Poszła na "najsmutniejszy" jarmark świąteczny. Cena grzańca przeraża

Natalia Maszkowska, uczestniczka siódmej edycji "MasterChefa", odwiedziła kilka świątecznych jarmarków. Influencerka przyznała, który, jej zdaniem, jest najgorszy. - Ciężko nazwać to jarmarkiem - skwitowała na TikToku.

Influencerka zawiedziona świątecznym warszawskim jarmarkiem
Influencerka zawiedziona świątecznym warszawskim jarmarkiem
Źródło zdjęć: © TIkTok

W Polsce rok 2024 będzie obfitował w wiele wyjątkowych jarmarków świątecznych, które stanowią nie tylko atrakcję, ale także wyraz kulturowego znaczenia tych wydarzeń. Jarmarki bożonarodzeniowe, będące tradycją sięgającą czasów średniowiecznych, zapełniają ulice polskich miast, nadając im niepowtarzalny klimat.

Okazuje się jednak, że nie wszystkie jarmarki spełniają oczekiwania odwiedzających, co w nagraniu na TikToku poruszyła influencerka Natalia Maszkowska. Uczestniczka siódmej edycji "MasterChefa" zawiodła się spacerem po jarmarku... w Warszawie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po Berlinie myślała, że już nic jej nie zaskoczy. Wtedy pojechała do Warszawy

Natalia Maszkowska odwiedziła m.in. jarmark we Wrocławiu oraz Berlinie. Świąteczne stoiska zastane w stolicy naszych sąsiadów nie przypadły jej do gustu. Kiedy już myślała, że widziała najgorszy jarmark w 2024 roku, jej zdanie uległo zmianie. Podróż do Warszawy była ogromnym rozczarowaniem.

- Jest to zdecydowanie najgorszy i najsmutniejszy jarmark, na jakim byłam. Chociaż ciężko nazwać to jarmarkiem. Mowa o naszej pięknej stolicy, czyli Warszawie, gdzie jarmark to po prostu kilka budek i powiedzmy ozdób - powiedziała na TikToku.

Co poszło nie tak? W polskiej stolicy na jarmark składa się kilka budek. Oferta świąteczna nie zachwyca cenowo.

- Na początku zapraszam was na smutnego grzańca, a smutny jest dlatego, że jest z kartonu i sprzedawany w papierowych kubkach. Za mały kubek dałam 20 zł i po prostu smakuje jak zwykły grzaniec galicyjski, który na pewno znacie - słyszymy na nagraniu.

Kolejny zawód influencerka przeżyła, zamawiając czekoladę - za 16 zł otrzymała napój, który nie przypominał w smaku gorącego przysmaku. Mając nadzieję, że sytuację uratuje pajda z dodatkami za 35 zł, niestety po raz kolejny nie była zachwycona. - Pajda była dobra, natomiast gorąca była góra, a bardzo zimny dół - wyznała.

"Nieśmieszny żart"

Uczestniczka "MasterChefa" była rozczarowana nie tylko ofertą gastronomiczną, lecz także zastanymi w Warszawie dekoracjami.

- Ozdoby to jakiś nieśmieszny żart i szczerze mówiąc, nie wiem, co autor miał na myśli - dodała.

Dość nieciekawie się przedstawiającą sytuację "uratowały" pyszny kołacz za 25 zł oraz "przegenialny" ser z żurawiną.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
tiktokświętajarmark świąteczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)