Polska projektantka podbija Japonię
Przez nowojorski Brooklyn, wielokulturowy Stambuł, prosto na japońskie Biwako Biennale – Joanna Hawrot pokazała, że moda inspirowana orientem może podbijać świat. Prawniczka z wykształcenia, projektantka z wyboru przekonała Polki i rodzimy show-biznes do noszenia kimon. Świat sztuki oswoiła z modą jako nowym językiem opowiadania o rzeczywistości. W końcu inspiracje Dalekim Wschodem doceniono u źródeł. We wrześniu projektantka będzie reprezentować Polskę na dwóch prestiżowych wydarzeniach w Japonii – Biwako Biennale i festiwalu „Eye on Poland”.
09.09.2016 | aktual.: 19.09.2016 14:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że masz na sobie kimono. Co oprócz kimon znajdziemy, jeśli zajrzymy do twojej szafy?
To jest dobre pytanie. Od wielu, wielu lat projektuję nie tylko dla innych kobiet, ale też dla siebie. Poza butami i bielizną wszystkie ubrania w szafie mają moją metkę.
A jaki procent stanowią kimona?
Myślę, że około 80 procent.
Z kimonem i w kimonie przeszłaś też przez szczególny etap w życiu kobiety...
Tak. Kimono towarzyszyło mi przez całą ciążę. Świetnie zdało egzamin. Okazało się, że to doskonały, wygodny i oversize'owy strój, który nie blokuje ruchów i świetnie koreluje z psychiką. To jest trochę tak, że dla przyszłych mam jednym z problemów jest wizja zmiany garderoby. Moda ciążowa źle się kojarzy. Wielkie worki, które mają niewiele wspólnego z kobiecością... Brzmi to mało zachęcająco, prawda? Tymczasem kimono jest takim ubraniem, które bez względu na to, w jakim jesteśmy stanie – nawet, gdy jest to stan błogosławiony – wygląda świetnie.
Od przygody z kimonem można też zacząć swoją przygodę z modą. Najlepszym przykładem jest twoja córka.
Tak, Róża. To ciekawa historia, bo kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży byłam w trakcie realizacji projektu z Biho Asai [przyp. red. – japońska mistrzyni kaligrafii]. Ona sama nie wiedząc, że jestem w ciąży, przygotowała mi jedną z kaligrafii, którą zatytułowała właśnie „Rose”. Po narodzinach mojej córki przeniosłam ten wzór na jej pierwsze, czarne kimono. Początkowo eksperymenty z ubieraniem Róży w kimono zakończyły się przeraźliwym piskiem. To była bolesna konfrontacja z nową formą. Na szczęście córka szybko się przyzwyczaiła i mogę powiedzieć, że teraz w kimonach jest zakochana. Zresztą ta forma w tak małym rozmiarze wygląda spektakularnie!
A czy słowo spektakularnie było tym, które pojawiło się na twoich ustach, kiedy po raz pierwszy sama założyłaś kimono?
Nigdy tego nie zapomnę. To było w Barcelonie. Razem z mężem pojechaliśmy na jeden z festiwali muzyki elektronicznej. Podczas spaceru, odwiedzając sklep z antykami, zobaczyliśmy kolekcję japońskich kimon. To był pierwszy moment, kiedy zobaczyłam je na kimś innym. Natychmiast pomyślałam, że jedno z nich musi być moje. Zakochałam się. To było niezwykłe uczucie obcowania z nową formą, estetyką. Mogę to porównać do próbowania nowego smaku, kiedy wcześniej nie miało się świadomości, że w ogóle coś takiego istnieje.
Ten smak pojawił się, gdy byłaś już projektantką czy wciąż prawnikiem? *
To był już etap, kiedy korzystałam z japońskich inspiracji i pewne wątki wprowadzałam do moich kolekcji. Nie mierzyłam się jeszcze jednak z klasyczną formą kimona, czyli narodowym strojem japońskim. Dopiero później przyszedł moment, kiedy stworzyłam kimono z prawdziwego zdarzenia, zachowując jego tradycyjną formę.
*Jak doszło do tego, że legitymizację do świata projektantów dał ci Nowy Jork?
To był szczególny wyjazd połączony z debiutem naszej japońskiej kolekcji „Hiroko” na brooklyńskim wybiegu. Taka kosmiczna mieszanka orientu z wielkim światem Zachodu! Połączenie okazało się sukcesem, który tylko rozbudził nasz apetyt...
*Rozumiem, że Nowy Jork łatwo przekonał się do połączenia Wschodu z Zachodem. Ale czy równie gładko poszło to na polskich ulicach? *
Kiedy mieszkanki Warszawy czy Krakowa wychodzą na ulicę w kimonach, ludzie pytają, co to jest, choć przecież doskonale wiedzą. To ciekawe, bo z jednej strony ta forma nie jest dla nas nowa, ale wersja zinterpretowana, to już co innego. Do tego dochodzą jeszcze nadruki, kaligrafia, ilustracje, zdjęcia, które przenosiłam na tkaninę. Te wszystkie elementy w nowoczesnej interpretacji są już czymś nowym. Zaskakują i powodują efekt niecodzienny, pożądany. Kimono to bardzo łatwy i wygodny strój do noszenia, który jednocześnie daje wiele satysfakcji wizualnej. Myślę, że na tym polega jego magia.
Twoje kimona pojawiły się na ulicy, ale również na scenie i na czerwonym dywanie. Czy klientki z pierwszych stron gazet mają swoje specjalne potrzeby?
Kimono poprzez swoją wyjątkowość i spektakularność przyciąga uwagę najbardziej wymagających kobiet, charyzmatycznych, szukających niebanalnych rozwiązań. Można śmiało powiedzieć, że kimona pokochały gwiazdy. Natalia Kukulska, Marysia Sadowska, Julia Marcell, Anna Kalczyńska mają w swojej szafie kimona z moją metką. Czy takie klientki mają swoje indywidualne preferencje? Owszem, dlatego kimona dla gwiazd powstają na specjalne zamówienie. Jak się okazuje, kimono to nie tylko wygodny strój na co dzień, ale przede wszystkim możliwość zabłyśnięcia na czerwonym dywanie. Przeprowadzając się do Warszawy, zapowiadałam „kimonową rewolucję w stolicy”. Cieszę się, że jesteśmy jej świadkami.
Ta rewolucja ma swoje symbole. Kaligrafia, fotografia, nadruki łączą się z promowaną przez ciebie filozofią „From Fashion to Art”. Jak polska moda czuje się w przestrzeni muzealnej?
Całkiem dobrze. To jest znamienne dla mojej twórczości, że balansuje między modą a sztuką. Kolekcje pokazuję w postaci artystycznych instalacji, romansując z multimediami, tańcem, muzyką klasyczną. Muzea są coraz bardziej otwarte. Idąc tropem międzynarodowych instytucji, coraz częściej zapraszają modę do swoich przestrzeni. Nie ukrywam, że już planujemy premierę projektu w 2017 roku w jednym z warszawskich ośrodków sztuki.
Szlaki w tym temacie przecierałaś już w Krakowie?
Współpracowałam z Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha”. To był jeden z największych dotychczasowych projektów. Próba odnalezienia współczesnej definicji pokazu mody. Połączyłam modę, fotografię, muzykę współczesną i cztery nurty taneczne. To było szalenie ciekawe i bardzo emocjonalne. Duży zasięg, wiele platform tematycznych. To był punkt zapalny, aby pojechać z filozofią dalej – m.in. na międzynarodową konferencję do Stambułu. Wspominam to jako bardzo odświeżające doświadczenie. Rzecz miała miejsce na Uniwersytecie w Marmara, dodatkowo byłam najmłodszą uczestniczką konferencji i jedyną Polką.
Niebawem znów będziesz reprezentować nasz kraj. Czy bagaże do Japonii są już spakowane?
Paradoksalnie dopiero teraz wyruszamy właśnie tam z dwoma dużymi projektami na specjalne zaproszenie Instytutu Polskiego w Tokio. Pracujemy nad nimi od zeszłego roku. 12 września zaprezentujemy wykład „From Fashion to Art.” i pokażemy instalację realizującą projekt „Kassily Game”. „Eye on Poland” to festiwal poświęcony polskiej grafice. Będziemy opowiadać, jak tłumaczymy japońskie inspiracje na język europejskiej mody i sztuki. 16 września otwieramy z kolei Biwako Biennale. Będzie tam 70 artystów z całego świata, wśród nich i my. Mierzymy się z nową przestrzenią twórczą. To wydarzenie na prowincji Japonii, gdzie w okolicznościach tamtejszych wsi, zabudowy, fabrycznych przestrzeni zaprezentujemy nowe media. Jestem bardzo ciekawa, jak w konfrontacji z japońską estetyką spojrzę na to, co robimy przez cały ten czas w Polsce.
Duże wydarzenie to również oficjalne wystąpienia. Opowiedziałaś mi kiedyś, że przed jednym z nich upewniałaś się, czy kimono jest odpowiednio zawiązane. Możesz nam zdradzić, na czym polega ta „odpowiedniość”?
Na początku zawsze trzeba się zdecydować, czy podążamy tropem japońskiego kanonu noszenia kimona i chcemy stosować wszystkie zasady, czy może traktujemy je jako coś europejskiego. Sytuacja, o której wspominasz zdarzyła się w Turcji. Miałam świadomość , że wśród naszej widowni jest japońska projektanta tkanin Reiko Sudo [przyp. red. – artystka i projektantka tkanin, która stoi za wzornictwem projektów Issey Miyake, Yohji Yamamoto czy Comme des Garçons, a jej prace wystawia nowojorska MoMA] – ogromny autorytet. Wiedziałam, że kto jak kto, ale ona na pewno zwróci uwagę na kimono. Według japońskiej tradycji wiążemy je ze strony lewej na prawą, więc odwrotnie niż przywykliśmy do tego w Europie. „Europejskie” wiązanie oznacza mniej więcej tyle, że jesteśmy w żałobie. Pamiętam, że przed tamtym wykładem w ostatniej chwili przewiązywałam kimono i sprawdzałam, czy aby na pewno tych stron nie pomyliłam.
Z takim doświadczeniem pomylenie stron w Tokio Ci nie grozi. Masz poczucie, że Japonia to właściwy kierunek? *
Powiem szczerze, że jadąc tam, zastanawiam się, czy moje wyobrażenia okażą się realne. Czy nie spotkam się z rozczarowaniem? Czy może cała ta przygoda obudzi mój apetyt? Zastanawiam się też, co będzie dalej. Jak potoczą się nasze losy i losy filozofii, którą uprawiam. Co stanie się z nową kolekcją, którą zapowiada #KASSILYGAME. Ten projekt odbiega inspiracjami od Japonii. Jedyną styczną jest tak naprawdę miejsce, gdzie nastąpi premiera, czyli Tokio. Po raz pierwszy zaprojektowałam też własny język. Czerpiąc z alfabetu morskiego, postanowiłam stworzyć komunikaty, alfabet koloru i znaczeń. Japońska premiera to dopiero pierwszy etap. Kimono dostanie do zagrania nową rolę w samym centrum współczesnej Europy.
*JOANNA HAWROT to nowoczesna marka modowa sygnowana imieniem i nazwiskiem polskiej projektantki, zdobywczyni tytułu Projektant Roku #BEGINDESIRE konkursu Hush Selected 2014. Jej charakterystyczny styl to mariaż futurystycznych i stylizowanych elementów, efekt traktowania mody jako pełnoprawnej dziedziny sztuki. Tematyczne cykle kolekcji prezentowane w formie artystycznych instalacji realizują filozofię „From Fashion to Art”. Zamierzeniem marki jest budowanie wizerunku kobiety bezkompromisowo komunikującej się z rzeczywistością za pomocą ubioru, tworzenie estetyki swobodnie poruszającej się pomiędzy haute couture a prêt-à-porter.
BIWAKO BIENNALE 2016 to międzynarodowy festiwal sztuki współczesnej odbywający się w Japonii w mieście Omihachiman. Cykl wydarzeń kulturowych rozpoczął się w 2001 roku. Jego inicjatorką jest Yoko Nakata – obecna dyrektor. Każda edycja posiada hasło przewodnie. Tegoroczna – siódma z kolei – nosi tytuł „Wieczny sen”. Instalacje artystów z całego świata są montowane w odrestaurowanych tradycyjnych japońskich domach. W przedsięwzięciu biorą udział osoby zasłużone w świecie mody i sztuki. Do tego grona zalicza się tworzący z soli Motoi Yamamoto, Hiroko Koshino, siostra ikony mody Junko Koshino, a także polska projektantka – Joanna Hawrot.
Sprawdź kolekcję sukienek Joanny Hawrot