Protest fizjoterapeutów. Fizjoterapeutki opowiedziały, z czym zmagają się każdego dnia

25-letnia Gabriela po pół roku pracy w zakładzie opiekuńczo-leczniczym zaczęła podupadać na zdrowiu. Na salach brakowało podnośników, więc musiała dźwigać pacjentów na własnych rękach. Choć kocha swoją pracę, coraz częściej myśli o ucieczce do Niemiec. Tam warunki mają być lepsze.

Kobiety stanowią prawie 80 proc. fizjoterapeutów
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

23 września rozpoczął się ogólnopolski protest fizjoterapeutów i diagnostów, którzy już opadają z sił. W Polsce jest ponad 48 tysięcy osób uprawnionych do wykonywania zawodu fizjoterapeuty. Kobiety stanową prawie 80 procent tej grupy i wiele z nich już po kilku latach przyznaje, że potrzebuje fizjoterapeuty... dla siebie.

Porozmawiałam z kilkunastoma młodymi fizjoterapeutkami pracującymi w państwowych szpitalach. Pomimo tego, że u większości z nich staż pracy nie przekroczył jeszcze pięciu lat, każda skarży się na coraz bardziej doskwierające bóle. Zgodnie przyznają, że choć kochają swoją pracę, przez niskie wynagrodzenia i braki sprzętowe coraz częściej chcą powiedzieć: "Dość".

Zobacz także: Zrezygnowała z posiadania dzieci ze względu na ekologię. Aktywistka wyjaśnia powody

Najgorszy okres w życiu

Gabriela tuż po studiach zatrudniła się w tzw. ZOL-u, czyli Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. Wytrzymała pół roku. – Cała moja rodzina pracuje w zawodach medycznych i zawsze mnie to interesowało. Sama idea pracy jest fantastyczna, ale warunki w Polsce są uwłaczające – wspomina.

Fizjoterapeuci często są skazani w pracy wyłącznie na siłę własnych mięśni, ponieważ w szpitalnych salach ciężko uświadczyć odpowiedni sprzęt. Gabriela dziennie miała 35 pacjentów. 75 proc. z nich nie potrafiło samodzielnie wstać z łóżka. Młoda kobieta zaciskała zęby i samodzielnie przenosiła ich na wózki inwalidzkie, choć fizycznie było to dla niej ogromnym obciążeniem. – Pół biedy, gdy miałam do pomocy kogoś z personelu fizjoterapeutycznego. Jednak takich osób brakowało tak samo, jak i podnośników – wspomina.

Po pięciu godzinach w szpitalu Gabriela wyjeżdżała na trzy wizyty domowe. Jednak na tym nie kończył się jej dzień pracy. – Dorabiałam po godzinach, bo inaczej nie byłabym w stanie wyżyć. W szpitalu dostawałam dwa tysiące na rękę – opowiada i przyznaje, że to był jeden z najcięższych okresów w jej życiu. – Do domu wracałam jedynie po to, aby się przespać. Nie miałam na nic innego czasu ani siły – dodaje.

Po pół roku zaczęła u siebie zauważać problemy zdrowotne. Ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym był jak lampka ostrzegawcza i obudził zdrowy rozsądek. – Zwolniłam się, bo przecież jestem zbyt młoda, żeby już mieć zniszczone zdrowie – przyznaje.

Oprócz zniszczonego kręgosłupa fizjoterapeutki często zmagają się z problemami ginekologicznymi. Od dźwigania potrafią obniżyć się narządy rodne. – Koleżance, która wróciła z macierzyńskiego, zaczęła wypadać macica. W takich sytuacjach jedyne, co nam zostaje, to zwolnić się. Przełożeni nie są w stanie wyczarować dla nas sprzętu, gdy szpital jest w dole finansowym i non stop czegoś brakuje – dodaje. Obecnie 25-latka zastanawia się nad nostryfikacją dyplomu i podjęciem pracy w Niemczech. Wierzy, że tam będzie odpowiednio wynagradzana, a szpitale będą przystosowane do niełatwej pracy fizjoterapeuty.

Psychiczny balast

Fizjoterapeuci są nie tylko przemęczeni fizycznie, ale i psychicznie. Olga w marcu skończyła 30 lat i już czuje wypalenie zawodowe. – Pacjenci traktują nas jak psychologów. Opowiadają o wypadkach, przez które muszą korzystać z naszej pomocy i zwierzają się z problemów rodzinnych – wyjaśnia.

30-latka czuje wyrzuty sumienia, gdy jest w gorszym humorze, a po chwili widzi przygnębionych ludzi, którzy wypatrują jej z wytęsknieniem. – Pacjenci, którzy są zdeterminowani, pokładają nadzieje przede wszystkim we fizjoterapii. Liczą, że z naszą pomocą uda im się odzyskać sprawność. Ja wiem, że to nie jest tak łatwe, zwłaszcza w polskich realiach – mówi. Kobieta przyznaje, że nie raz płakała w szpitalnej toalecie. – Łzy same napływają do oczu. Człowiek chce im pomóc, bo ma wiedzę, ale zewsząd brakuje nam sprzętu albo po prostu siły fizycznej – wyjaśnia. Nie ukrywa, że w tym zawodzie mężczyznom często jest łatwiej, bo są po prostu silniejsi.

W pełnej gotowości

Przewodnicząca jednego z oddziałów terenowych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii tłumaczy, dlaczego zasługuje na lepsze warunki pracy. Kobieta prosi o anonimowość, ponieważ dostała odgórny zakaz udzielania komentarzy w mediach. – Wbrew pozorom kontakt lekarza z chorym jest znikomy, bo widzą się de facto podczas obchodów. Pielęgniarki dbają o to, żeby pacjent był zadbany i miał podane leki, a my realnie zajmujemy się jego powrotem do zdrowia – opowiada.

Przyznaje, że nie może mieć gorszego dnia w pracy. – Ludziom wydaje się, że my tylko ustawiamy parametry na urządzeniach albo pomagamy poruszać kończynami. Tymczasem wystarczy jedno źle dobrane ćwiczenie i stan zdrowia pacjenta może jeszcze bardziej się pogorszyć – objaśnia.

Ponadto na oddziałach fizjoterapii natężenie promieniowaniem może przyprawić o zawrót głowy. – Pacjenci przychodzą tylko na swoje zabiegi, a my często musimy przebywać cały dzień w szkodliwych warunkach. W ciągu ostatnich kilku lat zauważyłam, że coraz więcej koleżanek po fachu ma torbiele czy mięśniaki. Nikt nie może nas zapewnić, że ciągłe napromieniowanie w pracy nie ma z tym nic wspólnego – zwraca uwagę przewodnicząca.

Lepiej zatrudnić się w supermarkecie

Dr Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, twierdzi, że wtorkowe rozmowy z Ministerstwem Zdrowia nie przyniosły żadnych rezultatów. – Rządzący chwalą się, że uzyskali porozumienie, bo w 70 proc. placówek pracownicy otrzymali podwyżki. Niestety, ale 39 złotych to jest upokarzająca suma – mówi Dybek.

Związkowcy poprosili Ministerstwo, aby do końca tygodnia przygotowano listę placówek z wyszczególnieniem dokładnych kwot rzekomych podwyżek. – W poniedziałek usiądziemy do tego i zrobimy interwencję w każdej placówce – zapewnia.

Tomasz Dybek jest nauczycielem akademickim i ubolewa, że kształci studentów, którzy są z góry pokrzywdzeni przez system. Po pięciu latach studiów młoda osoba jest poniekąd zmuszona do zatrudnienia się w szpitalu, ponieważ nie może od razu prowadzić własnego gabinetu. A warunki w szpitalach pozostawiają wiele do życzenia. Płeć nie ma tutaj znaczenia.

– Nie dosyć, że wykonuje pracę ponad siły, to jeszcze dostaje głodową pensję. Kasjer w supermarkecie zarabia dwukrotnie więcej – dodaje przewodniczący, jednocześnie zapewniając, że protest będzie nadal trwał i bardzo możliwe, że przeobrazi się w strajk głodowy.

Zobacz także: Jest lekarką i zmaga się z łuszczycą. "Często pokazuję pacjentowi brzuch"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

To imię zanika. Nosi je tylko 7 kobiet w Polsce
To imię zanika. Nosi je tylko 7 kobiet w Polsce
Są już hitem sieci. Nagranie obejrzały tysiące internautów
Są już hitem sieci. Nagranie obejrzały tysiące internautów
Zakaz wyprowadzania psów na osiedlach. Prawnik ocenia jednoznacznie
Zakaz wyprowadzania psów na osiedlach. Prawnik ocenia jednoznacznie
"Wszystko mi zabrano". Wspomina zatrzymanie przez CBA
"Wszystko mi zabrano". Wspomina zatrzymanie przez CBA
W niedzielę to grzech. Kościół odradza wiernym
W niedzielę to grzech. Kościół odradza wiernym
Zadomowiły się w Polsce. Najgorsze, co możesz zrobić, gdy je zobaczysz
Zadomowiły się w Polsce. Najgorsze, co możesz zrobić, gdy je zobaczysz
Są razem ponad 50 lat. Nigdy nie ukrywał, kto "załatwił" mu żonę
Są razem ponad 50 lat. Nigdy nie ukrywał, kto "załatwił" mu żonę
Wylej z rosołu. Dopiero wtedy wyjdzie idealny
Wylej z rosołu. Dopiero wtedy wyjdzie idealny
Nie ma męża. Otwarcie mówi, co za tym stoi
Nie ma męża. Otwarcie mówi, co za tym stoi
"Zostaliśmy bez środków". Wspomina, jak matka popłakała się w sklepie
"Zostaliśmy bez środków". Wspomina, jak matka popłakała się w sklepie
Tak stanęła przed kamerą. Sukienka jest hitem na jesień
Tak stanęła przed kamerą. Sukienka jest hitem na jesień
Relacjonuje wjazd do Stanów. Oto co słyszała na granicy
Relacjonuje wjazd do Stanów. Oto co słyszała na granicy