Poszukiwanie miłości w wielkim mieście….
Pierwsza część opowieści o życiu warszawskiej singielki. Oliwia, redaktorka popularnego dziennika ma wszystko, czego młoda kobieta może pragnąć. Jest piękna, ma wspaniałych przyjaciół, karierę i wysokie zarobki, które pozwalają jej bawić się w najlepszych warszawskich klubach. Nie ma jednak jednej rzeczy, której pragnie najbardziej – miłości... W poszukiwaniu szczęścia nie poprzestanie na pierwszym nieudanym małżeństwie. Ale w wielkim mieście wiele może się zdarzyć…Czeka ją wiele nietrafionych związków. Nietrafionych, ale czy niepotrzebnych?
05.11.2019 | aktual.: 05.11.2019 15:34
Edyta Folwarska autorka ”Zbiór miłości niechcianych” jest dziennikarką działu rozrywki w "Super Expressie", a także twarzą chętnie oglądanej stacji muzycznej - POLO TV. Prowadzi program "Poczekalnia Disco Polo Live" oraz "Hit Dnia". Często występuje w roli gospodyni festiwali muzyki tanecznej w Polsce.
Napisanie książki brzmi jak duży i trudny projekt. Czy faktycznie tak było? Ile czasu trwało pisanie?
Zarys historii spisanej w „Zbiorze miłości niechcianych” powstawał w mojej głowie od paru lat. W końcu odważyłam się komuś swój pomysł przedstawić. W momencie, kiedy po wstępnej rozmowie wydawnictwo uwierzyło w mój projekt, miałam napisany tylko jeden rozdział. Czasu na napisanie wszystkiego miałam bardzo mało. Nie było mi też łatwo podjąć to wyzwanie, ponieważ działo się to tuż po pojawieniu się na świecie mojego syna, Tadeusza. Tak więc książkę pisałam nocą, kiedy on spał. Zaczynałam koło godziny 22.00, a kończyłam koło drugiej-trzeciej w nocy. Zarywałam nocki przez ponad miesiąc.
Z czego musiałaś zrezygnować, aby napisać powieść? Bo z czegoś musiałaś zrezygnować…
Przede wszystkim ze snu (śmiech). To jest naprawdę jedyna rzecz, z której musiałam zrezygnować podczas pisania książki. Pisałam ją, kiedy Tadeusz miał nieco ponad dwa miesiące. Kiedy zasypiał (a podkreślę, że spał naprawdę mało, bo budził się co dwie-trzy godziny) ja zamiast iść spać, pisałam książkę. Żeby mu nie przeszkadzać i nie hałasować stukaniem klawiatury, powieść napisałam na telefonie komórkowym, w emailu. Na pewno nie było to komfortowe, ale cóż poradzić – sytuacja wyjątkowa… Muszę przyznać, że to był czas, kiedy zmęczenie naprawdę mi doskwierało. Pisałam między przewijaniem, karmieniem, a drzemkami synka.
Kim jest Oliwia? Na kim ją wzorowałaś?
Historia Oliwii inspirowana jest moimi życiowymi sytuacjami. Historiami, które przeżyłam sama lub usłyszałam od moich koleżanek. Mogę chyba oszacować, że 70% zawartości książki to fakty, a 30% to fikcja literacka.
Oliwia jest kimś, kim prawie każda kobieta chciałaby być. Jest piękna, mądra, dobrze zarabia i udaje jej się zdobyć niemalże każdego mężczyznę, na którym jej zależy.
Czy dzisiejszej 30-latce w wielkim mieście trudno jest znaleźć miłość?
Szczerze? Jest to wręcz niemożliwe. Moje koleżanki bardzo narzekają, że obecne relacje z mężczyznami można porównać do mechanizmu fast foodów. Sex jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Ale związki? Wszystko jest płytkie. Ludzie już nie kierują się uczuciami. Nie dążą do stabilizacji, ale szybkiej, gwarantującej mocne doznanie rozrywki.
Książka jest zatytułowana: „Zbiór miłości niechcianych ”. Niechcianych, czyli jakich konkretnie?
Każdy z nas marzy o prawdziwej miłości. Główna bohaterka mojej książki na swojej drodze spotykała mężczyzn, z którymi tworzyła związki udane jedynie z pozoru. W finale okazywało się jednak, że panowie łamali jej serce i to w naprawdę bolesny sposób. Jeden okazał się żonaty, co skrzętnie przed nią ukrywał, drugi ją zdradził, a jeszcze inny okazał się kryptogejem. Miłości niechciane to takie, których w swoim życiu nie chcielibyśmy przeżyć. Nigdy.
O czym zatem marzą kobiety?
O prawdziwej, bezinteresownej miłości. Nie o księciu na białym koniu, bo takich mężczyzn nie ma. Być może nawet nigdy ich nie było… Panie chcą być kochane, wspierane, szanowane i przede wszystkim nie chcą być zdradzane. A z tym ostatnim w dzisiejszych czasach stanowi to problem dla przedstawicieli obu płci.
A o czym marzy Edyta Folwarska? Wydaje się, że masz wszystko…
Odkąd urodził się Tadeusz zupełnie inaczej patrzę na świat. Na dzień dzisiejszy marzę tylko o tym, żeby on zawsze był zdrowy. No i żeby książka tak dobrze się sprzedała, żebym mogła pozwolić sobie na kupno większego mieszkania/ Było wspaniale, gdyby Tadek miał swój pokój.
Od lat pracujesz w świecie show-biznesu i na co dzień masz kontakt z największymi celebrytami. Jak to na ciebie wpływa?
Dodam, że wielu celebrytów wykreowałam sama. Wiem, że świat show biznesu nie jest taki różowy, na jaki wygląda. Nie ma też w nim aż takich pieniędzy, jak się obiegowo uważa. Większość ludzi w tym środowisku żyje na pokaz, na kredyt lub po prostu ponad stan. To są zwyczajni ludzie - tacy jak my wszyscy. Mają takie same bolączki i takie same rzeczy dają im szczęście. Na świecie nie ma ludzi równych i równiejszych. To my sami budujemy sobie bariery, sami się ograniczamy. Prawdziwa gwiazda, jaką jest w moim mniemaniu Beata Tyszkiewicz nigdy nie da innym odczuć, że są od niej pod jakimkolwiek względem gorsi.
Czy twoja książka jest skierowana wyłącznie dla kobiet? Czy mężczyźni też w niej coś znajdą dla siebie?
Książkę przeczytało już kilku mężczyzn. Zgodnie powiedzieli, że jest ona dobrym poradnikiem dla panów. Pokazuje im, w jaki sposób kobiety lubią być kokietowane, uczy, jak odbierać interpretować sygnały pochodzące od kobiet. Pokazuje również, że panie często mylnie odbierają sygnały mężczyzn. Przedstawia też przygody damsko-męskie w inny sposób niż tylko sam stosunek płciowy. Dodam również taką nieco zaskakującą sytuację. W książce jeden z bohaterów używał perfum Chanel Blue, zapach pobudzał wyobraźnie bohaterki. Nie uwierzycie, ale każdy ze znanych mi panów, który przeczytał książkę, poszedł do sklepu po te właśnie perfumy. Według mnie są one naprawdę męskie, a na bohaterkę działały tak, że nie potrzebna była gra wstępna.
Czy będzie ciąg dalszy?
Oczywiście! Życie Oliwii jest na tyle barwne i bogate, że będą aż trzy tomy. Czy cała historia skończy się happy endem? - nie chcę tego jeszcze zdradzać. Mogę powiedzieć tylko tyle, że moja bohaterka w finale będzie w związku z jedynym z bohaterów z pierwszej części.