"Powiedziałam jej, że straciłam dziewictwo. Widziałam tę minę". Skomplikowane relacje matki z córką
- Jako nastolatka nie miałam oporu, żeby zapytać na przykład, jak powinna wyglądać kwestia depilacji. Mama to bardzo zadbana kobieta, spotyka się z facetami, bo nie jest z ojcem od lat. Zawsze była dobrym źródłem informacji - mówi Ania, dla której słowa "mama" i "przyjaciółka" są jednoznaczne.
03.08.2018 | aktual.: 03.08.2018 19:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Powiedziałam jej, że straciłam dziewictwo. Widziałam tę minę
Dla Agi mama stała się mamą-przyjaciółką, a nawet bardziej przyjaciółką, po pewnej rozmowie. Nie była to łatwa rozmowa - Aga miała niecałe 16 lat, kiedy poinformowała matkę, że właśnie straciła dziewictwo. Dziewczyna była trochę smutna, trochę szczęśliwa i bardzo przestraszona. "Czy na pewno nie zajdę w ciążę? Muszę iść do ginekologa!" - myślała w kółko. Z mamą miała dość dobry kontakt, ale trudno było jej powiedzieć o tym, co się stało. W dodatku, partnerem seksualnym był jej przyjaciel, którego mama zbyt dobrze nie znała.
- Powiedziałam jej, że straciłam dziewictwo. Widziałam tę minę: mieszanka złości, rozczarowania, zszokowania i przejęcia - opowiada Aga. - Najlepsze było to, że mama zadała mi tylko jedno pytanie: "Czy zrobiłaś to z miłości?". Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że tak. Później długo jeszcze rozmawiałyśmy, ale ta jej reakcja... to, że na uwadze miała przede wszystkim moje szczęście, to było dla mnie w tamtym momencie najważniejsze. Jestem jej bardzo wdzięczna - podsumowuje Aga, która dziś już rozmawia z mamą o relacjach damsko-męskich bez żadnego skrępowania. Śmieją się i opowiadają o swoich randkach, bo obie są singielkami. Chodzą razem na kawę albo do pubu na piwo, gdzie Aga czasem całkowicie zapomina, że rozmawia ze swoją mamą.
"Koleżanki mówiły, że to toksyczne"
- Moja relacja z mamą zawsze była maksymalnie bliska - opowiada Jula i pamięcią wraca do czasów pierwszej klasy w liceum. Właśnie wtedy potwornie pokłóciła się ze swoją najlepszą przyjaciółką, ponieważ wyjawiła swojej mamie jej największy sekret.
- Przyjaciółka strasznie się bała, że jest w ciąży. Najpierw w emocjach podjęła drastyczną decyzję, że będzie chciała usunąć dziecko. Później stwierdziła, że najlepiej w ogóle nie pójdzie do lekarza, tylko połknie jakieś dziwne prochy w domu. To, co robiła było naprawdę niebezpieczne i trwało kilka dni. W końcu pokłóciłam się z nią, błagając, żeby poszła do lekarza. Krzyknęłam wtedy: "Moja mama mówi, że musisz iść do lekarza!". Ona strasznie się wściekła, jak mogłam powiedzieć o tym mamie. Nie rozumiała, że ja też musiałam się komuś wygadać, że wiedziałam, że mama dobrze mi doradzi i na pewno nikomu nie powiem, ale moja przyjaciółka nie wierzyła, że mama jest godna zaufania. W ogóle nie mogła zrozumieć tej relacji. Koniec końców okazało się, że nie jest w ciąży, ale nie mogła mi wybaczyć, że wszystko mówię mamie. Uważała, że to toksyczne i mówiła o tym innym koleżankom. Bardzo się przez to odsunęłyśmy - wspomina Jula, która dziś już nie przyjaźni się z tamtą dziewczyną. Najlepszą przyjaciółką jest dla niej mama.
Wiadomość o zagrożonej ciąży, zmieniła wszystko
Justyna zaszła w ciążę bardzo wcześnie. To było jak bomba - mieszkają w małej miejscowości, a mama pracuje na publicznym stanowisku.
- Kiedy dowiedziała się, że jestem w ciąży była niesamowicie rozczarowana. Ona nie wiedziała, że ja uprawiam seks. Myślę, że wstydziła się za mnie - mówi Justyna. Ale wstyd bardzo szybko przerodził się w zupełnie inne uczucie. Justyna dostała wiadomość ze szpitala, że jej ciąża jest zagrożona i w każdej chwili może stracić dziecko.
- Od tego momentu mama właściwie mnie nie opuszczała. Całą moją ciążę przemodliła. Odmawiała codziennie nowenny pompejańskie do św. Ignacego, bo on jest patronem od spraw beznadziejnych. Teraz mój synek nazywa się Ignacy - mówi z uśmiechem Justyna i wspomina liczne wizyty u ginekologów, kiedy mama siedziała obok i ściskała ją za rękę. - Ja nie mogłam liczyć na żadne wsparcie ze strony partnera... Nie, "partner" to za duże słowo, on był po prostu ojcem. Dlatego mama zastępowała drugiego opiekuna i najlepszą przyjaciółkę, której mogłam się zawsze wygadać. Teraz nasza relacja wygląda zupełnie inaczej.
Justyna opowiada, że mama zmieniła do niej stosunek - dziś są partnerkami, przyjaciółkami i matkami. Justyna radzi się jej w sprawach wychowania, opowiada o randkach i trudnych relacjach z ojcem dziecka. - Mama jest 25 lat po ślubie. Kiedyś powiedziała mi, żebym nigdy nie traktowała partnera, jakby był mi dany na zawsze. Zawsze musi być ta doza niepewności, wtedy obie strony bardziej się starają. Ma rację, choć kłótnie między nią a ojcem też się zdarzają. Wtedy to ja jej doradzam - komentuje Justyna.
"Wolę, żebyś napiła się przy mnie, a nie gdzieś po krzakach"
- Mama zabrała mnie na pierwsze piwo w trzeciej gimnazjum. Poszłyśmy do knajpy, ale nikt nie zwrócił uwagi, że zamawia mi piwo, bo ja wyglądałam zawsze bardzo dorośle - wspomina Ania. - Dziś myślę, że to był dobry krok z jej strony. Mówiła wtedy: "Wolę, żebyś napiła się przy mnie, a nie gdzieś po krzakach, nie wiadomo z kim".
Mniej więcej od tego pierwszego piwa Ania nie miała przed mamą tajemnic. Wiedziała, że jest traktowana z wielkim zaufaniem i że nie może tego zaufania nadużyć, bo "luz" się skończy. Nie upijała się więc na imprezach i dobrze się uczyła. Kontakt z mamą z każdym rokiem stawał się coraz lepszy. Dla Ani naturalne było, że radziła się swojej rodzicielki w kwestiach pierwszych chłopaków i pierwszych relacji seksualnych. - Jako nastolatka nie miałam oporu, żeby zapytać, jak powinna wyglądać kwestia depilacji. Mama to bardzo zadbana kobieta, spotyka się z facetami, bo nie jest z ojcem od lat. Zawsze była dobrym źródłem informacji - podsumowuje. Dziś Ania ma stałego partnera, z mamą dalej rozmawia o wszystkim.
"Braterstwo i partnerstwo w relacji zawsze procentują"
- Takie otwarte rozmowy na płaszczyźnie matka-córka są bardzo pozytywne! Braterstwo i partnerstwo w relacji zawsze procentują. Jednak dla córki mama zawsze będzie kimś w rodzaju autorytetu. Należy uważać, żeby te rozmowy nie były zależnościowe. Żeby wybory córki nie były motywowane tym, co powiedziała matka - komentuje pedagog i seksuolog Patrycja Wonatowska. Zdaniem ekspertki należy dzielić się doświadczeniami, ale nie narzucać rozwiązań. Wonatowska zwraca też uwagę na to, w jaki sposób zbyt otwarte rozmowy z matką, mogą wpływać na relacje z partnerem córki. - Chodzi o to, żeby nie stworzyła się pewna konspiracja między matką a córką, przeciwko mężczyźnie, o którym rozmawiają. Jeśli obie będą dzielić sekrety na temat partnera córki, to rzeczywiście może to wpłynąć negatywnie na tę relację - mówi. - Najważniejsze, by w kontakcie matka-córka za główną wartość uznać element wsparciowy. Jeśli obie panie będą motywowane udzieleniem wsparcia drugiej stronie, wszystko powinno być dobrze - podsumowuje Wonatowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl