Pracowała dla linii lotniczej z Dubaju. "Na początku ważą cię i mierzą"
Patrycja była stewardesą w jednej z najbardziej ekskluzywnych linii lotniczych na świecie. Przyznaje, że najlepsi pasażerowie zazwyczaj pochodzą z Australii. Mówi o restrykcyjnych wymaganiach linii lotniczych.
02.12.2023 | aktual.: 02.12.2023 10:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aby zostać stewardesą w jednej z najbardziej ekskluzywnych linii lotniczych na świecie, trzeba spełnić szereg wymagań. - Liczy się zarówno wiek (między 21 a 30 lat), wzrost (około 2 metry i 20 cm, mierząc z wyciągniętą ręką) oraz odpowiednia prezencja (bez żadnych tatuaży w widocznych miejscach ani większych blizn) - mówi w rozmowie z WP Kobieta Patrycja, była stewardesa.
Zdradza, jakie zachowania pasażerów są najgorsze i dlaczego osoby z klasy biznes potrafią sprawić dużo problemów. Obala również mit o tym, że liniami z Dubaju latają tylko bogacze i szejkowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ścisłe kryteria
Wszystko zaczyna się od rekrutacji. - Ważne, by na "open day" wyglądać już jak stewardesa, np. mieć włosy spięte w kok, spódnicę za kolano i garsonkę. Atutem będzie czerwona szminka i lekki, ale nieprzerysowany makijaż. Obowiązkowy był róż na policzkach - tłumaczy Patrycja.
Do tego odpowiednia prezencja. - Trzeba pokazać, że jest się miłą, komunikatywną i serdeczną osobą - dodaje.
Gdy etap rekrutacji ma się już za sobą, przychodzi czas na podpisanie kontraktu. - Pamiętam dzień, w którym otrzymałam umowę. Zanim ją podpisałam, musiałam stanąć na wadze, aby sprawdzono, czy mieszczę się w skali BMI i czy przypadkiem nie podałam nieprawidłowych danych w formularzu. Jeśli waga przekroczyłaby odpowiednie do mojego wzrostu normy, miałabym obowiązek stosować specjalną, ustaloną dla mnie dietę i zrzucić nadmiarowe kilogramy.
Praca na pokładzie dubajskich linii wymaga spełnienia szeregu wymagań dotyczących wyglądu.
- Zawsze musisz mieć pomalowane paznokcie. Odpadają doklejane rzęsy, pasemka czy farbowane na nienaturalne kolory włosy, refleksy i balejaż. Włosy zawsze należy mieć spięte w kok i ulizane. Pamiętam, jak musiałyśmy szukać najmocniejszych żeli, bo fryzura musi trzymać się bezbłędnie nawet przez 12 godzin lotu.
Sprawdzany jest każdy detal. - Stewardesa musi nosić na ręce zegarek ze wskazówkami, nie elektroniczny, w kolorze srebrnym, złotym lub brązowym. Ważny jest również odcień szminki, który musi być idealnie dopasowany do naszego typu urody. Mój nie mógł być zbyt jasnoczerwony - przyznaje.
Podczas dwumiesięcznego treningu stewardesy uczone są zarówno zasad bezpieczeństwa na pokładzie, jak i obsługi pasażerskiej i serwisu. - Zwracano uwagę na każdy najmniejszy szczegół. Ważne jest to, jak kłaść serwetkę, jak nalewać wino i jak o nim opowiadać. Uczono nas również, jak odbierać poród albo co zrobić, gdy ktoś umrze w samolocie - tłumaczy Patrycja.
Czytaj także: Stewardesa zdradza, jak wygląda rekrutacja w liniach lotniczych. Kłopotliwe? To mało powiedziane
Nie tylko szejkowie
Wbrew pozorom, dubajskimi liniami lotniczymi nie latają jedynie biznesmeni czy arabscy szejkowie. - Często pasażerami lotów z Bangladeszu, Indii i biedniejszych krajów do Dubaju są skromni, biedniejsi ludzie, którzy dostali ofertę pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a lot opłaca im pracodawca. Często jest to ich pierwsza tak daleka podróż. Nie wiedzą, że w samolocie jest toaleta i jak jej używać. Są bardzo zagubieni.
Pasażerowie bardzo różnią się między klasami. - Ja pracowałam głównie w klasie ekonomicznej, na którą mówi się dżungla. Zwykle panował tu wielki chaos, było dużo dzieci i co chwilę ktoś wołał o drinka. Cieżko było o chwilę odpoczynku.
O dziwo w klasie biznesowej nie jest wcale łatwiej. - Myślenie w stylu "jestem w business class i wszystko mi się należy" jest bardzo powszechne. Są tam często osoby, które dopiero niedawno dorobiły się większych pieniędzy i czują potrzebę, by podziwiano ich status.
Najlepsza zdaniem byłej stewardessy jest pierwsza klasa. - Zwykle pasażerowie first class zwracają się do załogi z dużym szacunkiem, a bogactwo jest naturalnym elementem ich życia, a nie częścią prestiżu, którym chcą wszystkim zaimponować.
To pierwszą klasą lata wiele sławnych osób. - Na trasie z Dubaju do Warszawy spotkałam kiedyś Michele Morrone, włoskiego aktora z "365 dni" Blanki Lipińskiej. Są tu też szejkowie i ich rodziny. Pamiętam, jak pewnego razu pochodząca z rodziny szejka kobieta zamówiła wino. Chciała jednak zachować dyskrecję, więc poprosiła, by podano jej go w kubku po kawie.
Najtrudniejsi pasażerowie
Gdy Patrycja była stewardesą, wybuchła pandemia COVID-19. Nie wspomina dobrze tego okresu. - Ludzie byli w panice - komentuje.
Jedna z Rosjanek zrobiła ogromną aferę, bo siedzący obok niej Azjata kaszlnął. - Kłóciła się z załogą i zwyzywała inną, pochodzącą również z Rosji stewardesę. Zawsze współczułam moim koleżankom Rosjankom, bo najgorzej traktują swoje rodaczki. Najmilsi są za to mieszkańcy Australii - komentuje.
Jedna z sytuacji szczególnie zapadła jej w pamięć. - Pamiętam pasażerkę, która uśmiechnęła się i zaczęła podnosić rękę, krzycząc "hello!". Gdy podeszłam do niej, powiedziała: "Chciałam zwrócić uwagę, że tam jest płaczące dziecko. Czy mogłabyś je uciszyć?". Byłam w szoku, że można o coś takiego spytać - przyznaje.
Niestety, sytuacje, w których pasażerowie zachowują się niepoważnie, to chleb powszedni. - Chcą, byśmy rozwiązywali ich problemy. Często wołają nas i skarżą się na to, że pasażer przed nimi ma odsunięty fotel, przez co nie mogą zjeść lub wyprostować nóg. Chcą, byśmy go upomniały. Ale takie rzeczy powinni rozwiązywać sami! W tej sytuacji zawsze zwracam się do danej osoby i mówię, że "pan z tyłu chciałby o coś zapytać".
Najwięcej konfliktowych sytuacji zdarza się w czasie wydawania posiłków. - Do wyboru są zazwyczaj dwie opcje daniowe np. ryż z kurczakiem lub z rybą. Zazwyczaj mamy przygotowaną wyliczoną ilość posiłków w proporcjach 50:50 lub 75:25 w zależności od lotu. Gdy kończy się np. kurczak, obsługując ostatnie rzędy, modlę się, by trafić na uprzejmych pasażerów. To bardzo trudne momenty, bo pasażerowie wyładowują całą złość na stewardesie, która nie jest niczemu winna.
Wyzwaniem są nie tylko problematyczni pasażerowie, ale niebezpieczne sytuacje, które mogą zdarzyć się na pokładzie. - Kiedyś ktoś stracił przytomność na moich oczach . Pamiętam też lot, podczas którego mieliśmy ogromne turbulencje. Pilot podchodził trzy razy do lądowania, a pasażerowie z pierwszych rzędów zwymiotowali na podłogę prosto przed moje nogi. Musimy zachować wtedy zimną krew i pełny profesjonalizm.
Okno na świat
Plusem jest niewątpliwie to, że pracodawca opłaca członkom załogi mieszkanie i wszystkie rachunki za media, a także pralnię. Dodatkowo codziennie podstawia autobus, który zawozi ich na lotnisko. - Jedyne wydatki to jedzenie i podróże - przyznaje Patrycja.
Miejsce zakwaterowania to tak naprawdę czysta loteria. - Niektórzy dostali nocleg w budynku, który znajdował się praktycznie pośrodku pustyni, daleko od sklepów i cywilizacji, a inni w centrum miasta.
Plusem są również loty z długimi przerwami. - Dzięki temu mogłam zwiedzić USA, gdzie miałam 48 godzin dla siebie. Spałam w super hotelu i miałam do dyspozycji meal allowance na drobne wydatki i jedzenie. Zwiedziłam też między innymi Australię i Bangkok.
Podróżowanie jest zdecydowanie łatwiejsze, gdy jest się stewardesą. - Dostajemy jeden lot w roku do domu i z powrotem za darmo, a oprócz tego mamy możliwość nielimitowanego zakupu biletów za 10 lub 50 proc. ceny. Dzięki temu udało mi się naprawdę sporo zobaczyć - przyznaje.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski