POLKA NA ZAKRĘCIE. Kradną, bo muszą. Kieszenie pełne wyrzutów sumienia
Spośród wszystkich codziennych kradzieży 5 procent jest podyktowanych zaburzeniem, jakim jest kleptomania. Na tę chorobę zapadają częściej kobiety. Pierwszy epizod przychodzi przeważnie przed 30. rokiem życia.
Spośród wszystkich codziennych kradzieży 5 procent jest podyktowanych zaburzeniem, jakim jest kleptomania. Na tę chorobę zapadają częściej kobiety. Pierwszy epizod przychodzi przeważnie przed 30. rokiem życia.
- Kolorowe gumki do ścierania i papier, linijki, niemowlęcy bucik — tak się zaczęło. Byłam dzieckiem i wynosiłam z domów ciotek, przyjaciółek i sklepików osiedlowych drobne rzeczy — opowiada Kamila, 27 letnia kleptomanka, zdiagnozowana, lecząca się, wielokrotnie uniewinniana przez polskie prawo, które kleptomanów traktuje jak osoby chore psychicznie, a nie jak faktycznych złodziei. - Miałam w domu wszystko, czego potrzebowałam, często cudze rzeczy były o wiele gorszej jakości niż to, co sama miałam. Czasem wyrzucałam przedmioty po wyjściu np.: gumy ze sklepu, których nie lubiłam.
- Przyłapano mnie kilkadziesiąt razy w życiu. Zanim oficjalnie mnie zdiagnozowano, było okropnie. Ochroniarze, którzy nie grzeszą empatią, potem policja, wzywanie opiekunów. Rodzice dawali w łapę i wracałam do domu. Dostawałam karę — zakaz wychodzenia, zakaz oglądania telewizji, brak kieszonkowego. Wolałam te zakazy niż rozmowy. Ojciec karał. Mama próbowała rozmawiać, zrozumieć. Z zawodu mama jest logopedą i pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pytała, czy czegoś mi brakuje, czy zazdroszczę osobom, które okradam, czy mam dużo stresu w szkole. Nie umiałam odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Bo jedyne co czułam, kiedy kradłam, to silny impuls, a potem wielką ulgę. Ale jako dziecko albo nastolatka nie umiałam tego nazwać.
Uważałam, że nie jestem żadną kleptomanką
Mama zaprowadziła Kamilę do psychologa, kiedy miała 12 lat, mimo że wiedziała wcześniej o kradzieżach córki. Chciała poczekać, „aż jej przejdzie”. Nie przeszło, więc postanowiła działać.
Kiedy Kamila miała 16 lat usłyszała, że jest kleptomanką. Wcześniej, koleżanki mamy, które specjalizowały się w orzeczeniach dotyczących dysleksji, mówiły, że Kamili samo przejdzie, że jest nerwowym i wrażliwym dzieckiem. Kiedy Kamila ukradła koledze z klasy kilka drobiazgów z piórnika, wiadomość o tym, że kradnie, rozniosła się po całej klasie. Po następnych kilkunastu podobnych epizodach Kamila musiała zmienić szkołę.
- Do psychiatry trafiłam po kradzieży w supermarkecie, próbowałam wynieść kilka drobiazgów z działu z detergentami. Ochroniarze nie odpuścili, policja nie odpuściła, musiałam iść do psychiatry albo ponieść karę. Diagnoza była dla mnie irracjonalna. Uważałam, że nie jestem żadną kleptomanką, tylko po prostu lubię czasem zrobić coś złego, coś na przekór. Jako nastolatka lubiłam adrenalinę. A potem miałam poczucie winy, wyrzucałam większość przedmiotów. Kiedyś zdarzyło mi się zjeść w sklepie batonika, a opakowanie wcisnąć między produkty na półce. Po wyjściu zmusiłam się do wymiotów, nie chciałam go mieć w sobie.
Kamila żyła w przekonaniu, że jest kimś złym. Dopiero wieloletnia terapia i leczenie farmakologiczne dały jej narzędzia do rozpoznania w sobie choroby.
- Próbowałam najpierw nie chodzić do sklepów, domów znajomych, knajp. Nie chodziłam do łazienek poza domem. Do dziś nie zabieram torebki na zakupy. Boję się, że coś ukradnę. Tylko to daje mi ulgę. Staram się rozładować napięcie inaczej. Ćwiczę tajski boks. Wcześniej próbowałam zumby, fitnessu, podnoszenia ciężarów. Czasem czuję się tak zmęczona, że rzeczywiście nie potrzebuję tego starego nawyku. Bywa też tak, że każdy ratunek staje się moją nową obsesją. Np.: zdrowe odżywianie. Odbiło mi na tym punkcie. Potem na punkcie podnoszenia ciężarów. Często ryzykowałam i narażałam się na kontuzje. Jakaś część mnie ciągle szuka tej adrenaliny, a potem ulgi. To silniejsze od każdego innego znanego mi uczucia. Nie umiem odnaleźć przyczyn. Analizuję to, co się stało w ciągu dnia, co mogło mnie zdenerwować, co mogło mnie zasmucić, ale nie wiem, to za trudne, nie rozumiem siebie.
Kamila pracuje dorywczo w hostelu u znajomych. Przerwała studia z techniki żywienia na 3. roku. Mieszka z rodzicami, relacje damsko męskie nie dają jej satysfakcji. Mówi o sobie, że jedyne, czego szuka, to rozładowanie. Może być w seksie, ale nie w miłości. Dopiero pod koniec rozmowy Kamila przyznaje, że była w dzieciństwie molestowana seksualnie przez przyrodniego brata. Zdiagnozowano u niej zaburzenia osobowości.
Wszystko masz! Wstyd mi za ciebie!
- Moja mama zaszyła mi kieszenie w kurtce i w spodniach. Krzyczała na mnie, że przynoszę jej wstyd, kradnąc jakiejś pierdoły. Z zaszytymi kieszeniami i z pieniędzmi w ręce wysyłała mnie po gorzką żołądkową do sklepu. Pani w sklepie mówiłam, że „to dla mamy”. Znała nas dobrze, kręciła głową z dezaprobatą. Było mi wstyd. A mojej mamie nie. Ona wstydziła się, że jej córka podbiera różne rzeczy w szkole, w sklepie. Ale nie było jej wstyd wysyłać mnie po wódkę - opowiada Daria. Dziś 22-letnia studentka medycyny.
Dom Darii był jednym z lepszych w okolicy. Wykształceni rodzice, lekarze, dobrze zarabiający. Córka z dobrymi ocenami w szkole, z dużymi ambicjami. Jedyny problem to nadwaga i drobne kradzieże.
- Nie wolno mi było być grubą, bo nie pasowałam do obrazka. Miałam za sobą leczenie sterydami. Tycie było w to wpisane. Moi rodzice powinni to wiedzieć bardziej niż ktokolwiek inny. Byłam ciągle głodna, dużo jadłam i tyłam. Rodzice wymagali, żebym panowała nad apetytem i wagą. Moim pierwszym problemem była bulimia.
Mama Darii piła w tajemnicy przed swoim mężem.Za milczenie Daria dostawała co chciała — zabawki, ubrania. Kilka lat później ojciec odszedł od żony. Córkę zostawił z matką.
- Wszystko masz! Wstyd mi za ciebie! Pójdziesz do poprawczaka!” darła się na mnie. Kiedy odbierała mnie w sklepie od policji i ochroniarzy, była wściekła. A potem piła i mówiła, że to przeze mnie. „Jak to, ona, pani doktor, dziecko z policji zabiera? To jakaś patologia!” Córka złodziejka była idealną wymówką do picia. Czułam się winna.
Wszyscy wokół wiedzieli, że matka Darii ma problem. Po prostu nikt nie mówił o tym na głos. Pani doktor była zbyt ważną osobą, aby mówić jej co ma robić ze swoim dzieckiem i swoim zdrowiem. Dopiero wychowawczyni w liceum postanowiła porozmawiać z nią o Darii. W wieku 17 lat zdiagnozowano u niej bulimię i kleptomanię. Daria zamieszkała u ojca i jego nowej rodziny. Chodziła do psychiatry i terapeuty. Z wiekiem bulimia się wyciszała a kleptomania wzmagała. Dzięki diagnozie psychiatrycznej nie ponosiła konsekwencji swoich czynów.
- Wyniosłam chyba wszystko, co możliwe. Drogie, tanie, ze sklepów firmowych i małych kiosków. Ubrania, książki, jedzenie, płyty, długopisy, tampony, gazety, dosłownie wszystko. Był taki czas, kiedy codziennie to robiłam. Nic nie przynosiłam do domu, bo wiedziałam, że odbywa się tam regularne przeszukiwanie moich rzeczy. Po wyjściu ze sklepu dopadało mnie straszne poczucie winy. To, co kradłam, przeważnie wyrzucałam. To był trudny czas. Zdałam maturę, dostałam się na medycynę, ale razem z ojcem postanowiliśmy, że na razie zajmę się leczeniem. To mój trzeci rok intensywnego leczenia. Terapia trzy razy w tygodniu. Psychiatra raz w miesiącu. Nie wymiotuję od 8 miesięcy, nie kradnę od miesiąca. Czuję się lepiej, wpadki zdarzają mi się głównie po spotkaniach z matką. Czasem wystarczy rozmowa telefoniczna albo sms od niej, żeby mnie sprowokować.
Czy kleptomania to choroba?
Mateusz Czarnecki: Zgodnie z kryteriami diagnostycznymi uznawana jest za zaburzenie zachowania, zaburzenie kontroli impulsów.
Kiedy można zdiagnozować kogoś jako kleptomana? Czy kradzieże w sklepie to kleptomania? Albo wykradanie pieniędzy z portfela partnera?
Po prawdziwą diagnozę obowiązującą w danym, konkretnym przypadku na pewno najlepiej udać się do psychiatry bądź psychologa. Głównymi kryteriami są niemożność przeciwstawienia się impulsom zmuszającym do kradzieży i odczucie ulgi po jej dokonaniu. Przy czym – impulsy te nie są związane ze złością, chęcią zemsty, urojeniami, zespołem maniakalnym czy antyspołeczną postawą danej osoby.
Czy kleptomania jest związana z brakiem pieniędzy? I podkradaniem czegoś, na co nas nie stać?
Nie, jednym z kryteriów jest też to, że dana osoba nie kieruje się chęcią zysku lub problemami finansowymi.
Jak leczyć kleptomanię?
Albo farmakoterapią, albo psychoterapią. Szczególnie efektywna w takich przypadkach może okazać się psychoterapia poznawczo-behawioralna lub integracyjna.
Co powinniśmy zrobić kiedy podejrzewamy kogoś bliskiego o to zaburzenie?
Wydaje się, że najlepiej zacząć od spokojnej, empatycznej rozmowy i wspólnie z daną osobą zastanowić się, z jakiej pomocy mogłaby skorzystać, aby uniknąć problemów, jakie z kleptomanią mogą się wiązać.