"Promocja seksu i patologii". Druga skłamałaby, mówiąc, że nie ogląda
Polacy lubią telewizyjne programy randkowe. – Niektórzy po obejrzeniu takich programów mogą oczekiwać, że randki będą czymś "wow". A na randce chodzi o to, żeby po prostu kogoś lepiej poznać, być otwartym na drugiego człowieka – tłumaczy psycholog Magdalena Chorzewska tym, którzy oglądają takie programy dla inspiracji.
Programy randkowe przestały szokować. Telewizja produkuje ich coraz więcej, a publiczność śledząca perypetie singli szukających miłości nie maleje. Mało tego – okazuje się, że dla wielu osób program randkowy to dużo więcej niż reality show. Z badań aplikacji randkowej Badoo wynika, że aż 4 na 5 polskich singli oglądających tego typu programy uważa je za… źródło inspiracji.
Zupełnie nie dziwi to Magdaleny Chorzewskiej, psycholożki, która była ekspertką w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia". – Ludzie inspirują się programami randkowymi z wielu powodów. Po pierwsze, dzięki nim mogą się przekonać, że nie są skazani na samotność, że każdy może kogoś poznać, a czasem warto wykazać inicjatywę. Po drugie, lubimy podpatrywać, podglądać, lubimy wiedzieć, co dzieje się u innych ludzi i wyciągać z tego wnioski dla siebie. Bo nagle się okazuje, że znana gwiazda też się czuje samotna. Albo przysłowiowa Katarzyna z Radomia ogląda "Wyspę miłości" i myśli: "Ta dziewczyna ma tak jak ja, ma taką samą historię. To znaczy, że ja też mogę znaleźć miłość i być szczęśliwa". My się z bohaterami takich programów lubimy identyfikować – tłumaczy ekspertka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktor Daniel Radcliffe, filmowy Harry Potter, przyznał, że jest wielkim fanem programów randkowych. "Po prostu niezmiernie mi się to podoba" – powiedział w "The Kelly Clarkson Show".
Nina, lat 27, też przyznaje, że programy randkowe to jej "guilty pleasure". – Kiedyś pracowałam w Anglii i tam pierwszy raz obejrzałam "Love Island". Bardzo się wciągnęłam, ucieszyłam się więc, gdy parę lat później zrobili polską edycję. Teraz ogólnie mam mniej czasu na telewizję, ale skłamałabym, mówiąc, że nie oglądam programów randkowych. Nawet sobie niektóre odcinki nagrywam. Dla mnie to rozrywka i właśnie tak je traktuję – wyjaśnia.
Epidemia samotności
– Sceptycznie podchodziłam do takich programów, ale trafiłam na odcinek "Ślubu od pierwszego wejrzenia", w którym poznali się Anita i Adrian, i spodobało mi się – mówi 26-letnia Karolina. – Lubię ten program, miło popatrzeć, jak między dwojgiem ludzi rodzi się uczucie. Może nie traktuję tego jako inspiracji, bo jestem żoną i mamą dwójki dzieci, ale jako odskocznię na pewno.
Karolina mówi o Anicie Szydłowskiej i Adrianie Szymaniaku, którzy poznali się przed paroma laty w trzeciej edycji programu. Do dziś są razem, wychowują syna i córkę.
Psycholog Magdalena Chorzewska zauważa, że w niektórych programach – jak właśnie w "Ślubie od pierwszego wejrzenia" – występują "zwykli Kowalscy", natomiast w innych pokazani sią atrakcyjni uczestnicy. – Oni są jakby ulepieni z jednej gliny; mają kaloryfer na brzuchu i podniesione pośladki. Niektórzy widzowie lubią ten walor estetyczny. Jednak większość widzów ujmuje zwykła, prosta historia. Coś, co chwyta za serce – tłumaczy specjalistka, dodając: – Mamy epidemię samotności. Jest bardzo dużo ludzi, którzy próbują, szukają miłości, poznają kogoś, ale wciąż coś nie wychodzi, więc takie programy mogą być podpowiedzią, jak poradzić sobie w relacjach.
Chorzewska przestrzega jednak, żeby nie przenosić sytuacji z ekranu do prawdziwego życia "jeden do jednego". – To jest telewizja, ona rządzi się swoimi prawami. Programy randkowe kręci się w taki sposób, żeby były ciekawe dla widza. Tam się musi coś dziać. W realnym świecie tak ekstremalne sytuacje – że np. zamykają nas z innymi w obcym domu na kilka tygodni – się nie zdarzają. Pod tym względem, jeśli chodzi o inspirowanie się programami randkowymi, zalecałabym zachować ostrożność. Niektórzy po obejrzeniu takich programów mogą oczekiwać, że randki będą czymś "wow". A na randce chodzi o to, żeby po prostu kogoś lepiej poznać, być otwartym na drugiego człowieka – mówi Chorzewska.
Z badań Badoo wynika, że 27 proc. respondentów śledzi programy randkowe dla dramatów i konfliktów. Ponad połowa badanych twierdzi, że uczestnicy idą do takich programów dla sławy i pieniędzy, a tylko 28 proc. uważa, że chcą tam znaleźć miłość.
26-letnia Karolina cieszy się, że Anicie i Adrianowi ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" się udało, ale nie ma złudzeń, że każda podobna historia kończy się happy endem. – Ja bym się nigdy nie zdecydowała na udział w takim programie, nawet zanim wyszłam za mąż. I wiadomo, że nie każdy idzie tam dla miłości. Wiele osób zgłasza się dla lansu. Wydaje mi się też, że takie programy często są ustawione – twierdzi Karolina.
– Intencje uczestników programów randkowych są różne – potwierdza psycholog Magdalena Chorzewska. – Niektórzy idą tam po to, żeby zdobyć followersów.
Promocja seksu i patologii?
Z badań aplikacji randkowej Badoo płynie jeszcze jeden ciekawy wniosek. Otóż 30 proc. mężczyzn i 5 proc. kobiet jest gotowych na seks przed kamerami. – Kulturowo faceci są bardziej otwarci na seks. Z ich punktu widzenia doświadczony seksualnie mężczyzna jest supersamcem, natomiast kobieta słyszy, że jest łatwa, puszczalska. Ja natomiast chcę głośno podkreślić, że potrzeby seksualne mają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Jeżeli coś odbywa się za obopólną zgodą dwóch osób, to czy to jest seks na pierwszej, czy na pięćdziesiątej randce, jest indywidualną sprawą tej pary – zaznacza Magdalena Chorzewska.
Mieszkająca w Warszawie Ewelina twierdzi, że jej znajoma uczestniczyła kiedyś w popularnym programie randkowym. – To wszystko na planie wygląda trochę inaczej niż w telewizji. W każdym razie poznała tam chłopaka, ale związek rozpadł się zaraz po emisji programu. Ale miała swoje "pięć minut sławy".
Kasia, lat 31, mówi wprost, że programy randkowe "to promocja seksu i patologii". – Nie oglądam, interesują mnie inne rzeczy i znam tysiąc sposobów na spędzenie czasu w ciekawszy sposób niż przed TV.
Psycholog Magdalena Chorzewska sumuje: – Realne życie to nie jest program na wyspie, w którym musimy kogoś wybrać, bo takie są reguły gry. W prawdziwym życiu warto stawiać na długofalowy rozwój relacji, a nie na miesięczną przygodę. Zawsze będę podkreślała, że związek to maraton, a nie sprint.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!