Ponad 20 lat starała się o dziecko. W końcu zaszła w ciążę. Ma 60 lat
Życie pisze najbardziej fascynujące scenariusze. Atifa marzyła o tym, by być mamą. Starała się razem z mężem o dziecko przez ponad 20 lat. Kiedy udało jej się zajść w ciążę nie spodziewała się, że tak skończy się jej historia.
Atifa Ljajic pochodzi z Serbii. Razem z mężem Serifem od lat bezskutecznie starała się zajść w ciążę. Bardzo chciała zostać mamą, więc czekała na cud. Jak pisze "The Sun", kobieta przeszła pięć terapii leczenia niepłodności. Doczekała się dziecka w wieku 60 lat. Mała Alina urodziła się na początku lipca tego roku.
O historii tej serbskiej rodziny szybko dowiedziały się media. To przecież nie pierwszy raz, kiedy kobieta w takim wieku rodzi dziecko. Jednak tym razem to nie wiek mamy był największą kontrowersją.
Serif marzył o dziecku, ale trochę mniej niż jego żona. Niedługo po porodzie postanowił odejść od Atify.
Wychowa dziecko sama
– Dostała to, czego chciała. Teraz będzie szczęśliwa – mówi 68-latek. Tłumaczy, że nie był w stanie znieść już pierwszego krzyku dziecka. Uważa, że życie z córką tylko pogorszy jego i tak już zły stan zdrowia.
- Jestem starym, schorowanym człowiekiem. Mam cukrzycę, słabe serce i problemy z ciśnieniem. Nie jestem w stanie tak żyć. Nie jest łatwo zasnąć, gdy dziecko cały czas krzyczy – dodaje mężczyzna.
Atifa też nie należy do najzdrowszych, ale jak przyznaje, zrobi wszystko, żeby jej dziecko żyło przy niej, nie w ośrodku adopcyjnym lub innej placówce. Tylko ona wzięła odpowiedzialność za lata starania się o dziecko i korzystanie z terapii płodności. Jeśli powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i zebrać się do działania.
Łatwo nie będzie miała. 60-latka ostatnie trzy miesiące spędziła w szpitalu, bo życie jej i dziecka było zagrożone. Kobieta, która na co dzień pracuje w fabryce tekstyliów, chce wychować małą sama - jeśli pozwolą jej na to urzędnicy.
- Cokolwiek się stanie, będę walczyć o to, by Alina była dobrze wychowana. Żyję już tylko dla niej. Wiem, że nie będzie to proste. Wierzę, że są wokół mnie dobrzy ludzie, którzy będą w stanie mi pomóc – mówi kobieta.
Macierzyństwo 60+
Coraz częściej słyszymy o podobnych historiach. W lutym tego roku media na świecie rozpisywały się o 64-letniej Hiszpance z Buros, która została jedną z najstarszych matek na świecie. Dokładnie 16 lutego na świat przyszły jej zdrowe bliźnięta. Kobieta nie nacieszyła się jednak macierzyństwem. Opieka społeczna odebrała jej dzieci.
- Ich życie jest zagrożone – orzekli pracownicy socjalni, cytowani przez "The Telegraph". Siedmiotygodniowe maluchy odebrali matce i przewieźli do tymczasowego ośrodka opiekuńczego. Jak dowiedzieli się lokalni dziennikarze, wcześniej urzędnicy wyznaczyli warunki, na podstawie których Mauricia Ibanez mogła opiekować się swoimi dziećmi. 64-latka nie dawała sobie rady. Miała zatrudnić profesjonalnego opiekuna dla dzieci i stawiać się w ośrodku na kontrolne wizyty, ale nic takiego się nie wydarzyło.
W ciągu ostatnich kilku tygodni w Hiszpanii matkami zostały trzy seniorki. W Polsce też głośno było o podobnej sprawie. Wtedy o prawo do opieki nad malcami walczyła Barbara Sienkiewicz, która urodziła w wieku 61 lat.
- Można chcieć coś w życiu bardzo osiągnąć, ale są bariery, bariery biologii, wszelkie bariery. Każdy w życiu ma jakąś barierę. Jest choroba, czyli moje ciało mogło nie zareagować na donoszenie. Ja dzieci donosiłam do 38. tygodnia ciąży. Urodziły się zdrowe i dostały 10 pkt. Panie, które odbierały mój poród, były zachwycone dziećmi. Myślałam, że tak mówią każdej mamie, ale potem jak chodziłam po korytarzu, zorientowałam się, że często bliźniaki nie rodzą się tak zdrowe, jak moje dzieci – powiedziała "Super Expressowi".