Pułapka cyberseksu. "Ma być prosto, krótko i przyjemnie"

- Pacjenci uzależnieni od cyberseksu bardzo często nie radzą sobie z emocjami, nie umieją ich nazywać, wyrażać, kanalizować. A emocje muszą mieć gdzieś ujście. Osoby pozbawione tych kompetencji znajdują je w aktywności seksualnej, która z czasem staje się kompulsywna – mówi seksuolog Daniel Cysarz.

Wiele osób uzależnia się od cyberseksu
Wiele osób uzależnia się od cyberseksu
Źródło zdjęć: © Getty Images

27.05.2023 12:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Katarzyna Trębacka, Wirtualna Polska: Czy cyberseks stanowi zagrożenie, które w zamanifestuje się zanikiem bliskich więzi i ograniczeniem się jedynie do kontaktów erotycznych online lub w wirtualnej rzeczywistości? Tak wieszczą niektórzy badacze…

Daniel Cysarz, seksuolog: Myślę, że z cyberseksem jest podobnie jak z pornografią – to nie są zjawiska jednorodne. Rodzajów pornografii jest bardzo wiele, tak samo jak odmian cyberseksu. Najważniejsza w omawianiu tego zjawiska jest odpowiedź na pytanie, jaką cyberseks dla danej osoby pełni funkcję. A przede wszystkim, jakie ważne potrzeby chce zaspokoić przez taki rodzaj kontaktu seksualnego. Jeśli mają one charakter seksualny i są związane tylko z redukcją popędu, to prawdopodobnie cyberseks spełni tę funkcję.

Jednak o wiele częściej zdarza się, że w cyberseksie szukamy zaspokojenia innych, ważnych potrzeb, chociażby tych związanych z bliskością, relacją, akceptacją, zrozumieniem, uwagą. Wtedy pojawia się trudność, bo cyberseks nie umożliwi nam realizacji tych potrzeb, więc w efekcie pojawi się frustracja. A im większa ona będzie, tym częściej będziemy sięgać po tego rodzaju kontakt, co będzie… pogłębiało frustrację. Jednocześnie może to napędzać koło kompulsji i uzależnienia behawioralnego. Właśnie z tego powodu cyberseks jest tak ryzykowny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ale chyba nie dla każdego? Wyobraźmy siebie parę, która ma duże doświadczenie w bliskości w rzeczywistym świecie, ale jedno z nich wyjeżdża na pół roku do pracy na inny kontynent. Czy kontakt przez internet może ich nasycić?

W przypadku tej pary to będzie jakiś substytut kontaktu realnego i o ile w pełni nie zaspokoi różnych potrzeb poza seksualnych, na pewno będzie lepszym sposobem na zbliżenie erotyczne niż np. rozmowa telefoniczna. W czasie cyberseksu para może się nie tylko słyszeć, ale też widzieć, co bardzo ułatwia uzyskanie podniecenia czy osiąganie satysfakcji seksualnej. Jednak warto pamiętać, że cały czas będzie tylko substytutem, więc na dłuższą metę się raczej nie sprawdzi. Nie da się np. latami tak funkcjonować. To jest rozwiązanie na jakiś czas.

A co z osobami, które są samotne? Znam historię 38-letniego mężczyzny, który w okresie, gdy nie miał partnerki, regularnie korzystał z cyberseksu z pracownicami seksualnymi na płatnych serwisach.

Wszystko zależy od tego, jakie ten mężczyzna potrzeby w ten sposób realizował i jak często to robił. Wybieranie tylko takiej formy kontaktu seksualnego z czasem może upośledzać jego zdolności interpersonalne, umiejętność wchodzenia w relacje z kobietami, możliwość budowania bliskości, podniecenia. To raczej nie wspiera jego rozwoju, a wręcz przeciwnie - na dłuższą metę może go upośledzać czy ograniczać.

Jeśli jednak cyberseks będzie stanowił jeden z kilku rodzajów kontaktów seksualnych, bo ten mężczyzna będzie np. umawiał się z kobietami na randki w realnym świecie i uprawiał z nimi seks, to cyberseks ma szansę stać się urozmaiceniem realnych kontaktów seksualnych.

A osoby, które są w związku, ale korzystają z cyberseksu z osobami trzecimi? Jak pokazują statystyki ich liczba rośnie. Jaki pana zdaniem to może mieć wpływ na relacje?

To, czy cyberseks należy traktować jak zdradę, partnerzy muszą ocenić sami, bo to zależy od tego, na co się umawiają. Dla wielu par cyberseks z osobą trzecią jest źródłem konfliktów i kryzysów. Druga osoba zazwyczaj czuje się zdradzona, bo przecież po tamtej stronie jest jakaś realna kobieta lub realny mężczyzna.

Spotkałam się z opinią, że dla osób z niepełnosprawnością, które nie mają możliwości znalezienia partnera lub partnerki w świecie realnym, a także dla ludzi chorobliwie nieśmiałych cyberseks jest często jedyną okazją do kontaktów seksualnych.

Zdecydowanie. I nie chodzi tu tylko o osoby niepełnosprawne fizycznie, ruchowo, ale także intelektualnie. Zaletą cyberseksu jest niewątpliwie to, że ci, którzy w świecie realnym mają utrudnione realizowanie potrzeb seksualnych, mogą to zrobić w świecie wirtualnym.

Od cyberseksu można się również uzależnić. Mamy wtedy do czynienia z uzależnieniem behawioralnym. Czy trudniej się je leczy niż pozostałe?

Z cyberseksem jest bardzo podobnie jak z uzależnieniem od masturbacji, pornografii czy ryzykownych zachowań seksualnych, gdzie też nie wchodzi się w głębsze relacje. A jest podobnie, bo wszystko to są uzależnienia, których nie widać, są schowane, więc rzadko zauważane przez bliskich. Znacznie rzadziej widoczne są też skutki tego typu nałogu, dlatego potrafią trwać latami – wiele bliskich osób nie ma pojęcia, że ktoś z ich rodziny jest w czynnym uzależnieniu. A ono postępuje, bo z czasem zaczyna determinować funkcjonowanie i postępowanie danej osoby, a następnie staje się źródłem cierpienia. A właśnie cierpienie jest istotą uzależnienia.

W jakim sensie?

Na etapie, na którym masturbacja czy cyberseks stają się dominującą aktywnością upośledzającą różne sposoby funkcjonowania interpersonalnego i będąca źródłem cierpienia, choćby z powodu odczuwania przymusu powtarzania tej czynności, chory może czuć potrzebę zmiany. Bez tej potrzeby zmiany wyjście z nałogu jest praktycznie niemożliwe.

Często jednak pacjenci trafiają do mojego gabinetu z motywacją zewnętrzną, czasami pod groźbą rozstania wysuniętą przez partnerkę lub partnera, zagrożeniem rozwodem lub niedającym się ukryć kryzysem w relacji. Wtedy znacznie trudnej jest poradzić sobie z nałogiem.

Seks i popęd seksualny są jedną z naszych podstawowych potrzeb. Jak jedzenie. I nie da się wyłączyć tego popędu. Zatem w gabinecie nie pracujemy na modelu abstynencji, tak jak to się dzieje w przypadku uzależnienia od substancji, alkoholu czy narkotyków. Bardziej skupiamy się nad tym, jaką seks w życiu pacjenta pełni funkcję, jakie potrzeby ma zaspokajać i czy można to robić w inny sposób niż przez cyberzbliżenia. Wtedy też koncentrujemy się na przyczynach uzależnienia, traktując cyberseks jako ważny jego objaw, jednocześnie nie zajmując się nim zbytnio.

Zapewne przyczyn uzależnienia od cyberseksu jest tyle, ile osób. Ale gdybyśmy spróbowali pokusić się o wymienienie tych najczęściej występujących.

Na pierwszym miejscu wymieniłbym brak umiejętności interpersonalnych albo ich bardzo niski poziom, ale także problemy związane z rozładowywaniem napięć i radzenia sobie z nimi. I nie chodzi tu o napięcia seksualne, ale emocjonalne. Okazuje się, że nasi pacjenci uzależnieni od cyberseksu, pornografii czy masturbacji bardzo często nie radzą sobie z emocjami, nie umieją ich nazywać, wyrażać, kanalizować. A emocje muszą mieć gdzieś ujście. Osoby pozbawione tych kompetencji znajdują je w aktywności seksualnej, która z czasem staje się kompulsywna. Dopamina, która w czasie cyberseksu się wytwarza, z czasem uzależnia.

Spotkałam się z opinią, że osoby uzależnione od cyberseksu uważają, że przyczyną ich częstego korzystania z serwisów erotycznych jest wysoki popęd.

Tak, często słyszę od pacjentów tłumaczenie, że powodem uprawiania przez nich seksu online jest wysokie libido, a ich partner lub partnerka nie chcą takiej liczby zbliżeń na co dzień. Tymczasem okazuje się, że ci pacjenci wcale nie korzystają z seksu przez internet z powodu rozbuchanego popędu, ale właśnie dlatego, że nie radzą sobie z własnymi emocjami.

Statystycznie od cyberseksu częściej uzależniają się mężczyźni czy kobiety?

Jeśli weźmiemy pod lupę statystykę gabinetową, to po pomoc w sprawie uzależnienia od cyberseksu częściej zgłaszają się mężczyźni. Potwierdzają to też badania. Mężczyźni częściej tego typu kontaktów poszukują. Mówi się, że są wzrokowcami, potrzebują też zwykle nieco mniej relacyjności niż kobiety, by do zbliżenia mogło dojść.

Na początku cyberseks może wydawać się dla wielu atrakcyjną alternatywą dla seksu, bo nie wymaga zaangażowania emocjonalnego i wielu starań. Ma być prosto, krótko i przyjemnie. Czasem jednak kończy się na skomplikowanych i rozciągniętych w czasie rytuałach, które zaczynają dominować życie danej osoby i daleko im do przyjemności.

Dla Wirtualnej Polski Katarzyna Trębacka

Źródło artykułu:WP Kobieta
cyberseksseksseksuolog
Komentarze (98)