Mają po 11 lat. Tak zarabiają na swoich zdjęciach
Coraz więcej nastolatek zarabia, wysyłając swoje zdjęcia na platformach dla dorosłych. To nie tylko przerażający trend - pod pozornie łatwą gotówką kryje się dramat. Dziewczyny, często z dobrych domów, szukają tam akceptacji, której brakuje im w realnym świecie.
Przerażający trend wśród nastolatek. Zarabiają na swoich zdjęcia
W sieci pojawia się coraz więcej informacji o młodych dziewczynach, które zakładają konta na OnlyFans i zarabiają tam na publikowaniu zdjęć swojego ciała. Choć regulamin portalu zastrzega, że mogą korzystać z niego wyłącznie osoby pełnoletnie, praktyka pokazuje, że nastolatki bez problemu omijają tę barierę. W rozmowie dla "Wysokich Obcasów" edukatorka seksualna Barbara Płaczek opowiedziała, jak wygląda mechanizm wciągania dziewczyn w ten świat i dlaczego to tak poważne zagrożenie.
Edukacja zdrowotna w szkole. Polacy powiedzieli, co sądzą na temat nowego przedmiotu
Nastolatki w świecie lajków i filtrów
Dzisiaj dorastanie mocno związane jest z obecnością w mediach społecznościowych. Zamiast rozmów twarzą w twarz czy spotkań na boisku, nastolatki często mierzą swoją wartość liczbą serduszek pod zdjęciem. Brak prawdziwego poczucia akceptacji w domu czy szkole sprawia, że każda wirtualna reakcja urasta do rangi dowodu na to, że "ktoś mnie zauważył". To właśnie w tym miejscu zaczyna się problem - bo internetowa aprobata rzadko bywa trwała i szybko zmienia się w uzależniający głód uwagi.
- Dziewczyny przyszły rano z ogromnymi kosmetyczkami pełnymi lusterek, paletek cieni, tuszów do rzęs. Była sobota rano, a one wyglądały, jakby szykowały się na wieczorne wyjście do klubu. Ale nie zabroniłam im tego. Malowały się przy mnie i rozmawiałyśmy o kosmetykach i o życiu. Po prostu pozwoliłam im być sobą. I zorientowałam się, że to był dobry pomysł. Zaczęły mówić. Rozmawiałyśmy o seksualności, bliskości, granicach. Tydzień później przyszły już w piżamach, z kocami, bez makijażowej zbroi - tłumaczyła Barbara Płaczek, która prowadzi grupę terapeutyczną nastolatek, w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
- Ich potrzeba akceptacji była ogromna, a na co dzień nikt nie uznawał je za wartościowe. Malowały się nie dla zabawy, tylko po to, by zasłużyć na uwagę. Kosmetyczki i makijaż to były nastolatkowe maski. W ich świecie liczy się wygląd, pierwsze wrażenie, lajki, lajki i jeszcze raz lajki. Zrozumienie tego mechanizmu jest kluczem do pracy z nimi i terapii - dodała.
Nastolatki i "łatwa kasa" na OnlyFans
Pierwszy krok często jest banalnie prosty. Link podesłany przez kolegę z klasy, komentarz od znajomej: "Sprawdź, można łatwo zarobić". Dziewczyny klikają w opcję "mam 18 lat" i w ten sposób otwierają sobie drzwi do przestrzeni, która może wciągnąć je na lata. Dla wielu to nie jest decyzja ostateczna - zaczynają z ciekawości, z nudów, albo by zdobyć pieniądze na drobne przyjemności. Jednak mechanizm działania tej platformy szybko zamienia się w schemat przypominający uzależnienie.
- Najczęściej trafiają tam zwykłe nastolatki, często z porządnych, religijnych domów. Wystarczy jedno kliknięcie i droga otwarta. Czasem robią to dla pieniędzy, czasem z nudów, ale mechanizm zawsze jest ten sam: brak poczucia własnej wartości w realnym świecie. Początkowo to tylko niewinna ciekawość, potem potrzeba bodźców, a z czasem już przymus. Internet i pornografia działają jak podręcznik, który młodzi ludzie bezrefleksyjnie kopiują - mówiła ekspertka.
Ciało jako towar: nowy, niepokojący trend wśród nastolatek
Najbardziej szokujące dla specjalistów jest to, że młodsze nastolatki często mówią o swoich doświadczeniach na OnlyFans w sposób pozbawiony emocji. Nie postrzegają tego jako dramatycznego wydarzenia, ale jako zwykłą czynność dnia codziennego.
- Bardzo często dziewczyny mówią o tym bez emocji. Jakby opowiadały o robieniu herbaty. "Wysłałam zdjęcie. Ktoś zapłacił". To nie znaczy jednak, że one nie cierpią. To mechanizm obronny. Jedenastolatki czy dwunastolatki nie potrafią jeszcze nazywać ani przeżywać swoich emocji w bezpieczny sposób. Dlatego oddzielają emocje od doświadczeń i mówią o sobie jak o produkcie - tłumaczyła Płaczek.
Problem polega na tym, że w tym wieku mózg nie jest jeszcze w pełni rozwinięty - nastolatki nie są w stanie przewidzieć długofalowych konsekwencji. A przecież zdjęcia i nagrania mogą krążyć w sieci latami, wracając do nich w dorosłym życiu.
Jak pomóc? Klucz do odzyskania siebie
Specjaliści podkreślają, że sam zakaz to za mało. Najważniejsze jest pokazanie dziewczynom, że ich wartość nie sprowadza się do wyglądu czy ciała. Potrzebna jest edukacja emocjonalna - zarówno nastolatek, jak i ich rodziców - oraz budowanie alternatywnej narracji o kobiecości i relacjach.
- Trzeba pokazywać dziewczynom, że mogą być kochane nie za to, jak wyglądają, ale za to, kim są. Trzeba odbudowywać ich godność, krok po kroku. Widzę to w małych zwycięstwach: w wiadomościach typu "Zablokowałam go", "Nie wysłałam zdjęcia", "Powiedziałam mu nie". To momenty, w których one czują, że są ważne nie z powodu ciała, ale swojej osoby - mówiła Barbara Płaczek.
To długa i trudna droga, ale - jak zaznaczyła ekspertka - możliwa do przejścia. Każda nastolatka ma w sobie siłę, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Potrzeba tylko wsparcia i nowych wzorców.
