WAŻNE
TERAZ

Polityczne trzęsienie ziemi w Ukrainie. Andrij Jermak odchodzi

Polska para mieszka w kamperze w Arktyce. "Życie tutaj daje nam wolność"

Rzuć wszystko i jedź… do Norwegii, a konkretnie na Lofoty, które leżą w obrębie Arktyki. Zrobili tak Ola i Marek, którzy od paru lat mieszkają w kamperze na norweskich Lofotach. – Trzeba opróżniać toaletę, pamiętać o wodzie i gazie, który ogrzewa kamper. Takie kwestie niejedną osobę by zniechęciły. Dla nas to norma – mówi Ola, która z Markiem prowadzi blog "Kawa w krzakach".

Ola i Maciek mieszkają w kamperzeOla i Maciek mieszkają w kamperze
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Ewa Podsiadły-Natorska: Od jak dawna jesteście na Lofotach?

Ola: Parę dni temu minęło półtora roku, odkąd jesteśmy na Lofotach i mieszkamy w kamperze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zabójstwo blogerki Gabby Petito. Śledczy z USA ujawnili przyczynę śmierci

Dlaczego akurat to miejsce?

Marek: Kilka lat temu pierwszy raz pojechaliśmy na północ Norwegii, aby zobaczyć zorzę polarną. Wyjazd był w grudniu, podróżowaliśmy naszym ówczesnym kamperem. Odkryliśmy wtedy dwie rzeczy. Pierwszą – że w kamperze zimą spokojnie da się mieszkać. I drugą – że w kamperze nie brakuje nam niczego. Co więcej, czujemy się w nim lepiej niż w naszym apartamencie na Mokotowie. To był moment, który rozpoczął proces zmiany. W międzyczasie pojawiła się choroba Oli, co ostatecznie zdecydowało o tym, że musieliśmy wyprowadzić się z dużego miasta.

Ola: Moja choroba jest autoimmunologiczna i wynika m.in. z warunków życia w Polsce – przede wszystkim z zanieczyszczonego powietrza i stresu, którego dostarczałam sobie, pracując w korporacji. Żeby się z niej wyleczyć, musiałam coś zmienić. Wszystkie warunki życia, na jakich nam zależało, spełniała północna Norwegia, gdzie jesteśmy pozbawieni stresu.

Co zrobiliście po podjęciu decyzji, że wyjeżdżacie z Polski?

Ola: Krok po kroku zaplanowaliśmy, co dalej. Oboje jesteśmy po karierach w korporacji, więc planowanie mamy we krwi. Sprzedaliśmy mieszkanie i rozdaliśmy albo sprzedaliśmy wszystko, co nie zmieściłoby się do kampera. Zostało właściwie tylko to, co niezbędne.

Marek: Wprowadziliśmy też zasadę, że gdy chcieliśmy kupić cokolwiek, zadawaliśmy sobie pytanie, czy to pojedzie z nami. Jeśli odpowiedź brzmiała "nie", to bez względu na wszystko tego nie kupowaliśmy. Odkryliśmy wtedy, że mnóstwo rzeczy nie potrzebujemy.

Okazało się, że można bez nich żyć.

Marek: Dokładnie. Sprzedaliśmy mieszkanie i garbusa, który był jednym z moich ulubionych samochodów. Drugim samochodem przyjechaliśmy do Norwegii, mając w głowie tylko miejsce docelowe – północ tego kraju – i plan, że przez rok chcemy podróżować po Norwegii, jednak w drugim tygodniu podczas pobytu w Oslo znaleźliśmy ofertę pracy w butikowym hotelu na Lofotach i poszliśmy na żywioł, zatrudniliśmy się tam.

Ola: Z podróżowania po Norwegii nie zostało więc nic.

Marek: I właśnie tam znaleźliśmy dokładnie takiego kampera, jakiego sobie wymarzyliśmy.

Ola: Planowaliśmy, że kampera kupimy już na miejscu. Samochód z Polski musielibyśmy przerejestrować, co kosztuje, nie wspominając o zamieszaniu administracyjnym. Poza tym w Norwegii oferta kamperów jest znacznie większa; to kraj, który korzysta z kamperów i przyczep, ma do nich dopasowaną infrastrukturę. A nie mógł być to kamper za mały, bo miał nam służyć za dom.

Jaki macie metraż?

Marek: Kamper ma 7,3 m długości i 2,2 m szerokości. Bez maski z przodu mamy ok. 12-13 m kw. plus bagażnik pod łóżkiem, który ma ok. 2 m kw. – czyli to taka "patokawalerka".

Gdzie na co dzień znajduje się wasz kamper?

Marek: Na obszarze przy hotelu, w którym pracujemy, natomiast cała idea życia w kamperze polega na tym, żeby przemieszczać się nim i podróżować, kiedy mamy na to ochotę. W Norwegii jest mnóstwo miejsca, gdzie można kamper zaparkować – to był jeden z powodów, dla których wybraliśmy ten kraj. Chcieliśmy mieć "dom z widokiem", nie zawsze tym samym, ale różnym.

Na blogu piszecie, że "mieszkacie w pocztówce".

Ola: Historia zatoczyła koło, ponieważ zdjęcie do tego wpisu Marek zrobił na początku naszego przyjazdu do Norwegii, natomiast miesiąc temu zakupiliśmy dom z tej pocztówki. Nie, żeby w nim zamieszkać, tylko żeby wynajmować go turystom.

Marek: Jako byli korpoludowie mieliśmy wszystko dokładnie policzone. Wiedzieliśmy, że pieniądze ze sprzedaży mieszkania w Warszawie plus nasze oszczędności pozwolą nam na zakup kampera oraz domu w Norwegii. Od początku mieliśmy plan, że chcemy żyć z turystyki. Dlatego m.in. zatrudniliśmy się w hotelu, bo chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda ekskluzywny hotel i jego organizacja. Dom, który kupiliśmy, chcemy odmalować i od lutego wynajmować.

Apartament zamienili na kamper

To jak się mieszka w kamperze?

Marek: Nie chciałbym już wrócić do miasta. Oczywiście kamper to nie jest mieszkanie przestrzenne, jednak życie w nim daje nam wolność i niesamowity komfort psychiczny. Jeśli coś nam się nie spodoba, to możemy od razu wyjechać, bo nie mamy kotwicy w postaci domu. Możemy wcisnąć "start" i ruszyć dalej. Jesteśmy niezależni.

Ola: Ale dla osoby, która nigdy nie spędzała wakacji w kamperze, jest tu wiele niedogodności, choć dla nas to kolejny element funkcjonowania w kamperze i codziennej logistyki. Zbiorniki na wodę mają ograniczoną pojemność, więc trzeba je uzupełniać. Jeśli się o tym zapomni, to nie ma się jak wziąć prysznica, napić herbaty czy pozmywać naczyń.

Marek: W Norwegii na każdej stacji benzynowej można pobrać wodę za darmo, ale zimą, gdy krany są pozamarzane, należy uzupełniać wodę z pomieszczeń. Trzeba więc mieć dostęp do czyjegoś mieszkania albo zaplecza kuchennego, np. w restauracji.

Ola: Trzeba opróżniać toaletę i pamiętać o gazie, który ogrzewa kamper. Jeśli butla się skończy, to będzie nam zimno i zamarznie woda. Takie kwestie niejedną osobę zniechęciłyby do życia w kamperze. Dla nas to norma. Robimy zakupy, kupujemy butlę, włączamy ogrzewanie wody, uzupełniamy zbiorniki.

Marek: Zbiornik na czystą wodę w naszym kamperze ma pojemność 160 litrów. Zimą uzupełniam go, donosząc wodę w 10-litrowej "bańce". Donoszenie wody zajmuje 30 minut. W pierwszej chwili pomyślałem, że to upierdliwe. W drugiej chwili przypomniałem sobie, że w Warszawie pół godziny każdego dnia zajmowało mi dojechanie do pracy.

Jest coś, za czym tęsknicie?

Ola: Za warzywami i owocami, których w Polsce jest mnóstwo, a których tutaj jest znacznie mniej, bo nie wszystko dociera na północ Norwegii. Skomplikowana jest też logistyka, ponieważ Lofoty są archipelagiem. Prom nie zawsze kursuje, a samolot kosztuje bardzo dużo.

Marek: Ola jest bardziej ode mnie przyzwyczajona do miejskiego życia, na pewno chciałaby czasem skorzystać z tego, co w Warszawie miała na wyciągnięcie ręki – jak teatr, kino, spotkania ze znajomymi nad Wisłą. Ale to nie jest coś, co nam doskwiera.

Planujecie zostać w Norwegii na stałe?

Marek: Takie pytanie zadaliśmy sobie na samym początku i wytypowaliśmy pięć miejsc na Ziemi, do których chcielibyśmy pojechać. Oprócz Norwegii to także Islandia, Stany Zjednoczone i Nowa Zelandia, gdzie już byliśmy. Chcemy jeszcze odwiedzić Kanadę. Jeśli jednak nic się nam złego tu nie przytrafi – a na razie przytrafiają nam się same dobre rzeczy – to w Norwegii zostaniemy. Nie ukrywam, że tej podróży bałem się bardziej niż moja żona. Jestem tzw. control freakiem (potrzeba kontroli wszystkiego - przyp. red.), a Ola mi powtarzała: "Puść cumę, wszystko się poukłada". Dla mnie to była herezja, przecież ja muszę mieć wszystko zaplanowane, a jednak to zrobiłem.

I okazało się, że to, co powiedziała Ola – że rzeczy same się poukładają – jest prawdą. Zaaplikowaliśmy o pracę i po dwóch dniach mieliśmy kontrakt. Niedługo później dostałem propozycję, żebym został przewodnikiem kajakowym – kurs opłacił mi mój szef. Czasami śmiejemy się z Olą, że układa nam się tutaj jak w bajce.

Dla Wirtualnej Polski Ewa Podsiadły-Natorska

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Dorastała w cieniu komunizmu. O śmierci ojca Holland dowiedziała się z gazet
Dorastała w cieniu komunizmu. O śmierci ojca Holland dowiedziała się z gazet
Idealne spodnie dla dojrzałych? Wybór Wachowicz to strzał w dziesiątkę
Idealne spodnie dla dojrzałych? Wybór Wachowicz to strzał w dziesiątkę
Najczęstsze grzechy Polaków. Oto co księża słyszą w konfesjonale
Najczęstsze grzechy Polaków. Oto co księża słyszą w konfesjonale
Koniec serialu Polsatu. Tak komentuje to Socha
Koniec serialu Polsatu. Tak komentuje to Socha
Polacy ruszają po promocje. Boją się jednej rzeczy
Polacy ruszają po promocje. Boją się jednej rzeczy
Pożegnała Maciąg. "Jakby ktoś mnie trzymał za rękę"
Pożegnała Maciąg. "Jakby ktoś mnie trzymał za rękę"
Zakochał się w niej, gdy miał żonę. Nie każdy wie, kim była
Zakochał się w niej, gdy miał żonę. Nie każdy wie, kim była
Dodaj do wody i polej włosy. Ta płukanka wygładzi puszące się pasma
Dodaj do wody i polej włosy. Ta płukanka wygładzi puszące się pasma
Zatrzymało ją CBA. Po latach wyznała, kto zebrał 600 tys. zł kaucji
Zatrzymało ją CBA. Po latach wyznała, kto zebrał 600 tys. zł kaucji
Bije na głowę zwykłe kurtki. Tylko spójrzcie na płaszczyk rolniczki
Bije na głowę zwykłe kurtki. Tylko spójrzcie na płaszczyk rolniczki
Urodziła w wieku 48 lat. "Mam świadomość, że tego nie doczekam"
Urodziła w wieku 48 lat. "Mam świadomość, że tego nie doczekam"
Wyznała, że miała 3 aborcje. Teraz mówi o konsekwencjach
Wyznała, że miała 3 aborcje. Teraz mówi o konsekwencjach
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯