Blisko ludziPolskie nastolatki oszalały na punkcie #skam

Polskie nastolatki oszalały na punkcie #skam

Mówi się, że to nowe uzależnienie nastolatków. By obejrzeć nowe odcinki, zrywają się z zajęć. Śledzą losy swoich bohaterów nawet w sieci. Każde pokolenie ma swój serial. Teraz szaleństwo rozpętało się dzięki norweskiej produkcji „Skam”. Dominują seks, alkohol, narkotyki i miłosne rozterki. Jedni powiedzą: kolejna fascynacja nastolatków. Oni sami przyznają: wreszcie ktoś traktuje nas poważnie.

Polskie nastolatki oszalały na punkcie #skam
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

30.01.2017 | aktual.: 12.06.2018 14:30

Julie Andem nie miała żadnego doświadczenia w branży rozrywkowej. Nigdy nie pracowała nad dużą produkcją, dlatego postanowiła się konkretnie przygotować przed stworzeniem „Skam”. 34-latka przez sześć miesięcy jeździła po norweskich szkołach i rozmawiała z nastolatkami – wysłuchiwała ich problemów, spisywała wszystkie historie. Potem był casting. Ponad tysiąc naturszczyków chciało trafić do serialu.

- Nastolatki są dziś pod ciągłą presją. Muszą radzić sobie ze wszystkim, dążyć do perfekcji. Chcieliśmy zrobić serial, który zdejmie z nich ten ciężar – tłumaczyła Andem w jednym z wywiadów.

Dopiero po castingu wykreował się scenariusz. Z „punktu informacyjnego” przygotowanego przez polskich fanów: to norweski serial młodzieżowy, porusza on problemy i przedstawia sytuacje, z którymi młodzi ludzie stykają się na co dzień – od „russetiden”, czyli okresu imprezowego tuż przed ukończeniem szkoły średniej, przez problemy sercowe, po poważne kwestie, takie jak akceptacja w społeczeństwie czy tolerancja. Każdy sezon skupia się na jednym z bohaterów.

Jest więc 15-letnia Eva i jej chłopak Jonas, jest też waleczna Noora i jej chłopak William. Do paczki przyjaciół dołącza także Sana (z niewyparzonym językiem i hidżabem na głowie), Chris, który uważa, że życie to ciągła zabawa, Vilde to ta „fajna dziewczyna”. Trzeci sezon skupia się na historii Isaka Valtersena. - Chłopak jest hipnotyzujący. Kibicowałam mu jak szalona – przyznaje jedna z fanek serialu.

Na początku wydaje się, że to zbiór przypadkowych postaci, których łączy tylko majętność rodziców i liceum. Dni upływają im na szkolnych intrygach, dzikich imprezach i pierwszych, nie zawsze udanych romansach – słowem, są wiarygodni. „Skam” z brutalną szczerością pokazuje problemy, z jakimi na co dzień muszą zmierzać się licealiści. A każdy sezon dotyka innych kwestii. Jest nękanie, homoseksualizm, seks, nastoletnia ciąża czy feminizm.

Jak narkotyk

Producenci bardzo sprawnie uzależnili młodych Norwegów od serialu. W ciągu tygodnia do sieci trafiają kilkuminutowe fragmenty z życia bohaterów. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się kolejny fragment. Nagranie z imprezy, kolejna kłótnia, wydarzenie w szkole – potem w piątek publikowany jest pełny odcinek.

W Norwegii jeden z odcinków drugiego sezonu oglądało 1,3 mln osób – to jedna piąta populacji kraju. Początkowo serial dostępny był tylko na kanale NRK. Popularność rosła w intensywnym tempie. Serial można oglądać wyłącznie w języku norweskim, ale fani postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Po sieci krążą więc odcinki z angielskimi napisami, a od jakiegoś czasu można oglądać też po polsku. Bo i u nas fora pękają w szwach od wątków na temat „Skam”. O oficjalne tłumaczenie fani nie mogą się doprosić. Powstała nawet petycja, której adresatem jest NRK – podpisało się pod nią kilka tysięcy internautów.

- Genialny serial ze świetnym aktorstwem i dialogami. Niedawno go odkryłam i okazało się, że zbiera bardzo dobre noty. Aktor grający Isaka, jak na swoje 17 lat, jest już wybitny – czytamy w komentarzach na jednym z polskich fanpage'y. Na Facebooku profile poświęcone „Skam” wciąż się mnożą. Można wymieniać się informacjami o odcinkach, wklejać zdjęcia ulubionych bohaterów, podrzucać sobie nowe informacje o produktach z logo serialu.

- Wydaje mi się, że „Skam” uczy, że warto mieć swoje zdanie we wszystkich sprawach, nawet kiedy jest to komuś nie na rękę. Czego jeszcze? Sądzę, że akceptacji inności, choćby religijnej, jak i samego siebie. W 100 proc., bo właśnie tacy się urodziliśmy i tego nie zmienimy – pisze Ania, która serial ogląda od początku.

Dlaczego norweską produkcję uważa się za fenomen? Bo „Skam” to nie tylko serial, który obejrzeć można o konkretnej godzinie. To przede wszystkim odrębny świat, którego każdy może być członkiem. Wystarczy zalogować się do sieci. „Big Brother” Anno Domini 2017. Wszystkie odcinki toczą się w czasie rzeczywistym, więc jeśli akcja dzieje się podczas piątkowej imprezy, to w tym samym momencie można się spodziewać zdjęć z tejże imprezy na Instagramie, relacji live na Facebooku i kilku filmików na Snapchacie.

– „Skam” to innowacja w świecie seriali nie tylko ze względu na materiały uzupełniające, które można znaleźć w Internecie. Główni bohaterowie to osoby o złożonych i silnych charakterach. Takie postaci nieczęsto ogląda się w norweskiej telewizji – komentuje doktor Gry Cecilie Rustad z Uniwersytetu w Oslo.

Zdjęcia i filmy, które moderator umieszcza w mediach społecznościowych, mają sprawiać wrażenie, że kreowane postacie istnieją naprawdę, a filmowa fikcja staje się rzeczywistością. Na wirtualnych stronach dostępne są również wpisy bohaterów, prowadzących rozmowy ze sobą na Facebooku i innych portalach społecznościowych. I tu pojawia się zdaniem psychologów problem – czy serial nie wkręca nastolatków w wirtualny świat aż za bardzo? Jak zauważa Julie Andem, młodzi i tak spędzaliby ten czas online. Tu mogą stworzyć platformę do dyskutowania o swoich problemach.
W artykule napisanym dla gazety „Aftenposten” Noora broni swojego pokolenia – może spędzają cztery godziny dziennie przy telefonie, ale robią to, bo ktoś wcześniej wywalczył dla nich to prawo. A oni będą toczyć kolejne walki, np. o imigrantów.

Jak pisze „The New York Post”, serial zmusił opinię publiczną do dyskutowania o tych problemach, które wcześniej były tabu. Po tym, jak w jednym z odcinków Noora wykrzyczała koledze, że publikowanie bez jej zgody jej prywatnych zdjęć jest przestępstwem, w sprawę zaangażowała się nawet norweska policja. Funkcjonariusze zachęcali potem nastolatki do zgłaszania podobnych spraw. Co ciekawe, mimo ogromnej popularności serialu grająca Noorę Josefine Frida Pettersen nadal pracuje jako telemarketerka.

Komentarze (17)