Blisko ludzi"Poroniłam kilka razy. Największy ból zadawałam sobie sama" #dzieciutracone

"Poroniłam kilka razy. Największy ból zadawałam sobie sama" #dzieciutracone

"Poroniłam kilka razy. Największy ból zadawałam sobie sama" #dzieciutracone
Źródło zdjęć: © 123RF

15.10.2018 20:30, aktual.: 16.10.2018 08:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poroniłam kilka razy. Nie traktujcie tego jak wielkie wyznanie. Niemal każda z nas poroniła, ale często nawet o tym nie wiemy. Dlatego, że znam ból po stracie ciąży, daję sobie prawo napisania zdania: wiele z tego bólu mogłam uniknąć, gdyby nie niecierpliwość.

Mój ginekolog, z którym znam się prywatnie i który być może tylko dlatego pozwolił sobie na ten komentarz, powiedział mi: kobiety ryją sobie głowę przez testy ciążowe. Kiedyś myślałabyś, że ci się okres rozregulował i tyle.

Lekarz miał rację. Najszybszy test pokazuje ciążę już w 6. dobie od stosunku. Dla osób nie starających się nerwowo o dziecko wyjaśniam: kobieta, gdy dowiaduje się, że jest w ciąży, zazwyczaj jest już w 4. tygodniu, gdyż trwanie ciąży liczy się od pierwszego dnia ostatniego okresu, a nie od zapłodnienia.
Kilka z moich utraconych ciąż poroniło się w siódmym i ósmym tygodniu. To jest jakieś trzy, cztery tygodnie od zobaczenia dwóch kresek na najszybszym z możliwych testów ciążowych. Dostępnym w każdej drogerii.

Za każdym razem dwie kreski oznaczały szaleństwo, radość, ból brzucha i wymioty stresowe. Zawsze po nim następowało natychmiastowe badanie krwi - i potwierdzało wyrok. Zaczynałam rozmyślania. Czy chłopiec, czy dziewczynka. Kiedy poród. Gdzie rodzić. Odstawiałam alkohol, ser, sushi. Puszczałam oczko do przyjaciółek.

I potem była krew. Wczesne poronienie wygląda jak okres. I boli tak samo. Po dwóch pierwszych razach wiedziałam, co to znaczy. Z przyzwoitości brałam leki przeciwporonne, jechałam na SOR, "jajeczka nie zdiagnozowano" i wracałam do domu, w którym już nie było ciąży. I zaczynała się przepaść. Wstyd. Obwinianie siebie. Kłótnie ze wszystkimi. Pretensje do partnera. Podejrzenia partnera o celowe poronienie. Wszystko co złe.

Mogłabym tego uniknąć, gdybym nie poleciała jak dzika po test i nie sikała przy pierwszej okazji. Mogłam sobie tego nie robić.

Organizm kobiety po poronieniu reaguje tak, jak po porodzie. Włosy wypadają, cera wygląda jak ze stodoły. Ogólny zjazd. Wszystko to jest niczym przy świadomości, że było i już nie ma.

Nasze matki i babki były w ciąży pewnie po kilkanaście razy. O wielu z nich nawet nie wiedziały. Niektóre ciąże trwają tylko kilkanaście godzin. I ronią się. To czysta fizjologia. Dobrze, gdy dzieje się to w błogiej nieświadomości kobiety. Dzięki temu kiedyś będzie mogła dziecku, które się kiedyś urodzi, ofiarować swoje zdrowie psychiczne i spokój ducha.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
dzieci utraconeporonienieobjawy ciąży
Komentarze (99)