10‑latki zapukały do sąsiadki. Były w szoku, gdy usłyszały jej słowa

- Drzwi otworzyła nam starsza kobieta. Gdy nas zobaczyła, zaczęła wyzywać od szatanów - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ola, która podczas zbierania cukierków w Halloween, musiała zmierzyć się z dość nieprzyjemną sytuacją.

W Polsce Halloween obchodzi się coraz częściej
W Polsce Halloween obchodzi się coraz częściej
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

31.10.2024 | aktual.: 31.10.2024 14:54

Coraz chętniej obchodzimy w Polsce Halloween. W mediach społecznościowych bez trudu można znaleźć posty, w których mieszkańcy poszczególnych osiedli jednoczą się, by wspólnie z dziećmi zbierać tego dnia cukierki. Nie wszyscy jednak traktują to święto jako niewinną zabawę.

Zbierała cukierki ze znajomymi. Sąsiadka była bezlitosna

Ola już w podstawówce chętnie świętowała Halloween. W rozmowie z Wirtualną Polską wyznaje, że wspólnie ze znajomymi traktowali je jako dobrą zabawę. Niestety, jedna z sąsiadek nie zareagowała zbyt entuzjastyczne na widok grupy 10-latków, która pojawiła się przed jej mieszkaniem w specjalnie przygotowanych na tę okazję kostiumach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Drzwi otworzyła nam starsza kobieta. Gdy nas zobaczyła, zaczęła wyzywać od szatanów. Ciągle powtarzała, że "żyjemy w chrześcijańskim kraju, a nie w Ameryce, gdzie można robić takie rzeczy".

Dziewczyna nie ukrywa, że wspólnie ze znajomymi byli bardzo zaskoczeni jej zachowaniem. W końcu wydawało im się, że nie robią nic złego. Wiele osób nie tylko z radością otwierało przed nimi drzwi, ale również obdarowywali cukierkami. Ta sytuacja nie zniechęciła ich jednak do dalszego zdobywania słodyczy.

- Zdarzało się, że gdy kogoś nie było w domu, zostawiał nam przyklejony do drzwi woreczek z cukierkami. Każdy mógł się nimi po prostu poczęstować. To było bardzo miłe - opowiada Ola.

Zabrała dzieci na Halloween. Szybko pożałowała

Klaudia pochodzi z małej miejscowości w okolicy Płocka. Dwa lata temu postanowiła wspólnie z innymi mamami zorganizować dzieciom Halloween. Przygotowały dla nich specjalne kostiumy, z których maluchy bardzo się cieszyły. Odległości między domami są dość spore, dlatego podjęły decyzję o tym, że będą rozwozić swoje pociechy dwoma samochodami.

- Już po wizycie w pierwszym domu wiedziałam, że może być problem. Ludzie nie chcieli nam nawet otwierać drzwi - wspomina w rozmowie z Wirtualną Polską.

Osoby, które postanowiły z nimi porozmawiać, często nie zdawali sobie sprawy z tego, o co tak właściwie chodzi z tym Halloween. Inni z kolei piętnowali ich zachowanie.

- Jedna pani miała do nas pretensje, o to, że przekazujemy dzieciom niewłaściwe wartości. Uważała, że skoro chodzimy do kościoła, nie powinniśmy się tak zachowywać. Próbowałyśmy wytłumaczyć jej, że to tylko zabawa, jednak z nią nawet nie było dyskusji.

Kobieta nie ukrywa, że dzieciom było bardzo przykro, że tak niewiele osób otworzyło im drzwi. - Nawet trudno nam było im wyjaśnić, czemu zostały tak potraktowane, dlatego wynagrodziłyśmy im to wizytą w pizzerii.

W zeszłym roku Klaudia wraz z innymi mamami podeszły do sprawy nieco inaczej. Wywiesiły w okolicznym sklepie informację o tym, że wspólnie z dziećmi będą w Halloween odwiedzać domy. Jak sama przyznała, pomysł ten okazał się być prawdziwym strzałem w dziesiątkę. - Wiele osób wynosiło z domu ogromne torby ze słodyczami, a nawet wyglądali nas na podjazdach.

Halloween nie taki straszne, jak je malują

Adrianna Osuch w rozmowie z Wirtualną Polską zdradza, że sąsiedzi w jej bloku udostępnili mieszkańcom specjalny plik w Excelu, w którym każdy, kto ma ochotę w Halloween poczęstować dzieci cukierkami, może wpisywać na listę swój adres.

- Dzieci chodzą wspólnie z rodzicami zorganizowanymi grupkami tylko do mieszkań, które są na liście. Ci mieszkańcy, którzy wyrazili zgodę na odwiedziny, mają przygotowane słodycze, a często też przystrojone drzwi. Zgłaszają się też osiedlowe lokale, takie jak pizzeria czy salon kosmetyczny - tłumaczy.
Ogłoszenie na jednej z osiedlowych grup
Ogłoszenie na jednej z osiedlowych grup © Facebook

Okazuje się, że w parafii kobiety zorganizowano także tzw. antyhalloween, czyli "Marsz Wszystkich Świętych", który również cieszył się sporym zainteresowaniem nie tylko wśród dzieci, ale i dorosłych.

- Na grupach osiedlowych nie ma kłótni o słuszność jednego czy drugiego. Sama, jako osoba wierząca, mam do Halloween bardzo neutralne podejście. Nie widzę w nim zagrożenia dla czyjejkolwiek wiary, ale raczej okazję do przebieranek i dobrej zabawy, a teraz nawet do integracji sąsiedzkiej. Nie wierzę w to, żeby sąsiadka przebrana za statuę wolności czy kolega w stroju kowbojskim miał jakikolwiek wpływ na moją duchowość.

Warto dodać, że podczas "Marszu Wszystkich Świętych" uczestnicy też mogą się przebierać. W tym przypadku stawiają jednak przede wszystkim na kostiumy związane ze świętymi. Zazwyczaj wydarzenie to organizowane jest wieczorem 31 października w kontrze do Halloween.

Jej sąsiadami są Amerykanie. Halloween obchodzone jest z przytupem

- Na moim osiedlu mieszka nawet kilkanaście amerykańskich rodzin, ponieważ część sąsiadów wynajmuje domy ambasadzie. Właśnie dlatego mamy tu namiastkę prawdziwego amerykańskiego Halloween. Domy przystrojone są ogromnymi pająkami, kościotrupami, a czasami w ogródkach pojawiają się sztuczne nagrobki - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską pani Katarzyna.

Kobieta przyznaje, że 31 października jej dom odwiedzany jest przez prawdziwe tłumy.

- Część sąsiadów, zwłaszcza tych starszych, nie obchodzi Halloween. Oni nie stawiają lampionów z dyni pod domem i zazwyczaj nikt do nich nie puka - mówi.

Dom przystrojony na Halloween
Dom przystrojony na Halloween© Archiwum prywatne

Pani Katarzyna nie ukrywa, że sama od kilku lat rozdaje dzieciom cukierki. - Przez dwie godziny niemal nieustannie ktoś przychodzi, więc musiałabym co chwila otwierać drzwi. Właśnie dlatego ustawiam pod domem stolik polowy oraz michę cukierków i czekam na gości.

Kobieta uwielbia Halloween. - To dla mnie okazja do zabawy i zrobienia czegoś kreatywnego razem z dziećmi. W Polsce brakuje takiego święta. Nasze rodzime święta są zazwyczaj strasznie poważne, wymagają wiele męczących przygotowań, a tutaj jednak wystarczy wyciąć dynię lub założyć opaskę z uszami kota i gotowe.

Dynie wycięte na Halloween
Dynie wycięte na Halloween© Archiwum prywatne

Nie lubi Halloween. Ma ważne powody

Krystyna Mędrek w rozmowie z Wirtualną Polską zdradza, że jest przerażona rosnącą popularnością Halloween w Polsce.

- Ludzie traktują to jako dobrą zabawę, ale jeśli bardziej zgłębimy się w jego historię, to niekoniecznie jest to takie niewinne, jak może się wydawać. Jest to w końcu celtyckie święto, podczas którego miało się czcić szatana i różne siły nieczyste. Dlaczego np. tradycje związane z wiarą w Boga nie cieszą się aż takim zainteresowaniem, tylko właśnie Halloween?

Kobieta podkreśla jednak, że jeśli jakieś dzieci zapukają do jej drzwi, poczęstuje je cukierkami. - Dzieci nie traktują tego zbyt poważnie. Dla nich to niewinna zabawa dlatego nie widzę problemu w tym, żeby dać im coś słodkiego.

Co na to wszystko Kościół?

Halloween jest celtyckim świętem wywodzącym się najprawdopodobniej ze starożytnej Irlandii. Nie bez powodu obchodzone jest 31 października. Niektórzy uważali bowiem, że to właśnie w wigilię przed Wszystkimi Świętymi dusze zmarłych wracały na ziemię. Co na jego temat sądzi jezuita Jacek Siepsiak?

- Nie każdy wie, że święto to ma swoje korzenie także w chrześcijańskich obrzędach. Nawet samo przebieranie się jest w naszej kulturze bardzo zakorzenione. Wystarczy spojrzeć chociażby na kolędników, którzy chodzą z turoniem lub gwiazdą. Problem często pojawia się, gdy ktoś przebiera się np. za śmierć lub kościotrupa, ale tego typu stroje również są obecne w kulturze chrześcijańskiej, m.in. w Meksyku lub w ogóle w Ameryce Południowej, więc Halloween samo w sobie nie musi być złe - tłumaczy.

Jezuita nie widzi niczego złego w niewinnej zabawie podczas Halloween. - Dzieciaki przychodzą, biorą cukierki i robią psikusy. Nie uważam, żeby łączyły to z jakąś czarną magią. Właśnie dlatego dla nich to po prostu zabawa.

Duchowny przyznaje jednak, że inaczej jest, gdy święto to traktujemy w sposób magiczny.

- Moim zdaniem magiczne podejście do religijności jest złe i to niezależnie, czy coś jest celtyckie, słowiańskie, czy jakiekolwiek inne. Uważam, że ludziom magia generalnie szkodzi. W pewnym sensie odbiera im rozum, przez co uciekają oni od własnej odpowiedzialności.

Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski

© Materiały WP

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (102)