Przez Zespół Downa nie dawali im szans. Po 22 latach są w szoku
Maryanne i Tom wzięli ślub w lipcu 1995 r. Mało kto wierzył, że związek osób z Zespołem Downa ma szansę przetrwać. Złośliwym komentarzom nie było końca, ludzie pukali się w czoło, widząc ich szczęście. Oberwało się też mamie panny młodej. Po dwóch dekadach złośliwcom musi być głupio – para świętowała ostatnio dwie wspólne dekady.
04.08.2017 18:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nigdy się nie kłócą, darząc bezwarunkową miłością, w którą wielu wątpiło. Gdy postanowili związać się na całe życie, zamiast gratulacji, słyszeli, że taka relacja to błąd – że przyniesie im więcej kłopotów niż radości. Pomylili się.
Tom Pilling poznaje żonę w centrum dla osób z trudnościami w przyswajaniu wiedzy. Od razu wpada mu w oko, zaprasza ją na jedną randkę, potem na drugą i kolejne. 18 miesięcy później stwierdza, że Marryanne jest tą jedyną. Kupuje pierścionek w automacie z zabawkami, pada na kolana i słyszy "tak". Wcześniej prosi o zgodę mamę ukochanej kobiety, której odmówiliby mu inni. Siostra Maryanne wspomina, że na zakochanych spadło wiele nieprzyjemności. Mimo to, pobrali się.
- Ludzie gapili się, gdy szli razem ulicą. No bo przecież osoby z zespołem Downa się nie pobierają – mówi mama panny młodej. – Z drugiej strony, dostawaliśmy mnóstwo sygnałów, że ich historia jest inspirująca. Zwłaszcza dla rodzin takie jak my. Mam nadzieję, że również ich dzieci się zakochają i będą żyć długo i szczęśliwie – dodaje. Maryanne i Tommy mieszkają w sąsiedztwie swoich bliskich. Ponad 30 tys. osób kibicuje ich miłości Facebooku, jest czemu.