LudzieZostali odcięci od świata. "Dzień i noc latają samoloty. Słyszymy wybuchy"

Zostali odcięci od świata. "Dzień i noc latają samoloty. Słyszymy wybuchy"

Konflikt zbrojny pomiędzy Izraelem a palestyńskim Hamasem przybiera na sile. W kraju ogarniętym przez wojnę wciąż przebywa wielu Polaków, którzy nie są w stanie wydostać się poza jego granice. Ewa Almallad wraz z mężem bezskutecznie próbują skontaktować się z polską ambasadą. Utknęli w Autonomii Palestyńskiej.

Ewa Almallad nie może wydostać się z Autonomii Palestyńskiej. Trwa wojna pomiędzy Izraelem a Hamasem
Ewa Almallad nie może wydostać się z Autonomii Palestyńskiej. Trwa wojna pomiędzy Izraelem a Hamasem
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne, Getty Images

Błysk, czerwień, a potem czarne smugi. Od kilku dni tak wygląda niebo za oknami Ewy Almallad - przewodniczki, która wraz z mężem wynajmuje dom w Halhoul, miejscowości w dystrykcie Hebronu. Mieście w odległości 20 km od Betlejem.

Małżeństwo nie może wydostać się z Autonomii Palestyńskiej i bezpiecznie wrócić do ojczyzny. Z polską ambasadą nie ma żadnego kontaktu. Na ulicach wjazdowych do miast widać wojsko, które mierzy z broni do przemieszczających się ludzi.

Wrócili po wakacjach do Halhoul. Nie przewidzieli najgorszego

Z panią Ewą Almallad kontaktuję się przez komunikator umożliwiający przeprowadzanie rozmów telefonicznych. Polka wspomina, że jeszcze na początku września nawet przez myśl jej nie przeszło, jakie piekło rozpęta się miesiąc później.

Kobieta i jej mąż są przewodnikami turystycznymi. Wrócili po wakacjach do pracy i wynajmowanego mieszkania w Halhoul. Współpracują z polskimi gośćmi oraz biurami podróży. Jeszcze 8 października rano Polka pożegnała ostatnią grupę, która do kraju wróciła przez Egipt.

- Wrócili do Polski i są bezpieczni. Ja wróciłam do domu. Taksówka nie mogła mnie dowieźć na miejsce, musiałam iść trzy kilometry, ponieważ już wtedy wszystkie drogi były pozamykane. Oczywiście poruszałam się na oczach wojska, na szczęście było w miarę bezpiecznie. Przeszłam w ogóle nie patrząc w ich stronę - wspomina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kobieta wraz z mężem nie mają żadnych perspektyw wydostania się z Halhoul. Wielokrotnie dzwonili do polskiej ambasady - na różne numery. Niestety mimo wielu prób z nikim nie udało się im połączyć. Ewa Almallad podkreśla, że nie tylko ona ma ten problem - Polacy piszą na Facebooku, że w żaden sposób nie mogą skontaktować się z ambasadą.

- Jesteśmy kompletnie zamknięci, oddzieleni. Cały czas, dzień i noc, latają samoloty. Widzimy wybuchy w Gazie. Wtedy niebo się robi całe czerwone, potem są czarne smugi dymu i straszny smród chemikaliów unosi się w powietrzu. Po tych wybuchach one lecą w naszą stronę. Wiatr wszystko przenosi na zachód. Dosłownie jesteśmy pozostawieni na łaskę losu. Nie wiemy, co teraz zrobić - dodaje.

Oddzielone miasta, zapory i wojsko. Wyjazd wymaga pozwolenia

Polka tłumaczy, że wyjazd z Halhoul jest praktycznie niemożliwy. Pobliskie miejscowości zostały oddzielone od siebie. Wszędzie też stacjonuje wojsko.

- Postawiono betonowe sześciany-zapory, które znajdują się na każdej ulicy wjazdowej do miast. Są też metalowe szlabany, przez które nikt nie jest w stanie się wydostać. Zwały piachu, żeby żaden samochód nie mógł przejechać. Można się przemieszczać tylko pieszo. Wszędzie jest wojsko, które mierzy do każdej osoby, która chce przejść - relacjonuje.

Dodaje, że wraz z mężem posiada polskie dokumenty, paszporty i obywatelstwo, a także palestyńskie paszporty biometryczne.

- Musimy dostać specjalne pozwolenie od wojska, tzw. urzędu CoGAT-u. Tutaj zadziałać może jedynie ambasada. Pomogła nam w czasie pandemii COVID-19, aby wrócić do Polski, ale wtedy działały telefony. Teraz nikt tam nie odbiera - podkreśla Ewa Almallad.

Ewa i Shaker Almallad
Ewa i Shaker Almallad© Archiwum prywatne

Polka mieszka na wzgórzu, niedaleko wyjazdu z miasta. Mówi, że gdyby ktoś ot tak pojawił się na ulicy, pewnie byłoby niewesoło - wojsko celuje do wszystkich.

- Mierzą nam w salon i sypialnie, dosłownie w nasze okna - dodaje.

Ze względu na obecną sytuację, ani pani Ewa, ani jej mąż nie otrzymali też wypłat za wrzesień, nie wspominając o październiku. Małżeństwo ma troje studiujących w Polsce dzieci, które wynajmują mieszkania, akademiki i żyją z tych pieniędzy. Kontakt z miejscami pracy urwał się, gdy rozpoczęły się działania zbrojne.

- Nie mamy ani kontaktu z ambasadą, ani nawet pieniędzy. Wszystko jest kompletnie odcięte. Nie wiemy, co się dzieje. Słyszymy o statkach ze Stanów Zjednoczonych, które mają wejść do Strefy Gazy. Od wczoraj wieczorem jest ostrzał Libanu. Tutaj będzie masakra. Jesteśmy bezbronni, odizolowani. Autonomia Palestyńska jest teraz w strasznej sytuacji - tłumaczy.

Kontaktowaliśmy się z rzecznikiem MSZ, aby dopytać się, czy są już podejmowane kroki, aby pomóc Polakom w tej trudnej sytuacji. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie