jest bodajże 25 złotych, za leżankę 15. Nikt nam, rodzicom, nie przekazuje informacji, że to jest za media, za pranie, za tlen (bo i takie rzeczy się słyszy) – dodaje.
Walka z wiatrakami
Dyskusja o tym, w jakich warunkach przebywają na oddziałach rodzice dzieci, toczy się nie od dziś. I jak widać wraca kolejny raz. Tym razem szpital nie zawinił, ale widać, że temat wciąż rezonuje.
Zaledwie trzy miesiące temu do mediów trafił list Gniewka Oblickiego, rodzica jednego z małych pacjentów oddziału pediatrycznego w Jeleniej Górze. Pisał: "Proszę mi powiedzieć, dlaczego w XXI wieku i w kraju leżącym samym środku Europy, moja żona, matka dwójki dzieci, a zarazem kobieta, która co miesiąc do kasy tego państwa oddaje tysiące ciężko zarobionych złotych w różnych podatkach i opłatach, musiała w takich warunkach jak na załączonym obrazku czuwać przy swoim chorym 1,5 rocznym synu, wymagającym pilnego leczenia szpitalnego?".
Do sprawy odniósł się wtedy Jerzy Owsiak, który udostępnił list do Konstantego Radziwiłła.
"Bolączką polskich oddziałów pediatrycznych jest częsty brak jakichkolwiek możliwości pozostania na noc opiekuna chorego dziecka. W liście zwracano się do Pana z prośbą o rozwiązanie tego problemu. Chcieliśmy Pana poinformować, że my go już zaczęliśmy rozwiązywać. Podczas ostatnich zakupów sprzętu medycznego za środki pozyskane przez WOŚP, co miało miejsce tydzień temu, nasza Fundacja kupiła 438 leżanek, które mają służyć właśnie rodzicom. Zostały do tego celu specjalnie zaprojektowane i przygotowane. Najważniejsze, że dzięki temu, jak kompleksowo przygotowujemy się do konkursu ofert, już kilka miesięcy temu wiedzieliśmy o tym problemie i mogliśmy zaspokoić na dzień dzisiejszy wszystkie zgłoszone nam potrzeby oddziałów pediatrycznych w tym zakresie. Jesteśmy otwarci na zwiększenie zakupów leżanek dla rodziców, aktualnie czekamy na pierwsze oceny od szpitali" - pisze Owsiak.
Minister odpisał, że owszem, problem jest, bo zna go z autopsji, a ministerstwo przeznacza dodatkowe środki na lepsze warunki dla pacjentów i ich rodzin. WOŚP zapoczątkował akcję "Leczyć z miłością" i kupił szpitalom pod koniec roku 438 leżanek. - Niestety nie jest to wystarczająca ilość, a cała sytuacja okazała się bardziej złożona. Wielokrotnie w szpitalach fizycznie nie ma miejsca na dodatkowe meble w sali – zauważają pracownicy szpitali.
Historia Moniki i innych rodziców, których post sprowokował do opisania swoich doświadczeń, pokazuje, że z "leczeniem z miłością" w części polskich szpitali jest jak z walką z wiatrakami. I czasem wszystko rozbija się o brak komunikacji, czasem rodzice czują się pokrzywdzeni. Z oba zjawiskami można łatwo walczyć. Mówieniem o tym głośno.