Presja zabawy w sylwestra jest ogromna. "Nazywali mnie starą dewotką"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fajerwerki, szampan, tańce do białego rana. Brzmi jak idealny wieczór? Nie dla wszystkich. - Przez siedem lat nie obchodziłam Sylwestra. Znajomi nalegali, zapraszali i próbowali się nawet wpraszać, ale ja kategorycznie odmawiałam - mówi w rozmowie z WP Oliwia Małek.
"Co robisz na Sylwestra?" - to pytanie zaczyna się pojawiać już na początku listopada. Im bliżej przełomu roku, tym większa presja. Co z tego, że jesteśmy przemęczeni, zirytowani lub po prostu nie znosimy zakrapianych imprez
- Nowy Rok należy przywitać z pompą. W rozmowie z WP Kobieta psycholożka Dorota Minta tłumaczy, jak poradzić sobie z namolnymi znajomymi i spędzić sylwestrową noc dokładnie tak, jak chcemy.
- Parafrazując wypowiedź jednego z bohaterów filmu "Chłopaki nie płaczą": "Należy zadać sobie pytanie, co chcemy w Sylwestra robić i po prostu to zrobić - przekonuje ekspertka.
"Mówiono mi, że jestem dziwna"
Oliwia Małek w tym roku będzie wyjątkowo świętowała Sylwestra. Jednak przez siedem poprzednich lat konsekwentnie odmawiała zaproszeń na imprezy.- Jestem osobą, która nie lubi latania po imprezach, alkoholu też nie piję. Przymusowa impreza to po prostu nie moja bajka - mówi kobieta.
Pani Oliwia Sylwestra woli spędzić w domu z dziećmi, a zamiast balować do rana, rozłożyć się z książką na kanapie.
- Szkoda mi pieniędzy, bo impreza przecież kosztuje. Mam kupić petardy za sto złotych i puścić je od razu w niebo? Już wolę za tę kwotę kupić dzieciom dwie książki - dodaje.
Nie wszyscy znajomi rozumieją jej postawę. W przeszłości musiała znosić natarczywe namowy, a nawet krzywdzące docinki. - Mówili mi, że jestem dziwna. Nazywali starą dewotką. Wypominali, że marnuję najlepsze lata w swoim życiu. Niektórzy stwierdzali, że jeśli ja nie chcę wyjść, to oni przyjdą do mnie. Po kilku latach ostatecznie odpuścili - komentuje kobieta.
Psycholożka ostro krytykuje postawę znajomych. - Takie zachowanie to zdecydowane przekroczenie granic pani Oliwii. Myślę, że należałoby się zastanowić nad takimi znajomościami. Ktoś, kto nas w kpiący sposób ocenia, nie jest wart naszego czasu - mówi ekspertka.
"Mam małe dziecko, nie chcę ryzykować"
Pani Ewa jest mamą dwuletniej Malwiny. Rok temu na COVID zmarł jej tata. Od tamtej pory kobieta dmucha na zimne, martwi się o zdrowie swojej córeczki. Postanowili z mężem póki co się izolować, by nie narażać siebie ani dziecka na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
- Większość osób się z nas śmieje. Uważają, że przesadzamy, że zachowujemy się jak nienormalni. Przezornie napisałam w mediach społecznościowych z wyprzedzeniem, że w tym roku nie wychodzimy, żeby uniknąć zaproszeń na domówki - tłumaczy pani Ewa.
Dorota Minta rozumie niepokój młodej mamy. - Według mnie w obliczu najnowszych danych rozsądne jest powstrzymanie się od przebywania w tłumie. Obawy przed zakażeniem są uzasadnione, ale część społeczeństwa zaklina rzeczywistość i żyje, jakby wirusa nie było. Na miejscu pani Ewy mówiłabym wprost, że boję się o dziecko, i nie wchodziła w żadne dyskusje - komentuje psycholożka.
Telewizor zamiast zabawy
Sylwester wieńczy intensywny okres świąteczno-noworoczny obfitujący w spotkania towarzyskie i rodzinne. Część z nas marzy, by po prostu odpocząć po maratonie i zasnąć po północy przed telewizorem.
- Nie mam ochoty na siedzenie kilku godzin przy stole i słuchanie pijackich opowieści - mówi Marlena Tańska. Choć rodzina nalega na wspólne świętowanie, ona konsekwentnie odmawia. - Nie czuję żadnej presji, zamierzam robić to, na co mam ochotę - dodaje.
Za alkoholowymi posiadówkami nie przepada też pani Karolina, która trzy lata temu zrezygnowała z picia. Każdy sylwester to była dla niej droga przez mękę, bo znajomi nie akceptowali jej wyboru. Przezornie więc w ostatni dzień roku zostaje w domu. Z czasem towarzystwo od kieliszka przestało dzwonić. - Byłam już zmęczona pytaniami o niepicie, dlatego zamiast noworocznego toastu, wybieram święty spokój - podsumowuje pani Karolina.
Dorota Minta radzi, by przy okazji Nowego Roku sobie zadać pytania: "Czego potrzebujemy? Co jest dla nas ważne?". - W ramach postanowień noworocznych powinniśmy obiecać sobie, że będziemy przede wszystkim dobrze traktować siebie i swoje potrzeby. A osoby, które nie szanują naszych wyborów i granic, pozostawić w 2021 r. - kwituje psycholożka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl