Przybylska do pracy przyszła z sinymi ustami. Wtedy zainterweniował Wawrzecki
Choć od śmierci Anny Przybylskiej minęło już prawie osiem lat, jej postać wciąż jest żywa w pamięci nie tylko rodziny i znajomych, ale i widzów, którzy polubili ją praktycznie od czasu pierwszych produkcji z jej udziałem. Jednak - jak wspominają m.in. koledzy z planu "Złotopolskich" - praca z nią nie zawsze układała się idealnie, a na początku kariery aktorka miała moment zachłyśnięcia się sławą.
Niedługo w kinach pojawi się film o życiu uwielbianej przez widzów aktorki Anny Przybylskiej. W sieci pojawił się już zwiastun produkcji, a znajomi aktorzy i współpracownicy chętnie dzielą się wspomnieniami dotyczącymi jej życia prywatnego i zawodowego.
Pierwsze, bardziej szczegółowe wspomnienia pojawiły się jednak już pięć lat temu, w autoryzowanej biografii aktorki pt. "Ania", napisanej przez Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewickiego. Opublikowano tam wspomnienia z planu serialu "Złotopolscy", w którym Przybylska przez wiele lat wcielała się w postać sympatycznej policjantki Marylki.
Kulisy pracy na planie z Anną Przybylską
Anna Przybylska do obsady "Złotopolskich" dołączyła w 1998 roku. Miała wtedy zaledwie 20 lat i dopiero wkraczała w dorosłe życie. Autorzy biografii przytaczają w książce prawdziwe, niekoloryzowane historie z tego okresu, z których wynika, że młoda aktorka w pewnym momencie nie stroniła od imprez i miała epizod zachłyśnięcia się zdobytą popularnością.
"To okres imprez i dyskotek w Trójmieście czy Warszawie. Zdarza się, że Ania przychodzi na plan z wargami jeszcze sinymi od czerwonego wina. Któregoś dnia Przybylska pojawia się totalnie na lewą stronę, blada jak ściana, przyznaje się nawet Wawrzeckiemu, że zaraz będzie strącać i musi dać jej chwilę. A to już problem. Przekładać zdjęcia, nie przekładać? Przecież wszystko ustalone, czas płynie, kto za to zapłaci?" - napisano w biografii.
Wspomniano też tłumaczenie aktorki, która w jednym z wywiadów przyznała, że była wychowywana twardą ręką i w tamtym czasie po prostu chciała trochę poimprezować.
Zobacz też: Jarosław Bieniuk wspomina reakcję kolegów na jego związek z Anną Przybylską. "Były różne szyderki"
Szczere słowa Pawła Wawrzeckiego
Sytuację opisał także sam Paweł Wawrzecki, który w serialu wcielał się w komendanta posterunku policji na Dworcu Centralnym w Warszawie, przez co często pracował z Przybylską.
- Kiedy Anka ten jeden jedyny raz przyszła tak naprawdę zmęczona, straszny jej dałem "opeer". "Brawo", mówię. "Spójrz na siebie. Przecież ty tu przyjechałaś do roboty, a nie ze swoim kolesiem na imprezę. Nie możesz tak". Poprosiłem ekipę, żeby nakręciła najpierw inne materiały, a jej zrobiłem kawę, kazałem się położyć i trochę odrestaurować - wspominał aktor. Dodał, że tego typu sytuacja już się później nie zdarzyła.
Ekipa wspomina jednak, że pojawiały się problemy z obecnością na planie, wynikające w pewnym momencie z tego, że aktorka wraz z rodziną mieszkała w Turcji, gdzie w klubie piłkarskim grał jej partner.
"Zdarza się, że na planie Ania wywraca wszystko do góry nogami. Spóźnia się na samolot, raz - bez wcześniejszego wyjaśnienia - nie dociera nawet na zdjęcia i cała produkcja staje" - można przeczytać w biografii, jednak wszystkie te wpadki szybko jej wybaczano. Podobnie jak zmiany tekstu czy przebiegu scen, o czym wspominał grający z nią w "Złotopolskich" Andrzej Piaseczny.
Właśnie trwa plebiscyt WP Kobieta #Wszechmocne2022. Zapraszamy do zgłaszania swoich nominacji w formularzu poniżej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.