Polskie dzieci utknęły w Strefie Gazy. Tak brzmi ich ostatnia wiadomość
W Strefie Gazy uwięzionych jest 18 polskich dzieci. Wśród nich jest piętnastoletni Mustafa, czternastoletni Chalil i ich trzynastoletnia siostra. Od środy rodzina nie ma z nimi kontaktu. "Umieramy tu, nie wiedząc, co się z nimi dzieje" - pisze ich ciocia Samira.
"W Gazie przebywa obecnie 18 polskich dzieci, trójka z nich to dzieci mojej siostry" - pisze Samira. Rodzina od środy pierwszego listopada nie ma z nimi kontaktu. Apeluje do władz o pomoc i jak najszybszą ewakuację.
Trójka rodzeństwa utknęła w Strefie Gazy
Dzieci siostry Samiry zostały w Strefie Gazy same z dziadkami, ponieważ ich rodzice wraz z młodszym rodzeństwem we wrześniu musieli wrócić tymczasowo do Polski.
"Moja siostra i jej mąż mają w Polsce firmę i akurat we wrześniu musieli przylecieć, żeby pozałatwiać kilka formalności. Zabrali trójkę najmłodszych dzieci, a starsze zostały z dziadkami, bo chodzą tam do szkoły i nikt nie chciał, żeby przepadły im lekcje" - wyjaśnia Samira w poście opublikowanym na Instagramie.
Gdy rozpoczęły się bombardowania, ich sytuacja zrobiła się dramatyczna. Wojsko izraelskie zbombardowało ich dom, który w połowie zamienił się w gruzy. Dzieci przeprowadziły się do wuja przebywającego w obozie dla uchodźców w Dżabalii.
"Kiedy ostatni raz z nimi rozmawialiśmy, mówili, że słyszą bomby i nie mogą spać. Żadne dziecko nie powinno czegoś takiego przeżywać, a połowa mieszkańców Gazy, którą bez przerwy bombarduje Izrael, to właśnie dzieci. Przedwczoraj wysłali nam zdjęcia i swoje nagrania. Napisali, żebyśmy mieli ich zawsze w pamięci." - czytamy.
W środę, pierwszego listopada, całkowicie urwał się z nimi kontakt.
"To uczucie i ta bezradność są nie do opisania. Umieramy tu, nie wiedząc, co się z nimi dzieje. Moja siostra jest załamana i cały czas płacze. Do tej pory codziennie z nimi rozmawialiśmy. Dzwonili do mamy, żeby usłyszeć, że wszystko będzie dobrze, że niedługo będą z nami, żeby się nie bali." - relacjonuje Samira.
Dzieci walczą o przetrwanie
"Ilekroć biorę tyk wody, przypominam sobie, że oni czystej wody już nie mają. Mustafa po tych gruzach kilka razy dziennie chodzi po wodę. Idzie kilka ulic dalej, nalewa do baniaków i wraca, a ta woda jest z lokalnego, zanieczyszczonego źródła i nie nadaje się do picia. Póki co jeszcze udaje im się rozpalać ogień i gotować na drewnie, dopóki się nie skończy, więc jedzą makaron, ryż, przecier pomidorowy, kaszę i czasem chleb, ale nie zawsze udaje się go kupić, bo brakuje mąki." - opisuje dramatyczną Sytuację kobieta.
Jak podkreśla, każde z nich ma ambitne plany. "Piętnastoletni Mustafa jest wzorowym uczniem i chce zostać inżynierem. Chalil jest od niego o rok młodszy i kocha grać w piłkę nożną. Niedawno zdecydował, że chciałby studiować dziennikarstwo sportowe, chociaż najbardziej marzy mu się grać w Realu Madryt. I jest jeszcze ich trzynastoletnia siostra, która uwielbia malować, ale odkąd zaczęły się bombardowania, każdą wolną chwilę spędza na nauce polskiego. W przyszłości chciałaby studiować medycynę i pomagać ludziom. Tylko że jeśli ich stamtąd nie wyciągniemy, nie wiemy, ile tej przyszłości im zostało".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wciąż czekają na ewakuację
Samira liczyła, że ewakuacja Gazy będzie postępować szybko i sprawnie. "Zawsze, gdy coś się działo, obcokrajowcy byli ewakuowani. Poprosiłam Mustafę, żeby wysłał mi zdjęcia paszportów, żeby przekazać dokumenty do ambasady w Tel Awiwie, a on mi wtedy napisał:
"Ciociu, obiecaj, że zrobisz wszystko, żeby nas stad wyciągnąć. I robię, co mogę. Pisałam wszędzie, gdzie się da, pomagali mi przy tym znajomi. Pisałam do ambasady w Tel Awiwie, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Dzwoniłam do MSZ w Warszawie i usłyszałam, że mam napisać mejla, ale oni też nas zignorowali."
Jak twierdzi, w kontakcie jest z nimi jedynie konsulat w Ramallah. "Ale to nie oni odpowiadają za ewakuację z Gazy, tylko wydział konsularny w Tel Awiwie, który zupełnie nic nie robi" - stwierdza Samira.
Bardzo boi się o przyszłość swoich siostrzeńców. "Wychowywałam ich i nie wyobrażam sobie, żeby im coś się stało. Obiecałam im, że zrobię wszystko, żeby ich wydostać z tego piekła, a teraz nie mogę ich nawet poinformować, w razie gdybyśmy dostali informację, że jest ewakuacja. Mają przygotowane plecaki, a najstarszy nosi przy sobie polskie paszporty. Niedaleko przebywa inna polsko-palestyńska rodzina, więc w razie ewakuacji razem będą się przemieszczali w stronę granicy. Czekamy tylko, żeby ktoś im to umożliwił, tak jak Polakom w Izraelu." - pisze.
MSZ twierdzi, że trwają rozmowy
Według informacji podanych przez MSZ w Strefie Gazy jest wciąż około 20 polskich obywateli. - Podejmujemy wszelkie możliwe działania, żeby nasi obywatele mogli bezpiecznie opuścić obszar działań wojennych - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk w rozmowie z RMF FM.
Podkreślił, że MSZ prowadzi rozmowy ze wszystkimi możliwymi partnerami w tym zakresie. - Kluczowy jest Egipt, ale także Stany Zjednoczone i Katar - dodał.
- Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Egiptu, aby nalegać na dalsze wsparcie i otwarcie ścieżki dla obywateli polskich, ale też innych obywateli z innych krajów, i umożliwienie im ewakuacji - poinformował wiceszef MSZ.
Przeczytaj również: 20 Polaków utknęło w Strefie Gazy. Co robi MSZ?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!