Protesty w Albanii. Nastolatki wyszły na ulice w obronie zgwałconej dziewczynki
Historia młodej, wielokrotnie zgwałconej, dziewczyny obiegła media w Albanii. Jak się okazało o jej dramacie wiedziało wiele osób, ale nikt nie wyciągnął do niej pomocnej ręki. Teraz na albańskie ulice wyszły nastolatki, które zaczęły głośno demonstrować.
07.06.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Tiranie, stolicy Albanii, odbył się protest zorganizowany przez grupkę anonimowych nastolatek, które postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i odważnie opowiedzieć się po stronie dziewczynki, która przeszła przez istne piekło.
Gimnazjalistka była zgwałcona przez 65-letniego mężczyznę, który pracował jako ochroniarz w jej szkole. Według doniesień rodziców dziewczynki, zaczął ją obserwować, gdy miała 11 lat, a do pierwszego gwałtu doszło, kiedy miała lat 12 – wyjaśniła w rozmowie z TOK FM Małgorzata Rejmer, doskonale znająca realia życia w Albanii i jednocześnie autorka książki "Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii".
Mężczyzna najpierw wywierał presję na dziewczynce i ją nękał, np. poprzez wypisywanie na budynkach w jej okolicy haseł: "Witaj w piekle". Jakiś czas później zgwałcił ją i nagrał wszystko telefonem, a następnie rozsyłał wideo swoim kolegom. To z kolei sprawiło, że oni zaczęli ją szantażować i doszło do kolejnych gwałtów na 12-latce. W sumie zarzuty postawiono czterem młodych chłopakom oraz ochroniarzowi.
Nagranie wypłynęło do sieci i wiedziało je wiele osób z okolicy domu dziewczynki, jednak nikt nie zdecydował się jej pomóc. Z czasem sprawą zajęły się media, lecz zrobiły to w nieudolny sposób.
"Natychmiast w telewizji pojawiły się relacje, doniesienia sąsiadów, zdjęcia tych napisów, zdjęcia domu dziewczynki, domu, w którym była gwałcona, wypowiedzi jej ojca i brata. Ona w żaden sposób nie była chroniona. Oczywiście zaraz pojawiły się komentarze, że skoro to trwało tak długo, to znaczy, że ona się na to godziła. Nawet kobiety publicystki używały tego argumentu. Ta dziewczyna została zgwałcona i w sensie dosłownym, i symbolicznym" – opowiadała Rejmer, która jednocześnie podkreśla, że w Albanii ruch #MeToo nie został rozwinięty, a dla społeczeństwa czystość kobiety ma ogromne znaczenie, dlatego wiele osób niechętnie staje w obronie nawet tych skrzywdzonych.
W końcu błędne koło postanowiła przerwać grupka gimnazjalistek. Dziewczyny skrzyknęły się za pomocą mediów społecznościowych i wyszły wspólnie na ulice z transparentami: "Milczenie jest zbrodnią", "Moje ciało nie jest rzeczą", "To nie twoja wina". Zdaniem Rejmer to odważny i niezwykle ważny krok, jak na realia Albanii.