Posłuchał rady księdza. "Zaczęły dziać się cuda"
Dariusz Kowalski zdobył ogólnopolską popularność dzięki telenoweli "Plebania", w której wcielił się w rolę Janusza Tracza. Serialowy czarny charakter, walczący z lokalnym Kościołem w życiu prywatnym otwarcie mówi o swojej wierze. W umowie zaznaczył wręcz, jakich scen nigdy nie zagra.
10.12.2023 | aktual.: 10.12.2023 14:05
Dariusz Kowalski otrzymał propozycję swojej najbardziej znanej roli Janusza Tracza, złowrogiego biznesmena, jako 37-latek. Oprócz tego aktor zagrał też w kilkudziesięciu innych filmach i serialach, m.in. w "Koronie królów" czy filmie "Zieja", a także w wielu sztukach teatralnych. Często udzielał też swojego głosu w dubbingu.
Dariusz Kowalski miał jedno zastrzeżenie do roli Tracza
Prywatnie Kowalski otwarcie mówi o swojej wierze i angażuje się w kościelne inicjatywy. Nawet na rolę Janusza Tracza zgodził się tylko pod jednym warunkiem – w kontakcie zastrzegł, że nie będzie musiał występować w scenach erotycznych.
Aktor od dziecka był związany z Kościołem. Wychował się w katolickiej rodzinie, o czym nieraz wspominał w wywiadach. - Widziałem ojca klękającego do modlitwy, słyszałem go śpiewającego codziennie rano Godzinki. W domu przekazano mi wiarę i jestem za to ogromnie wdzięczny - opowiadał w rozmowie z serwisem Aleteia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważna jest dla niego codzienna modlitwa. - Nie wyobrażam sobie dnia bez różańca. Święty Maksymilian, biorąc go w ręce, mówił, że idzie strzelać do szatana. Więc to jest broń w tej walce z nim. Nie jedyna, ale bardzo skuteczna - twierdził w rozmowie z katolickim pismem "Dobry tydzień".
Dariusz Kowalski otwarcie mówi o wierze
Kowalski podkreśla jednak, że jego prawdziwe nawrócenie zaczęło się dzięki żonie, Barbarze, która miała go sobie "wymodlić" u Matki Bożej. Miała prosić o bratnią duszę, która da jej wsparcie podczas choroby matki – i tego samego dnia poznała właśnie jego. Kiedy po ślubie i po przyjściu na świat dziecka, para mierzyła się z kryzysem, aktor podkreślał, że pomogła im również modlitwa do Maryi podczas rekolekcji. To miało ocalić ich związek.
- Znajomy kapłan poradził nam, abyśmy zaprosili do naszego życia Jezusa i tak zrobiliśmy, a w naszym życiu zaczęły dziać się cuda - mówił w rozmowie z wRodzinie.pl. Wśród nich jest przeżycie wypadku samochodowego, a także życie Barbary, która od wielu lat zmaga się z nowotworem.
- Moja żona ma teraz dwie choroby nowotworowe. Pamiętam sytuację, że zanim otrzymaliśmy wyniki, najpierw podziękowaliśmy Bogu za te wyniki, z góry, bo nie wiedzieliśmy, czy po tym, jak już je otrzymamy, będzie nas stać na to, żeby za nie podziękować. I moja żona podziękowała szczególnie za te wyniki, za to, jakie będą. Kiedy okazało się, że ma nowotwór, przyjęła to mniej więcej tak, jakby to, że ją nos swędzi. Wiedziała, że to jest dar od Pana Boga - opowiadał w 2015 roku, podczas ulicznej ewangelizacji w Częstochowie.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!