Polka jest położną w Arabii Saudyjskiej. "To inna bajka"

Oferty pracy dla położnej z Polski, która zdecydowałaby się rzucić wszystko i zamiast w Bieszczady wyjechać do Arabii Saudyjskiej, zaczynają się od 14 300 zł na rękę. Maria Tywonek, która pracuje w szpitalu w Rijadzie, opowiedziała WP, jak wygląda zderzenie z saudyjską rzeczywistością.

Polka jest położną w Arabii Saudyjskiej. "To inna bajka"Polka pracuje jako położna w Arabii Saudyjskiej
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne, East News
22

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Wirtualna Polska: Czemu akurat Arabia Saudyjska?

Maria Tywonek: Zawsze planowałam, że po studiach wyjadę za granicę. Do Arabii Saudyjskiej przekonało mnie między innymi to, że tu mówi się po angielsku, dzięki czemu nie będę musiała się uczyć dodatkowego języka, choć rzeczywistość szybko to zweryfikowała. Interesowała mnie też kultura arabska. Już na studiach wyjechałam na Erasmusa do Turcji, chcąc poszerzyć horyzonty. Nie ukrywam też, że istotną rolę odegrała kwestia finansowa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zawód położnej kiedyś i dziś

Polski personel medyczny cieszy się w świecie dobrą opinią. Spotyka pani dużo rodaków pracujących w "branży"?

To nie jest duża grupa, bo większość pracodawców stawia na tańszych pracowników z Azji Południowowschodniej. Jeszcze kilka lat temu więcej osób przyjeżdżało z Europy. Mam znajomych, którzy tu pracują i którzy wyjechali z tej samej agencji - Go Global Care. Zanim wyruszyłam do Arabii Saudyjskiej, od dawna szukałam informacji na ten temat. Pocztą pantoflową, od koleżanki z pracy, dostałam numer jej znajomej, która wyjechała. Zadzwoniłam do niej, porozmawiałyśmy i mnie zachęciła.

A co z językiem? Angielski faktycznie wystarczył?

Sprawa okazała się bardziej skomplikowana. Pracownicy szpitala królewskiego w Rijadzie mówią po angielsku, dokumentacja też jest w tym języku, ale to placówka dla pacjentów z wyższej klasy średniej, wykształconych. Ja trafiłam też do szpitala, w którym miałam cały przekrój społeczny, pracowników służb mundurowych ze wszystkich szczebli, gdzie czekała mnie niespodzianka. Co z tego, że personel mówi po angielsku, skoro 99 proc. pacjentek nie zna słowa w tym języku?

Dostałam od koleżanek przyspieszony kurs podstaw arabskiego. Musiałam nauczyć się najważniejszych zwrotów, żeby dogadać się z pacjentkami. Było ciężko, czułam się trochę jak dziecko we mgle, ale z pomocą personelu jakoś się udało. Po prawie czterech latach daję sobie radę.

Jak pani, położna z Polski, odnajduje się na saudyjskim oddziale?

Kulturowo to zdecydowanie inna bajka. Na przykład kwestia troskliwości, opieki nad dzieckiem. Polki mają po dwoje lub troje dzieci, a tutaj kobiety z biedniejszych warstw nawet po kilkanaścioro.

U nas po porodzie matka chce jak najszybciej zobaczyć dziecko, wziąć je na ręce, zacząć karmić. Nawet jak pada ze zmęczenia, instynkt wygrywa. Saudyjki wręcz odwrotnie. Musimy je często namawiać, żeby wzięły dziecko na ręce, żeby się nim zajęły. Najważniejsze jest zrobienie zdjęcia na Snapchata czy wysłanie go mamie i teściowej. Najchętniej wcale by się tym dzieckiem nie zajmowały, tylko od razu oddały niani. W Polsce postrzegane jest to jako luksus, a tymczasem tutaj kulturowo przyjęte jest, że każda rodzina ma kogoś do opieki nad dzieckiem.

Bardzo ciekawe jest obserwowanie, jak Saudyjki radzą sobie ze stratą, poronieniem, przedwczesnym porodem czy narodzinami dziecka z wadami genetycznymi. One przeżywają to zupełnie inaczej niż Polki. Patrzą raczej na praktyczne aspekty i mam wrażenie, że strata aż tak bardzo ich nie dotyka. Większość z nich interesuje głównie, to kiedy będą mogły zajść w kolejną ciążę. Oczywiście są też takie, które przeżywają to bardzo. Na przykład kobiety, które są po kilku zabiegach in vitro, mają problemy z niepłodnością.

Kolejna znacząca różnica to fakt, że tutaj wiele małżeństw zawieranych jest pomiędzy kuzynami, w bliskiej rodzinie. Dużo pacjentek z tego powodu boryka się z problemami genetycznymi. W Polsce takie przypadki też się zdarzają, jednak tu spotykam je znacznie częściej i to mimo że screening jest ogólnie dostępny i darmowy.

Jak pacjentki radzą sobie z tym problemem?

One bardzo często nie mają pojęcia, że problem istnieje. Załóżmy, że pacjentka ma za męża dalszego kuzyna, ma za sobą 10 ciąż, czworo jej dzieci jest zdrowych, trójka umarła. Nawet jeśli lekarze skierują ją na testy genetyczne, ona te testy wykona i będzie mieć 50 proc. szansy na to, że dziecko będzie chore albo umrze, a 50 proc. na to, że urodzi się zdrowe, w większości przypadków mimo wszystko taka pacjentka i tak zajdzie w ciążę. W przypadku kobiet bardziej wykształconych może się pojawić próba in vitro, selekcja zarodków itd. Ale przeciętna Saudyjka, na przykład wywodząca się z Beduinów, po spróbuje mieć jak najwięcej dzieci.   

Maria podkreśla, że praca w Arabii Saudyjskiej to przygoda życia
Maria podkreśla, że praca w Arabii Saudyjskiej to przygoda życia © WP

Styka się pani z wiarą w zabobony?

Raczej nie, choć często mam do czynienia z myśleniem życzeniowym. Miałam jakiś czas temu pacjentkę, której dziecko miało ciężki niedorozwój nerek, wiadomo było, że umrze niedługo po porodzie. Mimo że lekarze rozmawiali z tą mamą i z jej mężem, że uświadamiali ją w sytuacji, ona jeszcze w trakcie porodu wciąż mówiła, że może jednak ktoś się pomylił. W takich przypadkach spotykam się z wiarą, że może Bóg jednak zainterweniuje.

To zresztą kraj, w którym ludzie, przynajmniej powierzchownie, bardzo poważnie podchodzą do przestrzegania zasad islamu. Mamy właśnie ramadan. Choć kobiety w ciąży obowiązuje dyspensa od postu, dużo pacjentek nie je do zachodu słońca. Przychodzą do mnie i mówią zaniepokojone, że dziecko się nie rusza. Ja im odpowiadam, że jakby zjadły kanapkę, to zaraz zaczęłoby się ruszać.

Z powodów religijnych Saudyjczycy krzywo patrzą także na interakcje lekarzy-mężczyzn z pacjentkami.

Przy jakimkolwiek badaniu pacjentki przez lekarza-mężczyznę musi być obecna przyzwoitka. Jest też część kobiet, które absolutnie nie zgodzą się na lekarza przeciwnej płci. W większości przypadków, jeśli pacjentce się wytłumaczy, że to sytuacja zagrożenia życia i trzeba zrobić cesarskie cięcie, a na dyżurze są sami mężczyźni, udaje się ją przekonać. Jeśli wciąż twardo się nie zgadza, dzwonimy na przykład do męża. To jego prosimy, żeby przekonał żonę. 

Stereotyp jest taki, że ostateczna decyzja i tak należy do mężczyzny.

To społeczeństwo zdominowane przez mężczyzn i kobiety są pod ich dużym wpływem, ale to wszystko zależy od konkretnej sytuacji. W stanach nagłych, gdy pacjentka zostaje przyjęta do szpitala, może sama podpisać swoją zgodę. Gdy chodzi o sprawę płodności, na przykład gdy pacjentka po wielu cesarskich cięciach ma propozycję podwiązania jajowodów, wówczas mąż musi przyjechać i podpisać zgodę. Jeśli trzeba terminować ciążę ze względów medycznych - podobnie, choć paradoksalnie tutaj aborcja ze względów medycznych jest dostępna, nie tak jak w Polsce. Tak więc wszystko zależy od tego, z jakiej pacjentka pochodzi rodziny i jakiego ma męża.

Co ciekawe, z tego, co zauważyłam, tutaj często pacjentki po porodzie robią sobie zabiegi, które można nazwać ginekologią estetyczną, jak plastykę krocza, zwężanie pochwy. Niestety te biedniejsze często trafiają do jakiegoś szemranego lekarza.

W wolnym czasie Maria chodzi po saudyjskich górach
W wolnym czasie Maria chodzi po saudyjskich górach © WP

Pamięta pani swoją pierwszą pacjentkę?

Oj tak. Była ze mną koleżanka, która musiała mi pomagać w sprawach językowych. Na szczęście to był szybki poród, bo chyba czwarty czy piąty tej pani. Nie było żadnych komplikacji. Koleżanki bardzo szybko za to ostrzegły mnie, żebym miała Saudyjki na oku. Przed wyjazdem pracowałam kilka lat na porodówce w Polsce. Gdy któraś z rodzących w bólu ściskała nam ręce, od razu zaczynała przepraszać. Tu w trakcie porodu kobiety potrafią celowo nas szczypać, albo próbować podrapać.

Raz miałam taką pacjentkę, młodą dziewczynę, która dosłownie wyrwała mi kieszeń z uniformu. Zdarzają się też pacjentki miłe, ciepłe, takie naprawdę kochane. Ostatnio miałam kobietę, która przechodziła poród martwego dziecka. Ona mnie dosłownie po rękach całowała. Saudyjki bywają uczuciowe. Potrafią rzucić nam się na szyję, całować, być bardzo emocjonalne.

Rozmawiała Aleksandra Zaprutko-Janicka, Wirtualna Polska

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Materiały WP
Materiały WP © Materiały WP
Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Nie uprawiają seksu. Ginekolożka mówi, jak wpływa to na organizm
Nie uprawiają seksu. Ginekolożka mówi, jak wpływa to na organizm
Wlej do storczyka. Pąki wystrzelą w mgnieniu oka
Wlej do storczyka. Pąki wystrzelą w mgnieniu oka
Wskoczyła w najmodniejsze spodnie. Krój jest obłędny
Wskoczyła w najmodniejsze spodnie. Krój jest obłędny
Wsmaruj w stopy. Pięty będą gładkie jak u niemowlaka
Wsmaruj w stopy. Pięty będą gładkie jak u niemowlaka
Cygaretki poszły w odstawkę. Te spodnie to prawdziwy hit na wiosnę
Cygaretki poszły w odstawkę. Te spodnie to prawdziwy hit na wiosnę
Pojawiają się nocą. Brytyjski ogrodnik mówi, jak się pozbyć
Pojawiają się nocą. Brytyjski ogrodnik mówi, jak się pozbyć
Lepsza niż bratki. Będzie kwitnąć do października
Lepsza niż bratki. Będzie kwitnąć do października
Gdzie wyrzucić styropian? Błąd może słono kosztować
Gdzie wyrzucić styropian? Błąd może słono kosztować
Tak odstraszysz kuny z ogrodu. Wystarczy kilka kropel
Tak odstraszysz kuny z ogrodu. Wystarczy kilka kropel
Rozsyp pod tujami na wiosnę. Nie przegap kluczowego terminu
Rozsyp pod tujami na wiosnę. Nie przegap kluczowego terminu
Mówi o "zbotoksowanych" aktorkach. "Ma nieruchomą twarz"
Mówi o "zbotoksowanych" aktorkach. "Ma nieruchomą twarz"
W jakiej odległości od płotu sadzić tuje? Zasada jest jedna
W jakiej odległości od płotu sadzić tuje? Zasada jest jedna